Przeczytałem dzisiaj, że szwedzka Partia Piratów ma szansę osiągnąć wynik 5-8 proc. w wyborach do Parlamentu Europejskiego i wprowadzić jednego kandydata. Jak widać w małym kraju poprzeczka jest podniesiona bardzo wysoko dla poglądów spoza głównego nurtu. W Polsce wystarczy zdobyć 2 proc. by tego dokonać, gdyż jesteśmy większym krajem i wprowadzimy więcej parlamentarzystów do Brukseli.
Dla europejskiej demokracji lepiej by było by partie mogły zdobywać głosy w całej Europie. Partia Piratów mogłaby zdobywać głosy w Polsce, a nasz PiS w Szwecji. Nie trzeba by klecić koalicji z partii z poszczególnych krajów. Więcej znaczenia zyskały by partie proeuropejskie, gdyż trudno byłoby zdobywać głosy Niemców partii antyniemieckiej.
Wcale nie jestem pewien czy Polacy będą lepiej reprezentować moje interesy niż inni Europejczycy. Bliżej mi do ludzi, którzy mają lewicowe poglądy na świecie niż do polskich nacjonalistów. Tak jak bardziej lubię Bacha niż Dodę, choć on Niemiec, a ona Polka.
Możliwość wybierania partii europejskich w eurowyborach dało by mi większy wybór, mógłbym usłyszeć polityków mówiących o ważnych dla mnie rzeczach, a nie sprzeczających się o symbole. Tak naprawdę nie obchodzi mnie czy jakieś stanowisko w Brukseli zdobędzie Polak, tylko jak moje interesy będą tam bronione.
