Harley Porter Harley Porter
814
BLOG

Szelmostwa Tuska

Harley Porter Harley Porter PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

Szczupły (chwalący się, że od czasu ślubu utył tylko dwa kilogramy), ruchliwy - jakby pod prądem, cały czas spalający kalorie w fizycznej aktywności. Retor choć może bardziej szczwany mówca, umiejący werbalnie złagodzić, albo wręcz zneutralizować każdy zarzut czyniąc z niego błahostkę, albo chybiony kamień więc może i sofistyk umiejący kłamstwo zamienić w prawdę. Sztukmistrz przemilczanych klęsk i wątpliwych sukcesów, ponoszący odpowiedzialność za swoje czyny jedynie w werbalnych deklaracjach. Polityk chocholego tańca przynoszącego korzyści tylko jemu. Taki z grubsza jest Donald Tusk.

"Panowie policzmy się" apelował do grabarzy rządu Jana Olszewskiego młody Tusk, jeszcze bez zmarszczek i podrygującego chodu starego kościeja. Już wtedy miał tyle szczęścia albo takie wsparcie dobrodziei Kongresu Liberalno Demokratycznego, że mógł znaleźć się między najpierwszymi politycznymi macherami ówczesnej rzeczywistości politycznej tworzonej przez postkomunę i trzymającą ją za ręce jak najwierniejszą kochankę dogadaną przy okrągłym stole styropianową opozycję. Czy miał już wtedy tą gotowość uczynienia wszystkiego, każdej podłostki czy jak wolą inni politycznej i towarzyskiej wolty w celu zdobycia władzy, wie tylko on sam.

Faktem jest, że gdy Kongres Liberalno Demokratyczny unurzany w aferach i w konszachtach z niemieckimi patronami stał się jedynie balastem, a Unia Wolności z coraz mniej wiarygodnym Gierymkiem zgrała się jak talia tłusta od setek tasujących ją łap piatników, Tusk potrafił załapać się na nową polityczną platformę - Platformę Obywatelską. Nie on ją stworzył, ale on wdarł się na nią jak uzurpator, albo, jak kto woli, niczym zjadliwy patogen zainfekował swoją osobowością. Szybko okazało się, że oprócz wszelkich mało godnych dla przyzwoitego człowieka ale cennych dla politycznych Scylli  i Charybd cech charakteru Donald Tusk posiadł także umiejętności kukułki wypychającej po za gniazdo wszystkich konkurentów do władzy. Przekonali się o tym boleśnie założyciele Platformy Obywatelskiej, żyjący i nie żyjący już dzisiaj twórcy nowego środowiska, w którym krzepnąć i wzrastać mógł przyszły prezydent Europy.

Tacy są politycy - może ktoś powiedzieć i pewnie wielu temu przyklaśnie. Ja jednak nie mogę się z tym zgodzić i nie dla tego, że to kłamstwo, bo to prawda, ale dla tego, że nie mogę zaakceptować absolutnego braku ideologii, próżni, która stoi za Tuskiem. Każdy bowiem polityk ma jakieś przekonania, linię polityczną, czy programową, której stara się mniej lub bardziej trzymać. Donald Tusk czegoś takiego nie posiada, ma tylko pragnienie bycia przekonanym, o posiadaniu władzy, choćby fasadowej, nawet takiej, która nie przekłada się na realne rządzenie, a jedynie na przekonaniu otoczenia, że taką właśnie jest. Tuskowi chodzi bowiem jedynie o blichtr, o obnoszenie się ze swoim wyimaginowanym władztwem, zupełnie tak jakby chodził z rękojeścią szabli przyspawaną do pochwy, w której nie ma ostrza.A, że nie było ostrza świadczyć może schyłkowy okres rządów Tuska, tuż przed jego ucieczką do Brukseli. Wtedy było już tak źle,  rządy Tuska zaś tak słabe, że bał się on formułować jakiekolwiek myśli przewodniej bojąc się, że zostanie nagrany. Jednym słowem Donald Tusk tak bardzo rozparcelował swoją władzę pragnąć tą władzę utrzymać, że na końcu nie miał już na nic faktycznego wpływu. Mafie paliwowe robiły co chciały, towarzysze platformersi robili przestępcze deele a, służby specjalne prowadziły własną politykę zaś afera goniła aferę

Wszystko to wynika z jego charakteru, charakteru nygusa nie mającego większej ochoty na wchodzenie w skomplikowane meandry zagadnień, na których opiera się rządzenie. Tak więc aby karmić swoje lenistwo Tusk przyjął założenie, że nie grzebie się przy gospodarce i ekonomii, liberalnie zaakceptował pogląd, że gospodarka niczym cudowny samograj sama będzie się nakręcała i snuć ekonomiczny zaśpiew przerywany kurantami sypiącego się grosza. Podobnie z kwestiami społecznymi. Przeorane balcerowiczowskimi złymi zaklęciami o potrzebie ciągłych ekonomicznych wyrzeczeń i dotknięte przekleństwem, pewnego nieżyjącego już proniemieckiego profesora i ministra, że Polska to brzydka panna bez posagu, społeczeństwo gotowe było zaakceptować powtarzane przez Tuska powyższe aksjomaty, a on budując swoją pozycję na postmagdalenkowych układach polityczno gospodarczych i na piarze obwicie dostarczanym przez prywatne media  tajno współpracownicze i co najważniejsze - na wsparciu Niemiec, mógł jasno spoglądać w przyszłość.

Głównie dzięki własnej, doprowadzonej do perfekcji sofistyce, (w tej dziedzinie Tusk od czasu "panowie policzmy się" był zawsze naturszczykowym mistrzem), ale także dzięki wsparciu czynników zewnętrznych takich jak media czy Unia Europejska z wiodącą w niej rolą Niemiec pewnych, że premier Polski zapewni im faktyczne dysponowanie naszym krajem, dzisiejszy prezydent Europy zdołał doskonale zamaskować nicość własnego przekazu politycznego. Niczym wielowarstwowym sreberkiem na nieistniejącym cukierku, folijką zrobioną z obietnic bez pokrycia, najzwyklejszych kłamstw, szemranej gadki i właśnie z owego wsparcia czynników zewnętrznych Tusk owinął swoją ideową pustkę . Stał się kokonem bez motyla, choć właściwie nie "stał się" on zawsze nim był, jedynie kokon mający nas mamić rozrósł się do wielkości słonia, skrywając w sobie pustkę. I tak trwa do dzisiaj, Donald Tusk porusza się po salonach Brukseli krokiem starego kościeja przybrany w coraz droższe garnitury i zakutany w kokon obłudy na szczęście, w przeciwieństwie do garniturów coraz bardziej zużyty i dziurawy, w którym coraz częściej można dostrzec to, w czym Tusk się specjalizuje - nicość idei i pustkę obietnic.

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka