Jak już tak zeszło na stare wspominki z lat młodzieńczych to i ja coś dodam po przeczytaniu posta Pana Zebe:
andromeda.salon24.pl/456576,lekcja-ktorej-nie-zapomne
Rok bodaj 1984. Wczesna wiosna. Pobierałem nauki w technikum mechanicznym. Coś około 30 chłopa w klasie jak to w technikum. Lekcja Przysposobienia Obronnego. A trzeba Wam wiedzieć, że lekcje te prowadził emerytowany pułkownik śp. Fryderyk Iłowski. Świetna naprawdę postać, który przeszedł ten szlak bojowy od Lenino do Berlina i nie ściemniał nam propagandowych kawałków. Czasem poproszony albo z własnej woli mówił jak to wojna wygląda naprawdę, gdy największym wrogiem nie jest przeciwnik tylko plaga wszy za kołnierzem, ciągły głód i zmęczenie. Wtedy postanowił wyprowadzić nas na ćwiczenia terenowe. Czyli strzelanie, rzucanie granatem, ratowanie rannych, itp. Dziś to chyba raczej niemożliwe ale wtedy było to normalne dostaliśmy będące na składzie szkoły tzw. wiatrówki, granaty ćwiczebne (puste tylko do rzucania), nosze, jakieś apteczki polowe i zasuwaliśmy na lokalny poligon. A to ładne kilkanaście kilometrów od szkoły. Dziś pewnie to busy się podstawia. Wtedy cała klasa wyszła i poszliśmy na przystanek autobusu komunikacji miejskiej, który miał nas dowieźć na miejsce. Więc wyłazimy część z tymi wiatrówkami, część w rękach niesie te ćwiczebne granaty i je dla żartu podrzuca i łapie. Część niesie te stare nosze składane. Idziemy na przystanek. Przypadek chciał, że poprzedniego dnia w telewizji akurat wyemitowano "Zezowate szczęście" i sobie przypomniałem scenę jak Piszczyk maszeruje w dwóch manifestacjach skandując różne hasła. Toteż zgadaliśmy się z kolegami z klasy i zaczęliśmy skandować jak w filmie "Wodzu prowadź na Kowno!". Ponieważ nasza marna wiedza ówczesna nam pozwalała też to mówić na wszelki wypadek krzyczeliśmy też "Wodzu prowadź na Wilno!". Miny mijanych ludzi jak to się dziś mówi bezcenne :) Od min typu "wtf"? Po miny - zaczęło się :) A ćwiczenia jak ćwiczenia. Cóż robiłem za "rannego" więc koledzy musieli mnie nosić na noszach. Po czym odwdzięczyli mi się "układając" mnie na glebie za pomocą zrzutu bez spadochronu. Jednak mlode organizmy wszystko wytrzymają :)
Inne tematy w dziale Rozmaitości