T.Bogusz T.Bogusz
2814
BLOG

Wygrać Smoleńsk.

T.Bogusz T.Bogusz Polityka Obserwuj notkę 76

Wyobraźmy sobie scenę: pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej stojący na Krakowskim Przedmieściu; dziesiąty kwietnia któregoś roku; pod pomnikiem zgromadzeni ludzie, na których czele stoi Jarosław Kaczyński z Donaldem Tuskiem, Bronisław Komorowski z Andrzejem Dudą (któryś z nich jest urzędującym Prezydentem), Ewa Kopacz, Radek Sikorski i wielu innych nie mniej ważnych gości.

Naród ze swoimi przywódcami wspomina ofiary katastrofy.

Czy taka sytuacja jest wogóle możliwa? Czy wszyscy wymienieni wyżej z nazwiska i imienia plolitycy byli by w stanie schować małostkowość, urażoną dumę i Bóg wie co jeszcze do kieszeni i w tym tak ważnym dla Polski dniu stanąć ramię w ramię? Zaraz w drugm szeregu stał by kwiat polskiego dziennikarstwa. Ziemkiewicz obok Piaseckiego. Warzecha z Terlikowskim obok Szymona Hołowni? Wśród nich Panowie Ziemiec i Węglarczyk (ci panowie na szczęście mogli by stać obok każdego) a nawet Cejrowski boso.

Wszyscy wespół głoszą prawdę o tym kto wróg, a kto przyjaciel. Doszukują się w każdym jakiegoś ukrytego świństwa. Donald ma wilcze oczy i Jarosław przypomina pewne warzywo. Są jak skrzypce i wiolonczele w orkiestrze, która gra ponurą muzykę pogrzebową. Ale grają równo, nie fałszują. Frazują wprost idealnie. Każdy, kto choć raz był na koncercie muzyki poważnej wie, że dobrzy muzycy są ważni, ale dyrygent jest dużo ważniejszy. On dyryguje - oni grają. On wskazuje rytm i kierunek. I jest pięknie.

Stanisław Mackiewicz-Cat napisał w jednej ze swoich książek, że siła Państwa nie wynika z posiadanych przez nią zasobów (finansowych, wojskowych, dowolnych) a jedynie ze słabości wszystkich wokół sąsiadów. Warto o tym pamiętać: kraj, w którym siła zawsze jest ważna nigdy nie zaprzestanie osłabiania sąsiadów każdą z dostępnych metod. Większość z nich wyczerpuje definicję tzw. wojny hybrydowej. Tak właśnie uważam: wojna hybrydowa nie zaczęła się w 2014 roku na Ukrainie. Trwa od 2010 roku w innym kraju.

Sąsiad nie musiał zestrzelić nam samolotu, żeby wprowadzić zamęt w nasze szeregi. Bez względu na to, czy samolot spadłby na ziemię rażony z rakiety, czy z powodów zgoła innych, fakt ten został by wyzyskany w dokładnie ten sam sposób. Bez względu na to, czy była to spadająca z nieba okazja czy sprokurowane wydarzenie. Na tym polega polityka w wydaniu wschodnim: pierwszą cnotą Państwa jest siła, a siła jest słabością sąsiada. Osłabianie sąsiada jest więc cnotą Państwa. Zawsze.

Musimy sobie raz na zawsze zdać sprawę z tego, że ani wrak, ani czarne skrzynki nie wrócą do Polski nigdy. Wrak jest batutą w rękach dyrygenta. Bez batuty dyrygowanie może wymknąć się z rytmu. Musimy też raz na zawsze uświadomić sobie, że jedynym sposobem na zamknięcie tej sprawy jest uświadomienie sobie GDZIE NAPRAWDĘ JEST BARYKADA. Każdy polityk i dziennikarz w tym kraju powinien zdawać sobie sprawę z jej prawdziwego umiejscowienia.

Scenka, którą opisałem na wstępie to droga, którą Naród musi iść, aby raz na zawsze wyrwać sobie z serca smoleński cierń.

Na koniec wyobraźcie sobie kolejną scenkę: dwóch Panów siedzi przed telewizorem i ogląda polskie uroczystości pod pomnikeim na krakowskim przedmieściu. Donald ściska rękę Jarosława. Okazują sobie szacunek. Zastanawiam się, kto pierwszy zaczął by pod nosem kląć: Putin czy Miedwiediew? Pięć lat jak krew w piach. Nawet nie żal skopanego wyczyszonymi butami telewizora.

T.Bogusz
O mnie T.Bogusz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka