Czy ktoś pamięta, co się stało 28 stycznia 2006 roku?
W hali Międzynarodowych Targów Katowickich odbywała się wystawa gołębi pocztowych. Uczestniczyło w niej ok. 1000 osób, kiedy runął obciążony zlodowaciałym śniegiem dach. Akcja ratownicza miała dramatyczny przebieg; spod gruzów hali wyciągnięto 65 martwych osób, a 144 ludzi zostało rannych.
Na miejsce tragedii przybyli przedstawiciele najwyższych władz: premier Kazimierz Marcinkiewicz i prezydent Lech Kaczyński. Deklarowali, że państwo udzieli znaczącej pomocy poszkodowanym.
Rzeczywiście, zawaloną halę rozebrano na koszt rządu, opłacono rodzinom poszkodowanych pobyt w hotelu, 19 rodzin dostało 5000,- zł zasiłku pogrzebowego, 251 osób uzyskało zapomogę w wys. 1000,- zł, 44 osieroconych dzieci przyznano renty.
Klub PiS na wsparcie ofiar tragedii dodatkowo przekazał 500000,- zł.
I na tym koniec.
W 2009 r. ofiary katastrofy poprosiły listownie prezydenta Kaczyńskiego o pomoc w zawarciu ugody ze skarbem państwa, nie doczekały się jednak nawet odpowiedzi.
Poszkodowani pozwali, oczywiście, spółkę MZK i wszystkie procesy wygrali, jednak nikomu zasądzonego odszkodowania nie wypłacono w całości.
Zniecierpliwieni ludzie, w poczuciu swojej krzywdy, postanowili więc dzisiaj, w rocznicę wydarzenia, złożyć pozew przeciwko skarbowi państwa (który, jako właściciel terenu i udziałowiec MTK, odpowiada za tragedię, gdyż wydał zgodę na budowę hali i nie sprawował należytego nadzoru nad sposobem jej użytkowania). Chcieliby uzyskać świadczenia podobne do tych, jakie stały się udziałem bliskich ofiar CAS-y i katastrofy smoleńskiej.
Ciekawe, czy im się uda...