Odwinąłem Koteusza a ten prosi mnie - razem z Entefuhrerem - o skupienie i rozwinięcie kilku komentarzy na temat dziennikarstwa, które pomieściłem na blogu Marcina KK. Rozwinąć być może nie rozwinę, ale spróbuję komentarze scalić i przekazać je publiczności S24 do rozważenia.
Rzecz zaczęła się od kilku sarkazmów pod adresem dziennikarzy śledczych. Potem było więcej - o dziennikarskiej nierzetelności i o tym, że Marcin KK nie poznał w artykule omawiającym jakąś sprawę, w którą był osobiście zaangażowany realiów swojej działalności.
Dziennikarstwa śledczego (investigative journalism) nie wymyślono w Polsce. W Polsce jedynie przetłumaczono, dość niezgrabnie, istniejący termin angielski.
Ale o ile można jeszcze napisać "dochodzenia dziennikarskie" to już "dziennikarz dochodzący" brzmi głupio. Stąd "śledczy".
Obowiązkiem dziennikarza jest dochodzenie do prawdy.
To pomyłka. Dziennikarz powinien dołożyć staranności w zbieraniu i prezentowaniu materiału i rzetelnie informować o faktach. Jeśli polityk X na konferencji prasowej poda, że polski dług publiczny wynosi 1 bilion złotych, to rzetelność dziennikarska nakazuje umieścić cytat z wypowiedzi polityka.
Kategorii dziennikarstwa jest wiele, wg mnie najniższy krąg zaludniają komentatorzy (tzn felietoniści), których nazwiska kończą się na -icz. Ci piszą z głowy, nie przejmując się faktami.
Po nich następują komentatorzy polityczni i ekonomiczni. Mniej zabawni od -iczów, zdarza sie, że posiadają wiedzę fachową i niekiedy warto ich czytać.
Potem mamy reporterów. Reporter to facet, który pisze do gazety o faktach, które podano mu do wiadomości. Zaczynają od kroniki wypaków i drobnych przestępstw, zapełniają kolumny sprawozdaniami z obrad rady gminnej, chodzą na konferencje prasowe.
Wreszcie korespondenci. Niektórzy wiją sobie wygodne gniazdko w dalekim Buenos Aires i pracowicie co kilka dni przepisują własnymi słowami artykuły z miejscowej prasy. Ci bardziej ambitni robią wywiady z "rodakiem, któremu się powiodło na obczyźnie", a ci najlepsi nawet z miejscowymi politykami, aktorami, pisarzami itp.
Z tego wyliczenia nie wynika, jakoby celem dziennikarstwa miało być dochodzenie do prawdy, jedynie w miarę rzetelne referowanie faktów i podawanie ich do wiadomości publicznej.
Rzetelność nie obowiązuje zresztą wesołków z nazwiskiem na -icz, dlatego zapewne są tak chętnie czytani, cytowani i komentowani w S24.
Blogerów nie obowiązuje nic.
Dziennikarze przeinaczają fakty
Wydaje nam się, że dziedzina, którą się zawodowo zajmujemy jest równie pasjonująca dla pozostałej części ludzkości, że reszta ludzkości powinna koniecznie pasjonować się wpustami odwodnieniowymi, a każda amatorska próba przekazania skomplikowanej naszej rzeczywistości w jej pełnym wymiarze to świętokradztwo, prostactwo i przekłamanie.
Dziennikarze nie znają się na niuansach foliowania płynnego, nie rozumieją i przeinaczają, nie chwytają niuansów i ogólnie są leniwi i niedouczeni.
Gdyby jednak nie oni, to świat nigdy by sie nie dowiedział o naszych wspaniałych osiągnięciach w walce o prawidłową dylatację, nawet jeśli dziennikarz przekręci tę dylatację, albo opisze nasze zmagania w sposób wulgarny i słowami zaczerpniętymi z języka potocznego.
Jaka jest Wasza opinia w dyskusji prisol contra alupex? To niesłychanie pasjonująca kwestia, albowiem z jednej strony prisol ma tę przewagę, że...
Dziennikarze są nierzetelni
Co do wiary w dziennikarstwo - jeśłi dzisiejszy dziennik, który mi dostarczają do domu, na pierwszej stronie wypunktował wiadomość jak to robotnik budowlany wwiercił się od góry w główny tunel drogowy Sztokholmu i o mało co nie przewiercił autobusu turystycznego wraz z kierowcą (zabrakło mu bodaj pół metra) to nie widzę powodów, dla których miałbym nie ufać reporterowi, choćby nawet przekęcił nazwę producenta potężnych wierteł przemysłowych.
Puenta
Robotnik dowiedział się, że przewiercił się do tunelu dopiero z wiadomości radiowych. Gdyby nie reporter, borowałby pewnie dalej.
A blogerzy narzekają na wiarygodność dziennikarską.
Większość z wypowiedzi blogerów na temat dziennikarstwa to powtarzanie obiegowych, niesprawdzonych i niesprawdzalnych opinii, bez wiedzy o tym, jak wygląda choćby zbieranie materiałów do artykułu, niekoniecznie nawet śledczego. Ale przecież bloger nie jest obowiązany do trzymania się faktów, mozolnego ich zbierania, konfrontowania jednych wypowiedzi z innymi i zachowania rzetelności. NIe musi nawet na poparcie swoich, hm, niech będzie, tez zamieścić odpowiednich cytatów.
Jak powiedziano - bloger nic nie musi.
Inne tematy w dziale Polityka