Proszę wyznawców Swarożyca o podniesienie ręki. Dziękuję, nie widzę ich wśród licznej rzeszy bywalców S24.
I w ten sposób da się udowodnić tezę zawartą w tytule.
Przewala się przez S24 kolejna dyskusja o ateizmie, w której jedna strona (powiedzmy "katolicka") wpierw definiuje drugą stronę na różne mniej lub bardziej przesądne sposoby, by potem owe projektowane na drugą stronę przesądy zwalczać.
Pierwszym przesądem jest przekonanie, że ateista posiada jakiś stosunek do kwestii istnienia lub nieistnienia boga/bogów. Otóż posiada w mniej więcej równym stopniu co niewyznawcy Apolla do kwestii istnienia tego akurat boga. Czyli nie posiada. Zaręczam obecnym tu katolikom, że spotykając się w gronie przyjaciół nie rozpoczynamy rozmowy od upewnienia się kto z nas jest ateistą, kto katolikiem, czy protestantem. Nie wiemy więc, czy są wśród nas ateiści, monoteiści a być może politeiści. Przypuszczam, że niektórzy z kręgu moich przyjaciół mogą być muzułmanami, ale nie jestem na tyle dociekliwy, by przypuszczenie to domagało się odpowiedzi i powodowało moją bezsenność. Obecność kanibala mogłaby jednakowoż być nieco niepokojąca, o ile chciałby dać wyraz swoim zapatrywaniom.
Drugim przesądem jest przekonanie, że niewiara w (istnienie) boga/bogów jest "wiarą w nieistnienie". Pomijam już kwestię, że takie odwrócenie jest ordynarnym błędem logicznym - oba zdania są nierównoważne. Rozpatrzmy to na przykładzie pryszcza na dupie. Dla posiadacza pryszcza (wiary) ów pryszcz, dolegliwa i dająca się we znaki przypadłość, wyznacza w dużym stopniu jego samopoczucie, zachowania a nawet specjalne, wieczorne lub poranne obrzędy - nakładanie kompresów, dezynfekcje, po praktyki magiczne wręcz. Powoduje siadanie na lewym lub prawym półdupku i stanowi oś, wokół której kręci się jego życie. Zgodnie z analogią ci, którzy łaską pryszcza nie są obdarzeni, prowadzą życie uboższe o czyrakowy wymiar. Opryszczonym niezrozumiałe się wydaje, że pozostała część ludzkości do kwestii tak bliskiej ich sercu podchodzi obojętnie. Skłonni są nawet posuwać się do imputowania tej nieświadomej reszcie "posiadania niepryszcza", albowiem brak pryszcza nie mieści się w ich światopoglądzie higenicznym.
Ateiści tworzą kościół, mają swoje artykuły wiary, rytuały, dogmaty i kapłanów. Są specjalnie naznaczeni. Nic bardziej błędnego. Każdy ateista jest inny i choć da się ich pewnie podzielić na kategorie, to poza brakiem zainteresowania kwestią istnienia boga/bogów niewiele ich łaczy. Ni wygląd zewnętrzny, ni kolor skóry czy wzrost. Ni wreszcie wyznawane poglądy na jakąkolwiek sprawę, począwszy od polityki, ideologii, estetyk po gusty literackie czy muzyczne.
Ateiści nie mają zasad moralnych. Prawda, że moralność każdego jednego ateisty nie jest ugruntowana w dogmatach religijnych i trudno takiego namówić, by przyznał, że zasady moralne ufundowane są przez takiego czy innego boga. W praktyce jednak zachowania i głębokie przekonania moralne, nie odbiegają od tych praktykowanych przez katolików. Nawet hipokryzja bywa wspólna. Przemawiałoby to na rzecz tezy, że etyka i moralność nie są dane od boga a jedynie wypadkową akceptowanych i nieakceptowanych w danej społeczności zachowań.
Wreszcie - ateiści walczą z bogiem. Nie walczą, bo walka z czymś, co nie istnieje pozbawiona jest sensu. Reagują jednak, z różnym natężeniem emocji i różnymi sposobami na realnie istniejące uzurpacje "katolików" do zawłaszczania różnych terytoriów życia publicznego, począwszy od uzurpacji o uniwersalizmie, wpływania na prawodawstwo i działanie państwa, przymusy, zakazy i nakazy po rozmaitego rodzaju nieprzystojne obelgi. Nieprzystojne tak katolikowi jak i ateiście.
Ateiście nie wypada świętować świąt religijnych. Ależ wypada jak najbardziej, podobnie jak katolikowi nominalnemu, obdarzać się nawzajem prezentami, obżerać i spotykać przy wspólnym stole z rodziną i przyjaciółmi, skoro jest okazja. Co obżarstwo bożonarodzeniowe (bardzo miło wspominam) ma wspólnego z absolutem tego, jako ateista, nie potrafię swym ubogim umysłem objąć.
PS Blasfemia szaleje w proponowanych tagach. Małą literą apostrowany jest bóg, a dużą niejaki nicpoń.
Inne tematy w dziale Polityka