Chłopak i dziewczyna są jednakowi? Na pierwszy rzut oka? Nie. Nie są jednakowi. Są inni, odmienni i różni. Są odmienni kiedy są małymi dziećmi, tak samo jak ich różnice uwydatniają się coraz bardziej kiedy dorastają. Lecz przede wszystkich ich różnice odnajdują oni sami wewnątrz ich własnych serc. W ich życiu wewnętrznym.
Lecz dla niektórych ludzi chłopak i dziewczyna nie są różni tylko dlatego, że mają inne ciała i te wszystkie różnice, które samodzielnie mogą odkryć. Są różni ponieważ to rodzice, rodzina, społeczność (środowisko w którym żyją – naród) i wreszcie szkoła … wszystkie te środowiska, grupy i społeczności „w sposób niezwykle represyjny” wymagają od nich tego, aby być różnymi.
Czyli te wyżej wymienione „środowiska” wymagają od dziewczynki i uczą ją tego, aby być inną do chłopca. Od chłopca wymagają tego, by się różnić od dziewczynki. Ponieważ jednak dla niektórych światłych ludzi nie są oni wcale odmiennymi ale takimi samymi, pojawia się wówczas kolejny problem, jak sprawić (jakich użyć środków) aby te „nabyte” podczas procesu wychowania różnice zamieniły się w podobieństwa?
Jak sprawić to, aby chłopak i dziewczyna byli totalnie takimi samymi? I to takimi samymi pod każdym względem?
To bardzo proste.
Wystarczy sprawić aby rodzice, rodzina, społeczność w której żyją oraz szkoła przestały w jakikolwiek sposób wymagać od nich odmienności. Ale rodzice, rodzina, społeczność są tak tępi i ograniczeni, że nie rozumieją następującego problemu:
Dlaczego to trzeba walczyć z odmiennością dziewczyny i chłopaka? Jaki ma to sens i zgodność z rzeczywistością?
Dlatego ktoś wpadł na taki pomysł, że od tej pory to szkoła stanie się owym „złotym środkiem” prawdziwym „dobrym rodzicem, rodziną i społecznością”, dzięki której ten „płciowy nazizm” zostanie pokonany. To jedynie w szkole, przynajmniej na razie, dzieci mogą się dowiedzieć tego, że tata może nosić sukienkę a mama może być kierowcą ciężarówki. To jedynie w szkole można się dowiedzieć tego, że dziecko może mieć dwie mamy albo dwóch ojców. To szkoła ma skutecznie wymieszać ze sobą wszystkie te znane do tej pory z życia codziennego różnice aby nie było już więcej problemów, napięć, wojen, konfliktów, wykorzystywania i agresji,
Od tej pory szkoła przestanie już uczyć dzieci pisać, czytać, liczyć, orientować się w świecie i myśleć.
….....................................
Obrazem tego, czym może stać się szkoła jest pewien film, który swego czasu został rozpowszechniony we francuskich szkołach. Po ogromnych protestach rodziców i społeczeństwa został jednak wycofany. Warto go obejrzeć tylko dlatego, że pokazuje to, co jeszcze nas czeka.
W filmie tym jako podstawy użyto gry dwoma słowami: IL oraz ELLE. Czyli ONA i ON/ON i ONA. Dwoje dzieci występujące w tym filmie wykonuje te same zwykłe codzienne gesty które znamy z życia codziennego. Okazuje się, że nakładanie makijażu oraz golenie zarostu są w zasadzie neutralne i nie mają żadnego znaczenia. Być kobietą czy mężczyzną nie jest w ogóle związane z odmiennością biologii, ciała ani tym bardziej psychiki. To coś co się dobrowolnie wybiera. A film kończy się frazą: „Wybierać? Jeszcze na to za wcześnie. Jeszcze nie teraz. Jeszcze nie dzisiaj”. Można więc wybrać pomiędzy bycie kobietą lub mężczyzną a wyboru można dokonać w międzyczasie i dowolnie.
Ale po co chciano wprowadzić do szkół film używający takiego a nie innego przekazu? On nie walczy z agresją albo dyskryminacją. Nie uczy respektu czy szacunku do innych – różnych ode mnie. Ten film ma jedynie zniszczyć w człowieku świadomość własnej odrębności seksualnej i nic więcej. Ma zniszczyć rozumienie tego, że człowiek rodzi się kobietą lub mężczyzną oraz to, że ma ciało kobiety albo ciało mężczyzny. Ma także zniszczyć to co zewnętrznie jest związane z ciałem kobiety oraz ciałem mężczyzny. Pośrednio ma niszczyć rodzinę i wspólnoty naturalne w których do tej pory naturalna rodzina rodziła się i funkcjonowała.
Inne tematy w dziale Technologie