Na początek zajmę się wątkiem homoseksualizmu, jaki pojawił się czy też wrócił w związku z zaproszeniem do blogowania na portalu osoby orientacji homoseksualnej. Przypominam, że MISJĄ TEZEUSZA jest przede wszystkim ewangelizacja, zatem śpieszę z konkretami, związanymi z Ewangelią i interpretacją współczesnych zjawisk, jakiej dokonuje Kościół w osobie Papieża i z pomocą specjalnie powołanych do tego ciał instytucjonalnych np. Kongregacji Nauki Wiary.
Ufam, że moje osobiste poglądy, jakie przy tej okazji na pewno wyrażę, bo w końcu mam do tego prawo, zostaną uznane za świadectwo wiary i wierności nauce Kościoła, a nie przejaw homofobii czy przyczynek do jakiejś awantury na łamach portalu. Mam zamiar załączyć sporo źródeł i tekstów autorstwa osób bardziej kompetentnych ode mnie w tej kwestii, w nadziei, że przynajmniej z połową z nich czytelnik spróbuje się zmierzyć.
Tekst ten chcę dedykować przede wszystkim osobom homoseksualnym, które w związku z tym kim są niejednokrotnie przeżywają ogromne trudności w wierze. Zwłaszcza wierzącym homoseksualistom, którzy próbują odnaleźć drogę do Boga w swojej trudnej sytuacji. Mam nadzieję, że zwiększona dawka wiedzy na temat nauczania Kościoła o homoseksualizmie pomoże nie tylko im, ale też osobom o takiej orientacji, które nieustannie walczą z Kościołem oraz katolikom czy chrześcijanom innych wyznań, którzy (smutne ale prawdziwe) często potępiają lub,poprzez akceptację utwierdzają w błędzie człowieka zagubionego w swojej mylnie odkrytej i niewłaściwie pojętej seksualności.
"Homoseksualizm jako błąd w odbiorze konstrukcji seksualnej człowieka"
Czy ktoś jeszcze ma odwagę publicznie tak powiedzieć? Argumenty płynące z mediów i z ust „autorytetów” różnej maści, próbujące twierdzić, że Kościół jest pod względem stosunku do homoseksualizmu zacofany i nierzetelny w ocenie zjawiska, trzeba systematycznie obalać lub przynajmniej poddawać wątpliwość. Pismo Święte zawiera wiele zdań na ten temat, a przypominam pisali je na przestrzeni stuleci różni autorzy. Chrześcijanie wierzą, że pod natchnieniem Ducha Świętego, więc logiczna jest też wiara w to, iż na pewno bardziej rzetelnego źródła wiedzy na temat moralnych zasad nie ma i nigdy nie było. Zignoruję fakt, iż wiele osób nie uznaje teologii za prawdziwą naukę, twierdząc iż nie ma udowodnionego podmiotu badań. Oprę się na nauce i doświadczeniu Kościoła, wspólnoty powołanej do życia przez Boga.
W dokumentach Kościoła wiele uwagi poświęca się zjawiskom nagannym czy też niewłaściwym moralnie m.in. w celu dogłębnej interpretacji tych zjawisk i pomocy wiernym w ich ocenie. Współczesny świat i jego choroby „układu moralnego” Kościół poddaje ocenie i nieustannie troszczy się o wyjaśnianie i analizę źródeł, skutków i efektów tej choroby. Skupię się tylko na niektórych tekstach nauki Kościoła, ponieważ w Sieci istnieje niezliczona ilość dobrych i rzetelnych artykułów na ten temat i nie ma sensu, abym je kopiowała. Linki załączam w tekście i pod niniejszą publikacją.
Zatem co zawiera nauka Kościoła na temat homoseksualizmu?
Katechizm Kościoła Katolickiego, który jest wykładnią norm katolickich, przeznaczoną głównie dla szeregowego katolika, zawiera obszerne komentarze dotyczące homoseksualizmu. W punkcie 2357 czytamy, że już Pismo Święte uważa homoseksualizm za „poważną deprawację”. Podkreśla się też, że Tradycja zawsze twierdziła, iż akty homoseksualne pozbawione są niezbędnego istotnego uporządkowania, i że są przeciwne prawu naturalnemu. Czytamy tam też, że homoseksualizm zamyka akt płciowy na dar życia, co może dla dzisiejszej cywilizacji nie jest zbyt istotne i dlatego nie bierze się tego WAŻNEGO argumentu pod uwagę w dyskusji o tym, czy homoseksualizm jest naturalny czy nie.
KKK 2357 Homoseksualizm oznacza relacje między mężczyznami lub kobietami odczuwającymi pociąg płciowy, wyłączny lub dominujący, do osób tej samej płci. Przybierał on bardzo zróżnicowane formy na przestrzeni wieków i w różnych kulturach. Jego psychiczna geneza pozostaje w dużej części nie wyjaśniona. Tradycja, opierając się na Piśmie świętym, przedstawiającym homoseksualizm jako poważne zepsucie (Por. Rdz 19,1-29; Rz 1, 24-27; I Kor 6, 9;1 Tm 1, 10). zawsze głosiła, że "akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane" (Kongregacja Nauki Wiary, dekl. Persona humana, 8). Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane.
KKK 2358 Pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi trudne doświadczenie. Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji. Osoby te są wezwane do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i – jeśli są chrześcijanami – do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej kondycji.
KKK 2359 Osoby homoseksualne są wezwane do czystości. Dzięki cnotom panowania nad sobą, które uczą wolności wewnętrznej, niekiedy dzięki wsparciu bezinteresownej przyjaźni, przez modlitwę i łaskę sakramentalną, mogą i powinny przybliżać się one – stopniowo i zdecydowanie – do doskonałości chrześcijańskiej.
Powyższe fragmenty Katechizmu należy czytać i próbować zrozumieć w kontekście nauki Kościoła na temat powołania do czystości. Powołania, które dotyczy każdego chrześcijanina, nie tylko homoseksualnego.Przypomnę, że czystość to cnota, którą praktykować mogą także małżonkowie, i to czynni płciowo. Czystość nie oznacza tylko i wyłącznie stanu dziewictwa, dobrowolnego celibatu, czy okresowej wstrzemięźliwości seksualnej. (KKK 2349 Istnieją trzy formy cnoty czystości: jedna dotyczy stanu małżeńskiego, druga – wdowieństwa, trzecia – dziewictwa). To cnota, która pozwala zachować porządek w poznawaniu i rozumieniu samego siebie i osoby, z którą wchodzi się w relację. To właśnie czystość pomaga człowiekowi osiągnąć integralność swoich różnych aktywności, możliwości i władz (psychicznych, duchowych, fizycznych, społecznych itd.).
O powołaniu do czystości Katechizm uczy w punktach od 2337 do 2359.Tutaj przytoczę tylko niektóre z nich:
KKK 2337 Czystość oznacza osiągniętą integrację płciowości w osobie, a w konsekwencji wewnętrzną jedność człowieka w jego bycie cielesnym i duchowym. Płciowość, w której wyraża się przynależność człowieka do świata cielesnego i biologicznego, staje się osobowa i prawdziwie ludzka, gdy zostaje włączona w relację osoby do osoby, we wzajemny dar mężczyzny i kobiety, który jest całkowity i nieograniczony w czasie. Cnota czystości obejmuje zatem integralność osoby i integralność daru.
KKK 2339 Czystość domaga się osiągnięcia panowania nad sobą, które jest pedagogią ludzkiej wolności. Alternatywa jest oczywista: albo człowiek panuje nad swoimi namiętnościami i osiąga pokój, albo pozwala zniewolić się przez nie i staje się nieszczęśliwy (Por. Syr 1, 22). (…)
KKK 2341 Cnota czystości pozostaje w zależności od kardynalnej cnoty umiarkowania, która zmierza do przeniknięcia rozumem uczuć i popędów ludzkiej zmysłowości.
KKK 2342 Panowanie nad sobą jest zadaniem długotrwałym. Nigdy nie należy uważać, że zdobyło się je raz na zawsze. Zakłada ono wysiłek podejmowany we wszystkich okresach życia (Por. Tt 2,1-6). Wymagany wysiłek powinien być bardziej intensywny w pewnych okresach – gdy kształtuje się osobowość, w dzieciństwie i w młodości.
Wykroczeniami przeciwko czystości są wg KKK nie tylko czyny homoseksualne, ale także rozwiązłość, masturbacja, nierząd, pornografia, prostytucja, gwałt. To są sytuacje, które wskazują na nieuporządkowanie sfery seksualności ludzkiej, ale też sięgające głębiej niż tylko płciowość i jej problematyka. Kościół w tej nauce ostrzega przed błędami, które nie pozwalają człowiekowi osiągnąć integralności, zjednoczenia wewnętrznego życia z życiem biologicznym. Ta integracja jest istotna i potrzebna, bo prowadzi do doskonalenia się, do poznawania siebie samego i Boga w sposób uporządkowany i niezawodny. Kościół uczy więc: nie szukajcie bałaganów, nie tędy droga.
Kongregacja Nauki i Wiary niejednokrotnie podejmowała „wątek homoseksualny” w analizie problemów z zakresu etyki seksualnej, jakie mają wierni w Kościele. Na przestrzeni wielu lat wypowiadała się w tej kwestii nawołując wiernych przede wszystkim do rozsądku. Warto przeczytać kilka z nich:
Uwagi dotyczące odpowiedzi na propozycje ustaw o niedyskryminacji osób homoseksualnych 24VII1992
Uwagi dotyczące projektów legalizacji związków między osobami homoseksualnymi 3VI2003
Instrukcja dotycząca kryteriów rozeznawania powołania w stosunku do osób z tendencjami homoseksualnymi w kontekście przyjmowania ich do seminariów i dopuszczania do święceń 4 listopada 2005 r
LIST DO BISKUPÓW KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO O DUSZPASTERSTWIE OSÓB HOMOSEKSUALNYCH 1 października 1986 r.
To tylko niektóre teksty, dokumenty Kongregacji Nauki Wiary napisane w trosce o czystość wiary i wierność wobec nauki Kościoła. Dla mnie ważne też jest, że napisano je pod przewodnictwem Josepha Ratzingera, teologa wielkiego umysłu, wiernej wiary, obecnie bardziej znanego jako Benedykta XVI. Warto je przeczytać i przyswoić sobie ich treść. Chociażby dlatego, że są napisane językiem logiki i wiedzy, a nie emocji, manipulacji domniemanymi czy też naciąganymi faktami, pełnymi teoretycznych rozważań na temat natury pewnych niewyjaśnionych do końca zjawisk. Są to teksty ustawiające myślenie w porządku ustanowionym przez Boga. Nawet jełki są tam stwierdzenia kategoryczne i niewygodne, może nawet zbyt kategoryczne i zbyt niewygodne jak na standardy moralne współczesności, to warto się nad nimi zastanowić. Przemodlić problem, „adorować wymagającego Stwórcę Zasad”, zapytać Boga o najtrudniejsze kwestie moralne naszych czasów. I spróbować odważyć się, żeby usłyszeć odpowiedź.
Mam czasem wrażenie, że katolicy nie znają nauki Kościoła i dlatego tak trudno im czasem podejmować rzetelną dyskusję, czy dokonywać osobistej oceny skali zjawiska jaką staje się problematyka homoseksualizmu i wpływu tej problematyki na to, co się dzieje w Kościele. Niestety mam też wrażenie, że nawet jeśli by poznali tę naukę, to mogliby po prostu nie zaufać i nie uwierzyć. Dlaczego? Bo nadal jest to temat tabu w Kościele. Nawet mając wiedzę i argumenty, trudno w naszej wspólnocie dyskutować na ten temat.
Kiedy zaczęłam myśleć nad tym tekstem i pisać go powolutku, nie wiedziałam jeszcze, że za moment wybuchnie wulkan zdarzeń związanych właśnie z homoseksualizmem wśród wiernych mojej wspólnoty. Teraz, kiedy go kończę pisać, media szumią hasłami, w których wciąż powraca sprawa homoseksualnej afery w Kościele. Za moment kończy się Rok Kapłański, a tu znów na tapecie dramatyczna, trudna sprawa z kapłanami.
Zaczynam mieć coraz większe przeświadczenie, że wiedzy na temat nauki Kościoła np. o homoseksualizmie, nie stosują w praktyce lub też, o zgrozo, wręcz o niej zapomnieli (?!) ludzie na wysokich funkcjach w Kościele, i to funkcjach duszpasterskich. Nie mam na myśli tylko i wyłącznie duchownych hierarchów, których trawi ostatnio sprawa bolesna dla polskiego Kościoła, której głównym bohaterami są poznańscy biskupi. Zastanawia mnie dlaczego niektórzy teologowie, ludzie wierzący i praktykujący (czyli w domyśle orientujący się w nauce Ewangelii i w nauce Kościoła) – dlaczego w konfrontacji z tematem i zjawiskiem p.t. homoseksualizm w Kościele, bezradnie rozkładają ręce, plączą się w wypowiedziach, decyzjach, wahają się, nie wiedzą, gubią się…
I dlaczego nie szanują Tradycji, nie chcą ufać Papieżowi, który był prefektem Kongregacji Nauki Wiary, kiedy wydano ważne dokumenty na temat homoseksualnych zachowań i zjawisk społecznych z tym związanych?
Jeśli ktoś tam na górze, wyżej niż ja czy inni jestem, ktoś odpowiedzialny, pełen łaski i możliwości do wykorzystania tej łaski, nagle zaczyna zachowywać się jakby nie widział, co robić, to – Boże mój Boże – wybacz mi, ale złość mnie ogarnia i gniew okropny. Dobrze, że na szczęście są biskupi i papieże, którzy wiedzą co robić. Tylko szkoda, że ich słowa i czyny toną w medialnej dezinformacji i ekspozycji słów i czynów niezgodnych z nauczaniem Kościoła.
Chyba tylko modlić się pozostało.
Za ludzi orientacji homoseksualnej, za wierzących homoseksualistów, aby potrafili zaufać nauce Kościoła i podążyć za Jego intuicją i wiedzą. Za ludzi promujących homoseksualizm jako zdrową i normalną orientację seksualną, aby Bóg dał im czas i pragnienie odwrócenia się od błędu myślenia, od tragicznych w skutkach działań szkodzących społecznej etyce, aby wrócili na drogę uporządkowania i prawa naturalnego. Za ludzi będących u władzy, może zwłaszcza za naszych polskich polityków, aby tworząc prawo i ustawy mieli odwagę opowiadać się za Bogiem, za naturą i za zdrowym rozsądkiem.
I może też za nas, chrześcijan próbujących zrozumieć i żyć według Ewangelii, abyśmy potrafili objąć troską duszpasterską, modlitwą i opieką homoseksualistów.
Mam nadzieję, że to krótkie (na pewno wymagające komentarzy i dopowiedzeń) dotknięcie tematu homoseksualizmu wśród chrześcijan, zarówno świeckich jak i duchownych, zachęci do pogłębienia wiedzy na temat nauki Kościoła, na temat zjawisk i utwierdzania społeczeństwa w poglądach, jakie kreuje lobby homoseksualne, na temat naszej ludzkiej dojrzałości do walki o prawo Boga na ziemi.
Blog portalu Tezeusz; pod redakcją Michała Piątka
Tezeusz jest portalem dla osób zainteresowanych problematyką religijną, kulturalną i społeczną. Zwracamy się jednak szczególnie ku katolikom i innym chrześcijanom, którzy pragną pogłębiania swej wiary, by móc pełniej żyć Ewangelią i owocniej świadczyć o Chrystusie w dzisiejszym pluralistycznym świecie.
Wierzymy bowiem, że Jezus Chrystus jest źródłem sensu życia i zbawienia, a Kościół katolicki wspólnotą wiernych, powołaną do dawania świadectwa Bożej i ludzkiej miłości. Promujemy katolicyzm czerpiący z bogatej tradycji Kościoła, zdolny do twórczej obecności we wszystkich dziedzinach życia osobistego i publicznego oraz nie lękający się wyzwań współczesności.
Z "Misji" Tezeusza.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości