Miłosierny Samarytanin nie jest w modzie. Dziś jego postępowanie podciąga się pod naiwność. Bo współczesny człowiek pyta głównie: „A co ja z tego będę miał?”.
Codziennie na ulicach wielkich miast widzimy większe i mniejsze dramaty, mijamy śpiących na ławkach bezdomnych, spotykamy żebraków. Jednak w naszej krwi płynie wyważona obojętność i sceptycyzm. Nauczono nas bowiem asekuracji i wycofywania się z trudnych sytuacji. Najważniejszy jest komfort, wygoda i czyste ręce. Czyste sumienie? Niekoniecznie.
Kiedyś spotkałam starszą panią, która prosiła o parę złotych na chleb. Wręczyłam jej pieniądze, a mijający mnie człowiek dał mi do zrozumienia, że to naciągaczka, a ja jestem naiwna, że uwierzyłam w jej biedę i niedolę. Innym razem pochyliłam się nad leżącym na ulicy człowiekiem – wyśmiano mnie, gdyż był to okoliczny pijak i zazwyczaj w taki sposób spędzał czas. Wielu więc z nas znieczula się na nieszczęście, bo nie chce być zaliczonym do grona naiwniaków. Zamykamy oczy, uszy i serca. „To nie moja sprawa” – powtarzamy jak roboty, gdy widzimy nieszczęście na ulicy.
Miłosierny Samarytanin budzi podziw, bo nie tylko pomaga pokrzywdzonemu człowiekowi, ale też otacza go opieką i wydaje własne pieniądze na jego pielęgnację. Nie brzydzi się jego ran i cierpienia, a przede wszystkim poświęca mu swój czas. Dziś bez wątpienia ogłoszono by go świętym. Chrystus wskazuje go jako wzór i przykład. Uczy, że powinniśmy być przepełnieni miłością i troską o drugiego człowieka. Nie jest istotne, czy człowiek ten jest brudny, czy pijany, czy leży w błocie – my powinniśmy wyciągnąć do niego rękę. To, jak on skorzysta z naszej pomocy, to już sprawa jego sumienia. My zaś mamy obowiązek wykonać gest w jego stronę, choćby najmniejszy.
Czasami takie małe gesty znaczą najwięcej. Nie musimy być bogaczami, by stać się miłosiernym Samarytaninem naszych czasów. Potrzymanie kogoś za rękę w oczekiwaniu na karetkę po wypadku samochodowym, chwila rozmowy ze starszym panem, który nas zaczepił na przystanku, podzielenie się drugim śniadaniem z bezdomnym – nic nas nie kosztuje, a daje otuchę i nadzieję drugiemu człowiekowi.
Miłosierdzie, którego uczy nas Chrystus, ale i którego wymaga, nie wykracza poza nasze możliwości. Chcąc dobrze wypełniać swoją chrześcijańską misję, cały czas musimy do niego wracać i z niego czerpać. Bóg wprowadza pokój do naszych serc przez Krew Chrystusowego krzyża, ale ten pokój jest darem, którym mamy się dzielić – każdego dnia.
Kiedy mówimy współczesnemu człowiekowi o uczynkach miłosierdzia, najczęściej pada pytanie: „A co ja z tego będę miał?”. Niebo, przede wszystkim niebo!
Rozważanie na XV Niedzielę Zwykłą, rok C2
www.tezeusz.pl
Blog portalu Tezeusz; pod redakcją Michała Piątka
Tezeusz jest portalem dla osób zainteresowanych problematyką religijną, kulturalną i społeczną. Zwracamy się jednak szczególnie ku katolikom i innym chrześcijanom, którzy pragną pogłębiania swej wiary, by móc pełniej żyć Ewangelią i owocniej świadczyć o Chrystusie w dzisiejszym pluralistycznym świecie.
Wierzymy bowiem, że Jezus Chrystus jest źródłem sensu życia i zbawienia, a Kościół katolicki wspólnotą wiernych, powołaną do dawania świadectwa Bożej i ludzkiej miłości. Promujemy katolicyzm czerpiący z bogatej tradycji Kościoła, zdolny do twórczej obecności we wszystkich dziedzinach życia osobistego i publicznego oraz nie lękający się wyzwań współczesności.
Z "Misji" Tezeusza.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości