Gdy w 2005 roku SLD oddawało władzę, a wybory zdecydowanie wygrały PiS i PO to katalizatorem tych zmian była afera Rywina. Przez nią SLD znacząco uszczupliło swój elektorat, a dzięki niej wypromowani zostali Jan Maria Rokita i Zbigniew Ziobro, najaktywniejsi posłowie w jedynej skutecznej komisji śledczej. Gdyby nie Ci dwaj politycy zapewne i tak doszłoby do zwycięstwa PO lub PiS, ale na pewno przewaga nad 3 miejscem byłaby dużo mniejsza.
Kampania w 2005 roku była jedną z najbrutalniejszych, ale póki co była jedyną skuteczną kampanią w wykonaniu PiS. Odpowiadali wówczas za nią, poza braćmi Kaczyńskimi, Adam Bielan z Michałem Kamińskim oraz Jacek Kurski i w nieco mniejszym stopniu Zbigniew Ziobro. Dziś Adam Bielan po epizodzie z PJN założył „wór pokutny” i walczy o powrót do PiS-u, a Michał Kamiński zastanawia się jakby tu z honorem przejść do PO (o tym czy nadal jest w PJN nie wiedzą nawet członkowie tej partii, z którymi miałem okazję rozmawiać).
Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski prawdopodobnie lada moment rozstaną się z PiS-em. Dołączy do nich także Tadeusz Cymański i być może kilku posłów na czele z Arkadiuszem Mularczykiem czy Beatą Kempą.
W miejsce 4 europosłów, którzy w 2005 roku wygrali dla PiS wybory weszli Mariusz Błaszczak, Adam Hofman, Mariusz Kamiński junior czy Beata Szydło. Z całym szacunkiem dla nich, ale czy ktoś któregokolwiek z tych posłów wyobraża sobie na jakimś ministerialnym stanowisku? Kiedyś mówiono o fotelu ministra finansów dla Beaty Szydło, ale szybko ten pomysł został porzucony. Zbigniew Ziobro w 2005 roku był naturalnym kandydatem na ministra sprawiedliwości. Gdyby doszło do koalicji PiS-PO to na 100% co najmniej wicepremierem zostałby wówczas Jan Maria Rokita. A czym wsławił się Adam Hofman poza wykpiwaniem polityków PSL-u? Czym wsławił się Mariusz Błaszczak poza bezrefleksyjnym wykonywaniem poleceń Jarosława Kaczyńskiego? A czym Beata Szydło poza wyjściem do sklepu z prezesem?
Jarosław Kaczyński ma teraz twardy orzech do zgryzienia. Wyrzucenie tzw. ziobrystów może już kompletnie wyczyścić PiS z jakichkolwiek ludzi mogących mieć jakieś konstruktywne pomysły. W niełatwej sytuacji jest także Zbigniew Ziobro, który według mnie zdecydowanie zbyt wcześnie ruszył z atakiem. Jeżeli za szybko opuści PiS, to dziś partia, którą by stworzył (łącznie z dołączeniem do PJN) na pewno w sondażach miałaby wysokie poparcie, ale do wyborów jeszcze sporo czasu i zapewne takie poparcie szybko by stopniało. Jedynym w miarę rozsądnym wyjściem dla Zbigniewa Ziobry, w razie wyrzucenia go z PiS byłoby poczekanie do końca kadencji Parlamentu Europejskiego i dopiero pod jej koniec ogłoszenie powstania nowej partii lub jakiś głośny akces chociażby do PJN.
W trudnej sytuacji będą też ziobryści zasiadający w polskim Sejmie. Nie dziwi więc zwlekanie przez PiS ogłoszenia decyzji w sprawie Zbigniewa Ziobry i jego kompanów. Nieważne jednak jaka będzie decyzja to jedno jest pewne. Czy Zbigniew Ziobro zostanie w PiS czy nie to i tak znacząco wpłynie na utratę poparcia dla tej partii. Bo czy prezes nie radzący sobie z buntem w partii będzie dobrym kandydatem na premiera? Czy ponad 300 tysięcy głosujących na Zbigniewa Ziobrę potraktuje go w kolejnych wyborach jak Joannę Kluzik-Rostkowską? Nie!
Inne tematy w dziale Polityka