Tomej Tomej
194
BLOG

O tym czego nie wiecie a wierchuszka Wam tego nie powie

Tomej Tomej Polityka Obserwuj notkę 2

Niepojęte jest jak mocno los pastwi się nad Jarosławem Kaczyńskim a ten jest jeszcze w stanie to przeżyć. Kaczyński ciągle na swojej drodze życiowej natrafia na ludzi podłych i to podłych ekstremalnie. Wielkość tego podelstwa jest niestety proporcjonalna do dobra jakiego ci podelcy zaznali dzięki Kaczyńskiemu. Wymieńmy sobie w tym miejscu kilka przykładów:
Sikorski, Migalski, Marcinkiewicz, Kamiński, Kluzik. Mogli by wszyscy brać udział w mistrzostwach w toczeniu plwociny.

Oczywiście oprócz takich wyżej wymienionych i niewymienionych odwdzięczaczy, Kaczyński na swojej drodze spotkał też zwykłych drani, którym przeszkadzał w robieniu lewych interesów. Miał za to zostać skutecznie wyeliminowany, ale się nie udało i "tylko" stracił brata (bliźniaka) i bratową. Taka "rzecz" musiała boleć i to bardzo. Gdyby go nie bolała to z przekonaniem można by było powiedzieć, że JarKacz jest nienormalny.

Trudno jest mi określić gdzie na tej skali bólu uplasowały się ciosy "nożem" w plecy zadane przez Dudę wetującego w lipcu 2017 roku ustawy sądownicze. Duda zadał dwa ciosy a jednocześnie dla niepoznaki pokazał, że ten "nóż" to może służyć do smarowania masłem (trzecią z ustaw sądowych Duda podpisał.)

Ciosów z tej strony Kaczor się nie spodziewał (a w sumie ze swojego doświadczenia mógł się spodziewać). Początkowo wypowiadał się, że Duda "popełnił błąd" ale dość szybko zdał sobie sprawę z tego, jak sam to określił, że "mamy do czynienia z nową sytuacją polityczną".

Od lipca ta sytuacja polityczna wyglądała następująco.
Duda:
- Wiem, panie prezesie, że zależy panu na ustawach sądowych, ale ja mam swój honor (czyt. mnie niestety uderzyła do głowy woda sodowa), Więc mamy się o co targować. Ja jestem wybrańcem narodu, mam największy mandat. To nic, że jeszcze niczego nie dokonałem a ludzie na mnie zagłosowali. Ja wcale nie uważam, że wygrałem tylko dlatego, że konkurent był tak bardzo beznadziejny.
To mnie przysługuje zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi i jakiś tam byle kto (Macierewicz) nie będzie mi go zawłaszczał. Poza tym ja mam żonę i jej środowisko wymaga ode mnie pewnej postawy. A poza tym to przecież moje środowisko prawnicze też mnie naciska (szantażując sprawą córki). Pan panie prezesie nie ma (już prawie) rodziny i nie wie jak to jest.

Kaczyński:
- Jakie są pana warunki?

Duda:
- Macierewicz, Waszczykowski i Ziobro.

Kaczyński:
- To będzie trudne.

Duda:
- Pan dużo może.



Przy następnym spotkaniu.
Kaczyński:
- Pani premier się nie zgadza. Pani Beata mówi, że nie jej rękoma. To twarda kobieta.

Duda:
- To może warto by było zmienić premiera?

Kaczyński:
- Kto miałby nim zostać?

Duda:
- Na przykład pan wicepremier Morawiecki.

Kaczyński:
- Dlaczego on?

Duda:
- On tak pięknie mówił jak jego ciotkę ratowali Polacy przed hitlerowcami. Rozumie pan?

Kaczyński:
- Ale Ziobro zostaje.

Duda:
- Umowa stoi.



A jak dzisiaj wygląda sytuacja?
Macierewicz liczył, że będzie wyeliminowany, ale chyba nie przypuszczał, że w taki sposób, z tej strony. Mógł jedynie jeszcze tylko wierzgnąć sprawą Kraszewskiego. I dzisiaj podobno wierzgnął.

Tomej
O mnie Tomej

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka