ZibiKendo Antykwariusz ZibiKendo Antykwariusz
56
BLOG

Ekonomia Komcia

ZibiKendo Antykwariusz ZibiKendo Antykwariusz Kultura Obserwuj notkę 2
Stanisław Lem stwierdził kiedyś, że:
nie wiedziałem ile na świecie jest głupoty, dopóki nie zajrzałem do Internetu.”

 
Mądry to był facet, miał IQ 210, iku jak mawiają nasze dzieci. Slang dzisiejszej młodzieży, to nie jest zjawisko marginesowe, to nie są przekleństwa – to już zupełnie nowy, prostszy i głupszy język. Zwroty takie jak „kolnij do kumpeli”, „dobra zajawka”, „bądź dla kola zaskoczką” – to już nie jest lans, to jest trendy, bo pisze się o tym nawet w gazetach. Oczywiście gazetach dla młodzieży, promującej tego typu zjawiska.

 
Głupota młodych wypełza dzisiaj ze wszystkich zakamarków. Kiedyś była ona starannie ukrywana. Dzieci w dobrych domach nie mówiły przy stole, zwłaszcza przy gościach. Po co miały mówić. Jeszcze zdradziłyby jakiś rodzinny sekret albo palnęły coś głupiego, jednocześnie wystawiając cenzurkę niekompetencji rodzicom w wychowywaniu dzieci.

 
Dzisiaj nie mamy już tych oporów. Dzieci są publiczne. Rodzice są oceniani za pośrednictwem psychologów, przeprowadzających z wychowankami szkół, tak zwane wywiady. Współczesny psycholog tyle się o nas, od naszych pociech nasłucha, że nawet nie zgłasza molestowania seksualnego tłumacząc się zgrabnie:
gdybym miała zgłaszać wszystkie takie przypadki, to nie wychodziłabym z pracy”.
W pełni zgoda, szukanie przez ojczyma pod sukienką dziecka „tajemnicy”, to jeszcze nie gwałt, przecież nic się nie stało.

 
Kultura zachodu uczy dzieci bezradności. Od wczesnych szkolnych lat, musimy żyć w szkołach pod sznurek i nie wiercić się. Ci którzy się wyróżniają, sprawiają kłopoty nauczycielowi. Każą mu myśleć. Bez zdolnych uczniów, nauczyciel może tylko odtwarzać zapamiętany schemat lekcji i wypoczęty po pracy, pójść do domu odpocząć.

 
Niech mi nikt nie mówi, że ludzie nie wiedzą na czym polega praca nauczyciela, bo wszyscy to wiemy. Wszyscy spędziliśmy w szkołach tyle czasu, że wiemy już wszystko. Podglądaliśmy co robią w przerwach na pokojach nauczycielskich, obserwowaliśmy ich pracę policyjną na szkolnych korytarzach. Widzieliśmy jak się zachowują jako opiekunowie naszych wycieczek, w pracy urlopowej, po godzinach. Nawet widzieliśmy jak wygląda sprawdzanie klasówek i ile to zajmuje im czasu, bo nieraz są na tyle bezczelni, że robią takie rzeczy na lekcjach. O nauczycielach wiemy wszystko, widzieliśmy nawet ich grafik na ścianie i wiemy ile dziennie wypracowują godzin.

 
Nie widzieliśmy tylko jednego, żeby nauczyciele się czegoś uczyli. Ale być może tą nabożną czynność, z poszanowania dla naszej psychiki, wszyscy nauczyciele wykonują jedynie w domu.

 
Tacy ludzie wychowują nasze dzieci. Wychowują je spędzając z nimi dużo więcej czasu niż my rodzice. Nasze dzieci się uspołecznione wzajemnymi kontaktami z rówieśnikami na przerwach, tych małych okresach ciszy psychicznej pomiędzy tresurą. Reszta dnia to tortury, polegające na przymusowym słuchaniu bzdur i przymusowym sprawdzaniu tej „wiedzy”, jeden wielki egzamin.

 
Nic dziwnego, że po wielu latach takiego wtłaczania w przegródki, młodzież staje się odbiorcami nowych mód i styli. Oni nie mają już indywidualności, stają się co najwyżej wyznawcami subkultur, pod które układa się całe zestawy akcesoriów do kupienia. Style te są reklamowane bezpośrednio młodym. Pieniądze młodzieży płyną do sprzedawców z kieszonkowego i kredytów, które zaciągać można już tylko na dowód. W rezultacie 18-latkowie, zaraz po osiemnastce i wytrzeźwieniu, wyrabiają sobie dokument dojrzałości, aby objawić kolegom swój tajemniczy przypływ gotówki. Kupują sobie markowe ciuchy i elektroniczne gadgety, biorąc pierwszy kilkutysięczny kredyt.

 
Potem są już tylko w samonapędzającej się spirali zadłużenia. Obecnie jest to promil straceńców – niedługo będzie to realny procentowy problem. Korporacje już coś wymyślą jak wykorzystać te rzesze finansowych zombie, młodych zdrowych zapaleńców – konsumentów. W końcu obecnie mamy więcej niewolników niż kiedykolwiek w historii, co to szkodzi, aby zachód wypracował własny model niewolnictwa brandingowego. Bankruci nie będą mieli nic własnego, wszystko dostaną służbowe, w zamian na każdym kroku będą musieli używać produktów korporacyjnych i zawsze być z nich zadowoleni. Będą chodzącą reklamą marki, marketingiem robaczkowym, glistami ludzkimi logopromocji.

 
Jednak my chcemy, żeby nasze dzieci konsumowały. Nie chcemy, żeby nasze dzieci pracowały i wydawały tylko tyle ile zarobią. Odsuwamy od nich pojęcia ekonomiczne, takie jak niemodne i obrzydliwo-frajerskie – „oszczędzanie”. Wiemy, że nasze życie finansowe wygląda zwykle, jak pełne emocji wyrywanie sobie ochłapów mięsa. Dlatego nie chcemy wstydząc się tych zachowań, aby zajmowały się zarabianiem pieniędzy nasze niewinne pociechy.

 
Nasze dzieci są przez to głupie. Kiedyś za to zapłacą, ale jeszcze dzisiaj bawią się świetnie. Wymieniają między sobą SMSy, uwagi wirusowe o reklamach, uwagi o modzie. Na wyższy poziom niż białe kozaczki rzadko się wznoszą. Lubią się lansować wyglądem, czyli w sposób narzucany nam przez media.

 
Piszą własne blogi. Zwłaszcza kiedy nie mają niczego do powiedzenia. Piszą jak się czują, nieraz Twittują. Informują świat, że właśnie spodobała im się bluzeczka albo że właśnie robią kupę. Robią sobie konkurencję w blogowaniu, chwaląc się swojego bloga popularnością. Liczba wejść na bloga staje się wyznacznikiem naszoklasowego prestiżu. Do tego już szczytem głupoty są tak zwane „Komcie”. Sztucznie nakręcana popularność idiotów. Chociaż zdarza się czasem, że jak coś jest szczytem głupoty, to może być genialne.

 
Komeć lub Komć, w liczbie mnogiej po prostu „Komcie”, to nowy termin nowomowy młodzieżowej, czyli ich mowy potocznej. Oznacza on tyle co „komentarze” – zwykle na osobistym blogu internetowym.

 
Komcie, to takie nowe netowe grosze – gotowe wklejki, ponieważ i tutaj doszło do procesów rynkowych. Komentarz pod blogiem nieraz jest pracochłonny, jednak potem z boku w statystykach liczy się już tylko jako jeden. Dlatego system wymiany komentarzy, pomiędzy szukającymi sztucznej popularności nastolatkami, przeszedł już pewną ewolucję. Nasze zdolne dzieci nauczyły się, że pieniądz gorszy wypiera lepszy, kiedy oba ich rodzaje traktuje się podobnie.

 
No i stał się cud. Panie i Panowie, poważni przedstawiciele dojrzałego pokolenia, które grupą trzyma jeszcze władzę i wie dużo o tym co dobre, mądre i właściwe. Wasze dzieci, nie są aż takie głupie. Oto na naszych oczach powstaje zupełnie nowa kultura internetu. Kultura nowego wieku, która z czasem zastąpi jakości prezentowane nam w przez mainstreamowe media, nastawione na kontrolę emisji publicznie wydawanej waluty.

 
Potrzeba popularności jest w nas głęboko zakorzeniona, jest powszechna. Dzieci są bowiem przedstawicielami takiego podgatunku ludzkiej rasy, który nie boi się jeszcze zbytnio epatować własną ekspresją. Dlatego pokolenie esemesowego kciuka, małymi rączkami wyrobionymi na gg, z masowym użyciem wielu klawiszy funkcyjnych dla emotek, jest w stanie zbudować podwaliny nowej ekonomii.

 
Każdy z nas chce być popularny. Wmawiają to nam tabloidy, obsypujące komplementami ludzi, którzy znani są z tego, że są znani. Popularność jest lubiana, kryją się za nią reklamy, zepsucie kreujące lans i aktualne trendy, do których wszyscy skrycie dążymy.

 
Bardzo duża popularność przekształca się w poważanie, poważanie w szacunek. Nie ma więc granicy, jest tylko ilość fanów. Dlatego to, co dzisiaj wydaje się być niepoważne, jutro może wyznaczać standardy życia.

 
Wchodząc na czyjegoś bloga, okazujemy mu naszą atencję. Umieszczając komentarz, potwierdzamy wszem i wobec dla autora nasze poparcie. Nawet jeżeli jest to komentarz obraźliwy – to przynajmniej uważamy tego blogera za wartego naszej żółci. Dlatego powszechny wśród młodzieżowej ekonomii system wzajemnej wymiany komentarzy, jest próbą stworzenia nowej ekonomii. Skoro nie pozwalamy im wymieniać się pieniędzmi, to z czasem młodzi sami zaczęli wymieniać się symbolami wzajemnego uznania.

 
Komcie są walutą. W końcu wszystko jest spiskiem waluciarzy. W zamian za komcie oferowane są usługi – ocena bloga na przykład, bądź co bądź to prymitywna młodzieżowa recenzja. Zanim się obejrzymy komciami pod wpisami reklamowymi wielkich koncernów, będzie można płacić za hosting i domeny.

 
To jest głupie, wszyscy to wiemy, ale również proste. Przez to, jest to powszechne. Ta waluta dotarła już prawie do każdego. Oceniamy przecież innych ludzi w internecie, również na podstawie ilości komentarzy. Na podstawie uwagi internautów, jaką potrafią wypracować swoją twórczością. W rezultacie komciami już można płacić, a jeszcze urząd skarbowy nie wie jak je opodatkować.

 
Dlatego blog Laboratorium Tostera Pandory, proponuje uznanie przez blogosferę nowej komentarzowej waluty popularnościowej. Wymiana usług poza kontrolą skarbówki wydaje się być dobrym pomysłem. Zwłaszcza, że z naszej złotówkowej normalnej pensji, w łapkach zostaje nam jakieś pechowe 13%.
 
ZibiKendo

 

ZAPROSZENIE: Jakże wiele osób pisze do szuflady, ile wspaniałych tekstów jest ukrytych przed Czytelnikami, ile wśród Was jest prawdziwych talentów, które do tej pory nie doczekały się odkrycia.Chcemy dać Państwu szansę, chcemy pokazać światu owoce Państwa talentu i pracy. Zapraszamy do tworzenia największej i jedynej w Polsce Biblioteki Literatury Niezależnej. W naszej wspólnej Bibliotece każdy z Państwa będzie mógł umieścić swoją książkę,tomik poezji czy zbiór opowiadań. Nikt z Państwa nie zostanie pominięty, każda pozycja znajdzie swoje miejsce, każda będzie mogła doczekać się recenzji. Przedsięwzięcia na taką skalę nie doczekały się biblioteki „tradycyjne”, ani wirtualne.Żeby móc podjąć współpracę z nami należy przesłać na nasz adres, wybrane przez siebie pozycje w jednym z dwóch formatów – pdf lub doc - o objętości nie większej niż 11 MB.Do przesyłki prosimy dołączyć albo imię i nazwisko autora, albo pseudonim artystyczny, pod jakim chce występować, a także kilka słów na temat proponowanej przez siebie pozycji, nie więcej jednak jak 5 zdań. Jeśli autor chce się jakoś przedstawić Czytelnikom prosimy również o kilka słów o sobie. Jeśli autor posiada bloga lub stronę internetową i chce je udostępnić prosimy o podanie adresu powyższych. Adres do kontaktu z nami: tosterpandory@gmail.com pod który należy również przesyłać teksty i publikacje.Naszym celem jest udostępnienie jak najszerszej publiczności Państwa dzieł bezpłatnie, nie będziemy żądali ani od Autorów ani od Czytelników żadnych opłat, czy to za umieszczanie czy pobieranie pozycji z naszej biblioteki. Jedyną rzeczą, jaka nas interesuje jest upowszechnianie na jak największa skalę nie odkrytych jeszcze słów – Waszych prac. REDAKCJA TOSTERA PANDORY - ADRES BIBLIOTEKI http://sites.google.com/site/tosterpandory/home Link znajduje się poniżej w dziale polecane strony

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura