Oświadczenie REM daje potężne argumenty tym wszystkim, którym z różnych powodów nie podoba się dociekliwość dziennikarzy śledczych.
Od pewnego czasu redakcje boją się zamieszczać demaskatorskie teksty, skutecznie przestraszone wizją procesów karnych i cywilnych.
Myślę, że zbliża się pora, aby zorganizować debatę na temat kondycji dziennikarstwa śledczego w Polsce. Tylko kto ją zorganizuje?
Za press.pl
Marszałek i Kittel zarzucają REM naruszenie ich dóbr osobistych
Anna Marszałek i Bertold Kittel chcą pozwać Radę Etyki Mediów za naruszenie ich dóbr osobistych, bo ta stwierdziła, że z ich powodu "doszło do kolejnej kompromitacji dziennikarstwa śledczego".
Rada stwierdziła wczoraj, że po uniewinnieniu przez sąd z zarzutów korupcyjnych Romualda Szeremietiewa (wiceminister obrony narodowej w rządzie Jerzego Buzka) ”doszło do kolejnej kompromitacji dziennikarstwa śledczego w Polsce”.
Szeremietiew został oskarżony przez prokuraturę po opublikowaniu w ”Rzeczpospolitej” w lipcu 2001 roku artykułu pt. ”Kasjer z Ministerstwa Obrony”. Tekst dotyczył asystenta wiceministra – Zbigniewa Farmusa, który miał żądać łapówek od koncernów zbrojeniowych.
”(..) Autorzy zniesławiającej go publikacji Anna Marszałek i Bertold Kittel są laureatami najbardziej prestiżowych nagród za mistrzowskie uprawianie dziennikarstwa śledczego (w 2001 roku otrzymali nagrodę Grand Press w kategorii dziennikarstwo śledcze – przyp. red.). Nie po raz pierwszy sądy uniewinniają osoby publiczne, spostponowane w ich publikacjach. Nigdy nie doczekały się publicznych przeprosin” – napisała REM.
Rada zaapelowała jednocześnie do dziennikarzy śledczych o szczególną rzetelność i obiektywizm w przedstawianiu faktów, a także o takie pozyskiwanie informacji, by maksymalnie ograniczyć zagrożenie, że staną się narzędziem manipulacji. – Mamy uzasadnione podejrzenia, że mogła to być robota służb. Od Szeremietiewa zależało prowadzenie przetargów i zaopatrzenie wojska. Istniało wiele grup interesów, którym zależało, żeby tego człowieka zniszczyć. Dziennikarz musi być w takich wypadkach bardzo ostrożny. Ma prawo się pomylić, ale jeśli po tylu latach zapadły wyroki uniewinniające, to powinni przeprosić – uważa Maciej Iłowiecki, wiceprzewodniczący REM.
Pytany, czy przed publikacją oświadczenia czytał ponownie artykuł i ma świadomość, że postawione w nim zarzuty dotyczyły nie Szeremietiewa, lecz Farmusa, a tezy z tekstu nie pokrywały się z oskarżeniem prokuratury, odpowiada, że ”ma tego świadomość”.
Iłowiecki wie także, że dziennikarzom nie wytoczono procesu o naruszenie dóbr osobistych. – Mimo to wyroki uniewinniające zarówno w sprawie Szeremietiewa, jak i Farmusa utwierdziły nas w przekonaniu, że nie wszystko w tym tekście było w porządku. Czym innym jest także odpowiedzialność cywilnoprawna, a czym innym odpowiedzialność moralna dziennikarza za popełniony błąd – dodaje. Iłowiecki podkreśla, że w takiej ocenie sprawy REM była jednogłośna.
Bertold Kittel broni tekstu, stwierdzając, że nie można stawiać znaku równości między artykułem a śledztwem i procesem. – Toczące się postępowania były tajne. Rada nie mogła więc znać ich przebiegu. Jedyną możliwością zweryfikowania naszego tekstu byłby proces sądowy o naruszenie przez nas dóbr osobistych. Ale taki proces nigdy nie został wytoczony. Rada nie miała więc merytorycznych podstaw do wydania takiego oświadczenia, tym bardziej że przed jego publikacją nikt się z nami nie skontaktował – zaznacza Kittel. Uważa, że REM naruszyła w ten sposób fundamentalne zasady prawdy, etyki, obiektywizmu, w których obronie staje.
Marszałek i Kittel, po konsultacji z prawnikiem, zapowiadają wytoczenie Radzie sprawy o naruszenie dóbr osobistych. Nie wykluczają też, że starać się będą o zadośćuczynienie. W najbliższym czasie opublikują oświadczenie odnoszące się do tej sprawy.
Inne tematy w dziale Polityka