Z akt sprawy właściciela dwóch klubów nocnych na Śląsku w prokuraturze Rejonowej w Tarnowskich Górach zginęło kilkadziesiąt stron ważnych dokumentów - twierdzą jego adwokaci.
Jana Osucha w lipcu 2008 r. zatrzymali policjanci. W Prokuraturze Rejonowej w Tarnowskich Górach usłyszał zarzut. Prokurator Halina Barwinek-Folek uznała, że są dowody na to, iż Osuch „w marcu 2008 r. miał nakłaniać niejakiego Marka C. do stosowania wobec Adama B. gróźb bezprawnych”. O całej sprawie pisaliśmy w pierwszym numerze „Panoramy Silesia” w reportażu „Gry towarzyskie” (tekst był również na S24).
Policję o groźbach zawiadomił Adam B., właściciel agencji towarzyskiej „Styks”. Funkcjonariusze zatrzymali Dariusza K. Ten zeznał, że „słyszał od Marka C., że za tym zleceniem stoi Jan Osuch” i Marek C. zlecił mu kradzież w zakładzie produkującym materiały wybuchowe w Krupskim Młynie.
Podczas przesłuchania C. mówił, że nie zna żadnego Osucha. Z podsłuchanej przez policjantów rozmowy pomiędzy B. a K. wynika coś zupełnie innego - mężczyźni zastanawiają się „jak mogą sprawę z bombą skierować na Osucha, żeby to poszło na Osucha?”.
Ten od miesięcy zaprzecza i udowadnia, że nie tylko nikomu nie zlecał żadnego zamachu.
– Nikogo do niczego nie namawiałem. Tym bardziej Marka C., którego nie znam i tak naprawdę nie wiem, kim on jest. W maju i kwietniu byłem na L-4. To jakiś absurd. W ten sposób można oskarżyć każdego o przestępstwo!– wyjaśniał nam w maju.
W całej sprawie jest dużo niejasności. Dotarliśmy do pism Osucha, które wysłał do Prokuratury Krajowej. Pisze w nich o zbiegach okoliczności oraz o tym, że „na mieście mówi się o tym, iż za jego załatwienie ktoś wziął kilkaset tysięcy złotych”. Ten wątek nie zainteresował prokuratury, ale zajmuje się nim CBA.
Prokurator Barwinek-Folek z niewyjaśnionych powodów pomijała wnioski dowodowe składane przez podejrzanego i jego adwokatów. Na kilkadziesiąt takich wniosków rozpatrzyła tylko jeden! Dlaczego? To wie tylko prokurator.
Na skróty
Adam B. i Dariusz K. twierdzili podczas przesłuchania, że się nie znają. Jednak później siedmiu świadków, w tym trzech pracowników Adama B. zeznało w prokuraturze, że obaj są dobrymi znajomymi od kilku lat, a K. często przychodził do „Styksu” i „w biurze Adama B. omawiali bez świadków jakieś sprawy”. Rozpoznali też Dariusza K. podczas okazania i konfrontacji. Mimo tego nie wszczęto postępowania przeciwko Adamowi B. o składanie fałszywych zeznań.
Prokurator Barwinek-Folek chce skierować akt oskarżenia do sądu. I zakończyć jak najszybciej sprawę, z która boryka sie od roku.
„Wnioski dowodowe składane przez oskarżonego i jego pełnomocników mają na celu przedłużenie postępowania”- tak prokurator wyjaśniała swoim przełożonym sposób prowadzenia sprawy.
Nie tłumaczy jednak, dlaczego przesłuchania świadków i konfrontacje odbywały się bez udziału adwokatów Osucha. Prokurator nie zareagowała też na wniosek obrońców wykonania na ich koszt ekspertyzy telefonu Osucha, przechowywanego w policyjnym sejfie, z którego „wyparowały” sms-y z pogróżkami adresowanymi do niego. Sprawa została od razu umorzona, a nie zawieszona. Prokuratura w Zabrzu zakończyła postępowanie bez powołania biegłych i przesłuchania pokrzywdzonego. Decyzja prokuratury została zaskarżona przez adwokatów J. Osucha.
Kiedy Osuch pisał do Prokuratury Okręgowej skargi na postępowanie w swojej sprawie, otrzymał ostrzeżenie:
„Wszystkie okoliczności zostały już szczegółowo wyjaśnione wskutek wcześniejszych Pana pism.[...] W związku z tym przypominam, że zgodnie z art. 234 kk [...] kto fałszywie oskarża inna osobę o popełnienie czynów zabronionych lub przewinienia dyscyplinarnego, podlega grzywnie lub karze pozbawienia wolności do lat 2” - pisze Dorota Wacławowicz, szefowa Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Niedokładny nadzór
Kiedy po miesiącach starań adwokatom udało sie dostać ponad 1400 stron kserokopii całych akt prowadzonego postępowania, byli bardzo zaskoczeni.
- Pierwszy raz z czymś takim się spotkałem. W aktach sprawy brakuje kilkudziesięciu stron pism, które zanosiła żona lub wysyłano pocztą. Wśród nich nie ma opinii kardiologicznej oraz psychiatrycznej wraz z wynikami badań, a nawet wezwań naszego klienta do prokuratury w Tarnowskich Górach -mówi jeden z adwokatów.
Prokuratura Okręgowa w Gliwicach nie zauważyła żadnych nieprawidłowości. Także braku numeracji stron w tomie akt. Zostało to odkryte dopiero przez adwokatów.
- Sprawa od samego początku jest objęta nadzorem naszej prokuratury. Z naszych ustaleń wynika, że żadne dokumenty nie zginęły. Cześć jest w aktach podręcznych prokuratora, reszta - w materiałach spraw wszczętych po zawiadomieniach Jana Osucha - wyjaśnia Radosław Woźniak z gliwickiej prokuratury.
W Tychach prokuratura usiłuje wyjaśnić powoływanie sie przez Adama B. na wpływy w policji i prokuraturze w Tarnowskich Górach. Prokuratura w Sosnowcu bada sprawę zastraszania świadków, którzy złożyli zeznania korzystne dla Osucha. Śledczy nie udzielają żadnych informacji „ze względu na dobro śledztwa”.
Nie może do aresztu
Osuch jest poważnie chory - leczy się neurologicznie, psychiatrycznie i kardiologicznie. - Mąż obawia się aresztu i układów Adama B. w policji i prokuraturze. Rzadko sam wychodzi z domu. Boję się o niego. Znam historię notariusza, który był śmiertelnie chory na białaczkę, ale w areszcie leczono go biseptolem - mówi żona.
Prokuratura Apelacyjna w Katowicach dostała z Prokuratury Krajowej wszystkie pisma i skargi, które przekazali obrońcy Jana Osucha. Sprawą zainteresował się Andrzej Kózka, wiceprokurator apelacyjny w Katowicach.
- Badamy dokumenty, gdyż zbyt dużo znaków zapytania i wątpliwości jest jak na sprawę tak małego kalibru. Przeniesienie tej sprawy poza nasz okręg, czego oczekują adwokaci podejrzanego, wymaga czasu. Taka decyzja nie jest łatwa, to bowiem oznaka braku zaufania dla prokuratora prowadzącego sprawę i nadzorujących go przełożonych -słyszymy od jednego z prokuratorów śląskiej apelacji.
Tomasz Szymborski
Tekst ukaże się w najnowszym numerze "Panoramy Silesia"
Inne tematy w dziale Polityka