trescharchi trescharchi
2234
BLOG

Fachowo ustalany monopol Poczty Polskiej.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 31

Poczta Polska jaka jest - każdy widzi. Lata bycia monopolistą na rynku (w dodatku takim monopolistą, co to notorycznie jest dopieszczany przez Państwo) nader rozbisurmaniły pocztowców, niestety nie idąc w parze z poprawą jakości świadczonych usług. Ponieważ jednak na poczcie pracuje bardzo wiele ludzi, w dodatku spełnia ona pewne funkcje cywilizacyjne (zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, gdzie dzięki światłej polityce tego rządu przepowiednia pana Kononowicza wkrótce się sprawdzi; nie będzie PKS-ów, nie będzie policji, nie będzie poczty, słowem nie będzie niczego), to kolejne ekipy spoglądały na działalność PP przez palce; i to mimo coraz głośniejszych napomnień Unii Europejskiej, aby sprawdzić tego rozrośniętego molocha w normalnej konkurencji z innymi podmiotami na rynku pocztowym.

Napomnień wszelako nie dało się lekceważyć i odkładać bez końca, toteż w 2008 roku zlecono- w drodze przetargu - napisanie propozycji na nowe prawo pocztowe jednej ze stołecznych kancelarii prawnych. Teoretycznie wszystko jest w porządku - "akcja" cieszyła się nadzorem Urzędu Komunikacji Elektronicznej, niemniej ów Urząd nie miał bladego pojęcia, że oddelegowany do pisania projektu mecenas jest jednocześnie...oficjalnie zarejestrowanym lobbystą. Urząd tłumaczy, że to właśnie taki lobbysta ma obowiązek zawiadomienia organu z którym współpracuje, ale z posiadanych informacji wynika, że pan mecenas nie wykonywał lobbingu na rzecz rynku pocztowego. Sam pan mecenas utrzymuje, że dla UKE pracował w latach 2007-2009, natomiast pisanie projektów o poczcie spodobało mu się do tego stopnia, iż zaczął też pracować dla Poczty Polskiej od 2010 roku. Sama Poczta natomiast twierdzi (ustami swojego rzecznika) że pan mecenas współpracuje z nimi od 2007 roku do teraz. Ani chybi - ktoś kłamie.

Projekt kontrowersyjnego pana mecenasa trafia jednak wpierw do UKE, potem zaś do Ministerstwa Infrastruktury, następnie do Rządowego Centrum Legislacji. Normalna ścieżka, rzecz zaś dzieje się w roku 2010. Na zatwierdzenie przez Radę MInistrów projekt musi jednak czekać aż do września tego roku, zaś już w październiku przekazany zostaje do Sejmu. Tempo istotnie przyśpiesza. Powodem tak znacznego, blisko dwuletniego opóźnienia miały być rozliczne uwagi do projektu; sam pan mecenas w pewnym stopniu uważa się za współautora tejże ustawy, niemniej jest przekonany, że rząd przyjął ostatecznie projekt nader niekorzystny dla Poczty Polskiej.

Innego zdania są eksperci rynku pocztowego: ich zdaniem zapisy ustawy "w sposób nieuzasadniony dają wsparcie Państwa konkretnej spółce (w tym wypadku Poczcie Polskiej)". Za usługi powszechne, czyli coś, w czym Poczta cieszy się nieskrępowanym i raczej niezagrożonym monopolem, nie będzie musiała płacić VAT (podobnie jak za obsługę korespondencji wszelakich urzędów i instytucji publicznych). Co gorsza - wszystko stoi w opozycji do dyrektyw unijnych, dających możliwość rozszerzenia rynku; obecnie operatorem obsługi wspomnianego "sektora publicznego" (olbrzymi rynek listów i przesyłek + zawsze pewni i wypłacalni klienci) będzie - w myśl zapisów ustawy - Poczta Polska. Wprawdzie na pierwsze trzy lata, potem zaś ogłoszony ma zostać kolejny przetarg, tym razem na dziesięć lat, ale też tylko na jednego operatora w skali całej Polski.

Eksperci wykazują też szczególiki, które tkwiąc pozornie niewinnie w zapisach ustawy jednoznacznie forują Pocztę Polską; dla przykładu - "moc urzędowa datownika"; w wypadku korzystania z "jedynie słusznych" usług monopolisty dowód nadania staje się jednocześnie dokumentem urzędowym respektowanym przez biurokrację (ale też i w sądach). Jeśli firma czy instytucja, albo osoba prywatna, korzystają z innego operatora pocztowego, trzeba dodatkowo uzyskać dowód doręczenia przesyłki. Wiadomo, że nikt nie lubi zbędnych papierków, co foruje od razu jedną, konkretną firmę. Podobnie jest z oddaniem na pełną wyłączność obsługi przekazów pieniężnych z ZUS-u, MOPS-ów i tym podobnych, co gwarantuje utrzymanie wyższego nawet o 20 procent kosztu świadczenia usługi - innymi słowy, niczym nieskrępowane zyski płynące tylko do jednej kieszeni.

Najciekawszym pomysłem ustawy jest jednak tzw. "mechanizm kompensacyjny". W dużym skrócie - tworzy się specjalny fundusz, na który łożą inni operatorzy, aby pokryć potencjalne straty PP z prowadzenia usług powszechnych, o ile sama Poczta nie da rady pokryć deficytu dochodami z innej działalności. Co więcej - gdyby fundusz okazał się być niewystarczający, resztę dokłada budżet Państwa (!), a nieśmiałe prognozy pocztowców mówią o stracie rzędu 650 milionów złotych na rok. Przy takich zapisach Poczta ani nie musi dbać o dobrą, rzetelną działalność i wypracowywanie rozsądnych zysków, ani nie musi drżeć o to, że przez najbliższe kilkanaście lat ktoś zagrozi jej monopolowi. Będzie, jak było - kolejne zarządy Poczty będą zaś kolejnym biurem pośrednictwa pracy dla kolegów. Ustawa została - mimo protestów i uwag prywatnego rynku pocztowego - przegłosowana 5 dni temu.

By żyło się lepiej!

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (31)

Inne tematy w dziale Polityka