Nie tak dawno Komisja Europejska ogłosiła, że póki nie zbijemy deficytu budżetowego do 3 procent PKB – dopóty nasz kraj pozostanie w procedurze nadmiernego deficytu. Jeśli nie uda się nam przeprowadzić odpowiednich korekcji, no to wówczas możemy zostać ukarani sankcjami finansowymi. Niemałymi. Wbrew temu co można usłyszeć w mediach – Unia wcale nie jest z Polski do końca zadowolona. Można zwalać stan rzeczy na kryzys, proszę bardzo, to zwyczajowa wymówka rządzących. Ale w tym wypadku tak łatwo nie jest.
Wczoraj w przedstawicielstwie KE w Warszawie odbyło się spotkanie w sprawie programu polskich reform. Urzędnicy unijni – ale też i eksperci – nie pozostawiają złudzeń. Polskie władze nie wykorzystały wystarczająco wzrostu sprzed wybuchu kryzysu. Nie udało się zreformować struktury wydatków publicznych (to przerażające, ile pieniędzy przepływa przez dziury w tej strukturze. Jeszcze bardziej przerażające jest to, że minister Rostowski doskonale o tym wie i niewiele z tym robi.), nie udało się koordynować tychże wydatków na różnych szczeblach władzy. Tutaj sztandarowym przykładem jest budowa lotniska w Gdyni, położonego po sąsiedzku z lotniskiem w Gdańsku. Gdańsk (póki co – Lech Wałęsa Airport) był finansowany ze środków budżetu państwa, Gdynia jest budowana za pieniądze samorządu. Zamiast się dogadać – konkurencja, połączona z niepotrzebnymi wydatkami.
Zdaniem KE infrastruktura kolejowa w Polsce jest „podupadająca”. Bruksela oświadczyła, że z 20 tysięcy kilometrów torów nad Wisłą jedynie 36 procent z nich jest w zadowalającym stanie technicznym. Jak puścić to wychuchane, śliczne polskie Pendolino by jeździło po tych właśnie trzydziestu paru procentach – to zadanie dla prawdziwego wirtuoza rozkładów kolejowych. Bogu dziękować, stosowny minister zegarków ma tyle co nie przymierzając sowiecki sołdat wyzwalający Polskę, zatem czas (podstawę rozkładu) koordynować może perfekcyjnie. Wypadamy poniżej średniej unijnej pod względem efektywności administracji publicznej; brak nam przejrzystego prawa, mamy skomplikowany system podatkowy. Stopień inwestycji w badania i rozwój (0,77 procent PKB w 2011 roku) jest dla Brukseli stanowczo za niski i plasuje nas w unijnym ogonie.
Komisja Europejska zwraca uwagę na rosnące bezrobocie wśród młodzieży, wynikające bezpośrednio z niedopasowania kierunków nauczania do potrzeb rynku pracy. Będzie jeszcze gorzej, bowiem w końcu wrócą z emigracji setki tysięcy młodych ludzi – zapowiadał to nieraz premier Tusk, a jego o kłamstwo czy kiełbasę wyborczą trudno podejrzewać. Bruksela wskazuje też, że pracuje za mało kobiet i osób starszych, a jest to pokłosiem braku dostępnej opieki nad najmłodszymi; owszem, liczba żłobków wzrosła dwukrotnie ale i tak nie zaspokaja podstawowego zapotrzebowania. O cyrkach z zapisami do przedszkola szkoda nawet wspominać; ani chybi obecna władza czy to w urzędach (deklaracje śmieciowe na przykład) czy w szpitalach powraca do systemu kolejkowego z epoki słusznie minionej.
Eksperci ekonomiczni KE wystawiają Polsce surowe świadectwo: Polska gospodarka cały czas jedzie na zaciągniętym hamulcu ręcznym. Ten hamulec to właśnie różne nadmierne bariery biurokratyczne. Kilka lat temu Donald Tusk powołał Adama Jassera na pełnomocnika rządu do walki z biurokracją. Miał on – jak czytamy na stronie Kancelarii Premiera – koordynować działania rządu mające na celu likwidację zbędnych przepisów i zwalczanie utrudnień prawnych, jakie codziennie napotykają obywatele i przedsiębiorcy. Jasser zarabiał ponad 10 tysięcy złotych miesięcznie, dysponował dwoma sekretarkami i limuzyną służbową. Dzisiaj zewnętrzni eksperci z KE twierdzą, że niewiele (lub praktycznie nic) się z barierami biurokratycznymi nie zmieniło na lepsze. Nawet koalicyjny PSL przyznaje się do porażki rządu i domaga się powołania Rzecznika Praw Przedsiębiorcy. Czy wobec braku jakichkolwiek widocznych efektów swojej pracy pełnomocnik Jasser nie powinien zwrócić uposażenia?
Czepia się ta Unia i czepia – takiego fajnego rządu. Przecież jak się posłucha ministrów czy premiera, to sytuacja jest dokładnie odwrotna. Jest super, więc o co wam chodzi. Widać Bruksela nie ma co robić, jak tylko walczyć z demokracją (copyright Stefan Niesiołowski). Może więcej osób zacznie się modlić, żeby to się po prostu samo rozwaliło?
Inne tematy w dziale Polityka