trescharchi trescharchi
397
BLOG

Stu czterdziestu uciekinierów z Sejmu.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 6

 

 

Duża pensja i możliwość sowitej emerytury po zakończeniu przygody z Europarlamentem kuszą. To zrozumiałe. Kampania wyborcza do Brukseli pokazuje coś jeszcze. Spoty wyborcze w większości konsultowane są z ludźmi siedzącymi w marketingu od lat. I jeśli ci ludzie uznali, że by przekonać Polaków do głosowania na kandydata wystarczy nakręcić żenujący i idiotyczny spot, to dużo mówi o poziomie wiedzy rodaków na temat tego, czym jest Parlament Europejski i czym ma się zajmować wybrany przezeń europoseł.

Wielkie pieniądze są zatem na wyciągnięcie ręki. Obowiązków mało. Można bezkarnie spędzać gro czasu w Polsce, udzielając się bardziej w polityce krajowej niż tej europejskiej (vide: Ryszard Czarnecki, Zbigniew Ziobro, Jacek Kurski i inni) – choćby po to, by nie wyjść z obiegu. Nie dziwota, że do Europarlamentu pcha się w tym roku rekordowa liczba posłów już wybranych przez Polaków do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej. Ludzi, którzy trzy lata temu zapewniali pięknymi sloganami, że zrobią wszystko, żyły i flaki sobie wyprują, by w Polsce było lepiej. Że nie zawiodą pokładanego w nich zaufania.

140 osób z ponad czterystuosobowego składu Sejmu chce przed upływem kadencji tegoż Sejmu po prostu go opuścić. Nie wszyscy zostaną wybrani, oczywiście. Ale i tak wielu odejdzie, robiąc miejsce nowym ludziom z dalszych miejsc – ludziom, którzy od trzech lat robią co innego, może nie związanego z bieżącą polityką. Ludziom, którzy nagle zostaną od swoich prac oderwani i rzuceni w sejmowe ławy. Przez rok żółtodzioby niewiele się nauczą, stając się jedynie bezmyślną, posłuszną maszynką do głosowania pod dyktando partyjnych liderów. Strata czasu, strata mandatów, strata publicznych pieniędzy.

Nie można zabronić tym 140-tu osobom realizacji własnych ambicji politycznych. Ale trzeba się zastanowić, w jakim głębokim poważaniu mają oni swoich wyborców, z którymi – w co wierzę – podpisali trzy lata kontrakt społeczny na wykonanie konkretnego, dobrze opłacanego zadania w Sejmie. Teraz z tego kontraktu wycofują się rakiem, naturalnie, jak zawsze, mając usta pełne pięknych frazesów o potrzebie walki o polskie interesy w Brukseli.

Efekty już widać. Marszałek Ewa Kopacz dała ludziom utrzymywanym z naszych pieniędzy wolne, przenosząc posiedzenie, aby nie przeszkadzać owej 140-tce w kampanii wyborczej. Normalny pracodawca, usłyszawszy, że jego sowicie opłacany pracownik chce przełożyć swoje codzienne zadania na za jakiś czas, by walczyć o jeszcze lepiej płatną pracę, najprawdopodobniej pękłby ze śmiechu. Normalny pracodawca; my, Polacy, takimi najpewniej nie jesteśmy, skoro od 25 lat wybieramy w znakomitej większości te same twarze, na które potem tak uwielbiamy narzekać.

W najgroźniejszej od lat sytuacji zagranicznej tuż przy polskiej granicy na corocznym wystąpieniu ministra spraw zagranicznych, recenzującemu polskie poczynania i plany odnośnie Ukrainy (i nie tylko) na sejmowej sali znajdowała się ledwie garstka znudzonych posłów.

Ludzie, którzy na każdym kroku mówią o odpowiedzialności, niekoniecznie od razu stają się odpowiedzialni.

 

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka