Ludzi bankowości dzieli się na trzy kategorie: „bankomaty”, „bankowców” i „bankierów.” Ponieważ obecna sytuacja wymaga postawienia pytania nie tylko o kredyty hipoteczne denominowane w CHF (szczególnie, że są powody do twierdzenia, iż nie są one klasycznymi kredytami oferowanymi w zgodzie z zasadami MIFID), ale przede wszystkim o aktualną kondycję polskiego systemu bankowego, brutalne różnice między „bankomatami”, „bankowcami” a „bankierami”, wskutek publicznego i przyspieszonego kursu bankowości, którego będziemy świadkami, niebawem zauważą miliony Polaków skonfrontowanych z państwem, które - póki co – najwyraźniej znowu nie zdaje egzaminu. Konieczności publicznej, oficjalnej wypowiedzi „bankierów” z NBP, ZBP, KNF i MF w sprawie stabilności systemu bankowego nie wyeliminowała nawet deprecjacja kursu franka szwajcarskiego wobec złotego, gdyż problem – ze względu na ogromny udział kredytów hipotecznych indeksowanych w CHF w puli kredytów hipotecznych – ma charakter s y s t e m o w y, a nie krótkoterminowy...
Role i znaczenie „bankomatów”, „bankowców” i „bankierów” są fundamentalnie odmienne. Używając koniecznego uproszczenia, „bankomaty” polskiej bankowości to armia byłych tzw. dysponentów, których parę lat temu banki dumnie i szumnie przemianowały na „doradców” i „opiekunów klienta”. Zmianie tej - często - nie towarzyszył wzrost kompetencji zawodowych „bankomatów”, których pierwszoplanowym zadaniem była sprzedaż produktów finansowych, których natury często – niestety - nie rozumiały same „bankomaty”, dla których najważniejsza była jedynie możliwość otrzymania prowizji od sprzedaży. Wymierne, finansowe skutki działalności „bankomatów” są tym bardziej opłakane, im bardziej skomplikowana była natura sprzedawanego instrumentów finansowego oraz im niższa była świadomość ekonomiczna klienta „bankomata”. Skala strat działalności „bankomatów” zależała także od wysokości należnej im prowizji od sprzedaży, która determinowała, który instrument finansowy była rekomendowany klientowi przez „bankomat”. Bardzo ważnym polem popisu dla „bankomatów” były kredyty hipoteczne, w szczególności te denominowane we frankach szwajcarskich. Katastrofalne skutki są obecnie widoczne prima facie w postaci powszechnych narzekań klientów banków na nieświadomość skali ryzyka walutowego kredytobiorców oraz świadome lub nieświadome wprowadzanie ich w błąd przez „bankomaty”. To tyle o „bankomatach”. Ich rola w sprawie kredytów hipotecznych jest już skończona, gdyż nikt w bankach nigdy od nich nie oczekiwał niczego innego, niż wzrostu wolumenu sprzedaży. Dlatego w sposób naturalny, nikt z kredytobiorców hipotecznych denominowanych w CHF o zdrowych zmysłach nie będzie pytał „bankomatów” o to, co obecnie zrobić, gdyż to domena zarezerwowana ewentualnie dla wyższego managementu bankowego, tj. „bankowców”.
Jednak przeciętny Kowalski nie ma szansy na bezpośredni kontakt z prawdziwym „bankowcem” – co implikuje limitowane szanse na dostęp do specjalisty, wyższego managera, którego praca nie polega na rutynowym wykonywaniu powtarzalnych operacji, lecz analizie danych i formułowaniu konkluzji dla banku na poziomie taktycznym. W standardowej sytuacji rola i znaczenie „bankowców” dla biznesu bankowego jest bardzo ważna, jeśli nie kluczowa. To właśnie „bankowcy” byli m.in. twórcami instrumentu finansowego w postaci kredytu hipotecznego denominowanego w CHF. Niestety, sytuacja, z którą mamy do czynienia od dwóch tygodni, nienaturalnie zminimalizowała znaczenie „bankowców” w procesie decyzyjnym na korzyść „bankierów”. Piwa – za wiedza i zgodą „bankierów” - nawarzyły wspólnie „bankomaty”, „bankowcy” i „bankierzy”, lecz powaga obecnej sytuacji, która wymaga postawienia pytania nie tylko o kredyty hipoteczne denominowane w CHF, ale przede wszystkim o aktualną kondycję polskiego systemu bankowego, powoduje, że obecnie liczy się tylko i wyłącznie zdanie „bankierów”, czyli elity top – managerów polskiego systemu bankowego, do której zaliczyć trzeba zarówno zarządy poszczególnych banków (konstruowały strategie banków, w tym w zakresie kredytów hipotecznych), jak i kierownictwa kluczowych instytucji, mających wpływ na funkcjonowanie systemu bankowego w Polsce, takich jak NBP, KNF, MF, czy ZBP, reprezentujący banki, które biernie obserwowały niepokojący rozwój sytuacji. To na nich – „bankierach” ciąży obecnie obowiązek podjęcia skutecznych i systemowych działań.
Byłem pierwszy.
Jako pierwszy, bądź jeden z pierwszych komentatorów, publicznie i jednoznacznie stwierdziłem, iż skala implikacji obecnej sytuacji na rynku kredytów hipotecznych skutkuje realnym i bardzo poważnym zagrożeniem dla polskiego systemu bankowego. Środa, 28.01.2015 r. przyniosła potwierdzenie słuszności mojej diagnozy.
Po napisaniu notki z 24.01.2015 r. pt.: "System bankowy III RP wali się wraz z III RP", sam przestraszyłem się wagi sformułowanego przeze mnie poglądu, który dla niektórych mógł wydawać się nazbyt kontrowersyjny i przesadzony, lecz szybko został potwierdzony przyspieszonym biegiem zdarzeń, wyrażającym się także szeregiem nagłych konsultacji na najwyższym szczeblu państwowym, z udziałem m.in. Marka Belki, Prezesa NBP, Mateusza Szczurka, Ministra Finansów i Prezydenta Bronisława Komorowskiego. I to mimo tego, że rozwiązanie problemu polskiego systemu bankowości będzie o wiele trudniejsze i o wiele kosztowniejsz, niż problemy górnictwa, od których jawnie zdystansował się Prezydent B.Komorowski... Ta okoliczność również sugeruje wyjątkową skalę i znaczenie sprawy.
W powyższej notce napisałem m.in.:
>>Chciwość kredytobiorców i banków połączona z brakiem efektywnego nadzoru KNF oraz katastrofalnymi skutkami rządów PO - PSL powoduje, że dziś faktycznym problemem jest dalsze, normalne funkcjonowanie systemu bankowego w Polsce. Kredyty hipoteczne denominowane we frankach szwajcarskich, zaciągane masowo przez Polaków, mających limitowaną zdolność kredytową, to dziś problem nie tylko ich, ale także WSZYSTKICH Polaków, którzy trzymają swoje oszczędności w bankach, gdyż realizacja propozycji KNF, mającej na celu rozwiązanie problemów „frankowców”, najprawdopodobniej skutkowałaby zawaleniem się polskiego systemu bankowego. Katastrofa polskiego systemu bankowego niechybnie skutkowałoby krachem III RP (...). Jednak bolesne skutki upadku bezczelnego mitu "zielonej wyspy" zapłacą WSZYSCY Polacy. <<
Przed Polakami władze ukrywają prawdziwą skalę problemu jakim są kredyty hipoteczne denominowane we frankach szwajcarskich. Dzieje się tak ze względu na fakt, że – wbrew publicznej narracji – nie są one jedynie problemem kilkuset tysięcy kredytobiorców, ale w rzeczywistości, także całego systemu bankowego w III RP oraz milionów Polaków lokujących swoje oszczędności w bankach, nieświadomych ryzyka obecnie z tym związanego. Skala owego ryzyka jest tak wielka, że gdyby zrealizowano plan rozwiązania sprawy „frankowców” zgłoszony przez Komisję Nadzoru Finansowego, wtedy okazałoby się, że zasoby kapitałowe Bankowego Funduszu Gwarancyjnego byłyby najprawdopodobniej zbyt małe na wywiązanie się z gwarancji finansowych wobec klientów banków przez Skarb Państwa…
Ta sprawa była przedmiotem ciekawej analizy opisanej w artykule Pulsu Biznesu; vide:http://pulsinwestora.pb.pl/3988256,73175,pomysl-jakubiaka-34-mld-zl-strat-bankow-ale , który warto przeczytać, a w którym podkreślono m.in., iż:
Przy obecnym kursie CHF/PLN i różnicach w stopach procentowych pomysł szefa KNF na przewalutowanie kredytów byłby opłacalny dla tych, którzy zadłużyli się w szczycie hossy mieszkaniowej, wynika z raportu Trigon DM. (…) Zysk dla klienta to oczywiście strata dla banku. Ekspert Trigona oszacował, że jednorazowa strata dla sektora z tytułu operacji wyniosłaby około 34 mld zł, a większość banków z ekspozycją na CHF wymagałaby dokapitalizowania, którego skala sięgnęłaby 9 mld zł, gdyby chcieć podnieść współczynnik CET1 do 9 proc.
Wprowadzenie w życie takiego rozwiązania najbardziej dotknęłoby Getin Noble Bank, którego jednorazowa strata wyniosłaby około 2,8 mld zł (59 proc. obecnej kapitalizacji) oraz Millennium (3,9 mld zł, 45 proc. kapitalizacji. Następne w kolejności są mBank (5,4 mld zł, 28 proc.), PKO BP (8,3 mld zł, 20 proc.) oraz BZ WBK (3,6 mld zł, 11 proc.)" - dodaje Maciej Marcinowski.”<<
W notce z 25.01.2015 r. pt.: „Chciwość nie jest dobra. SOS dla polskiego systemu bankowego.”, uzupełniłem swoje wcześniejsze przemyślenia, stwierdzając m.in.:
>>Narastająca histeria spowodowana uświadomieniem sobie (wreszcie) przez kredytobiorców kredytów hipotecznych denominowanych we frankach szwajcarskich, akceptujących immanentne ryzyko walutowe, dowodzi kompletnej nieświadomości tego, co jest obecnie de facto najważniejszym problemem o strategicznym znaczeniu dla państwa, gdyż owym faktycznym, nadrzędnym problemem – póki co oficjalnie niedostrzeżonym przez NBP, KNF, ZBP, MF, etc. - dla coraz bardziej kulawego państwa polskiego jest realne ryzyko dekonstrukcji polskiego systemu bankowego – czego ofiarami mogą być także nieświadomi skali zagrożenia depozytariusze banków (indywidualni i instytucjonalni). (…)
Wobec powyższego, kompletnie bez żadnego znaczenia jest to czy premierem będzie nadal nieporadna, prowincjonalna lekarka, niedouczony historyk czy nadzorujący armię, protegowany Prezydenta. Tak naprawdę idzie o to, by Polska miała wreszcie kompetentnego premiera, który będzie w stanie zdiagnozować i rozwiązać strategiczne problemy, stojące przez Polską i Polakami! A jest ich coraz więcej…
Nie da się rozwiązać problemów „frankowiczów” bez dostrzeżenia realnego zagrożenia dla całego polskiego systemu bankowego spowodowanego chciwością i nieodpowiedzialnością zarówno kredytobiorców, jak i banków… Im szybciej to zostanie zrozumiane, tym lepiej dla wszystkich uczestników rynku finansowego w Polsce.
Celowo nie silę się na proponowanie gotowych rozwiązań. Od tego są Belka, Jakubiak, Szczurek, Pietraszkiewicz i ich pomagierzy, pobierający za to sowite wynagrodzenia! A ja jestem jedynie skromnym blogerem, któremu nie jest dana łaska niewiedzy ;-) Wystarczająco dużo zrobiłem, pro publico bono zwracając uwagę na realne zagrożenie w skali makro....<<
W kolejnej notce z 25.01.2015 r. pt.: "Znani ekonomiści czytują (i cytują) skromnych blogerów S24" pochwaliłem się, że >>Najnowszy artykuł Janusza Szewczaka, znakomitego analityka ekonomicznego; vide:
J.Szewczak schlebiając mi stwierdził w nim m.in.:>>Ma więc całkowitą rację i sporą przenikliwość bloger Karioka z Salon 24, który stwierdza, że „system bankowy III RP wali się wraz z III RP”. W pełni uzasadnione wydaje się być jego stwierdzenie, że „Chciwość kredytobiorców i banków połączona z brakiem efektywnego nadzoru KNF oraz katastrofalnymi skutkami rządów PO-PSL powoduje, że dziś faktycznym problemem jest dalsze, normalne funkcjonowanie systemu bankowego w Polsce. Kredyty hipoteczne, denominowane we frankach szwajcarskich, zaciągane masowo przez Polaków, mających limitowaną zdolność kredytową, to dziś problem, nie tylko ich, ale także wszystkich Polaków, którzy trzymają swoje oszczędności w bankach”. A, to może oznaczać, że możemy mieć całkiem poważny problem, nie tylko z płynnością, ale i wypłacalnością kilku dużych, zarówno zagranicznych, jak i polskich banków, a co za tym idzie, ze stabilnością polskiego sektora bankowego, który według zaklęć, zarówno przewodniczącego KNF A.Jakubiaka, jak i prezesa NBP M.Belki miał być wręcz teflonowo „odporny i stabilny na wszelkie zawirowania”. (…)Niewątpliwie skala zagrożeń, jakimi są dziś kredyty hipoteczne denominowane we frankach szwajcarskich i brak zabezpieczeń walutowych lub ich niewystarczający poziom ze strony banków, które je udzielały, jest niesłychanie poważna. Może ona bowiem uderzyć niezwykle destrukcyjnie, w tak chwalony przez obecne władze system bankowy III RP, ale przede wszystkim w miliony Polaków lokujących swoje ponad 560 mld zł swoich oszczędności w bankach działających nad Wisłą.”<<
Lapidarną notkę zakończyłem stwierdzeniem, iż:„Czas najwyższy, aby głos w sprawie poruszonej przez głównego ekonomistę SKOK, tj. aktualnej kondycji polskiego systemu bankowego, zabrali tacy ludzie jak Prezes NBP, Przewodniczący KNF czy Minister Finansów, a może nawet i sam Prezydent RP (który będzie miał najświeższe informacje po planowanym spotkaniu z Ministrem Finansów).”Wczoraj słowo stało się ciałem i pierwsze wnioski po spotkaniu z Prezydentem przedstawił Minister Finansów.
W notce z 26.01.2015 r. pt.: "Leszku Balcerowiczu, ojcze systemu bankowego III RP, nie idźcie tą drogą", napisałem m.in.: "Dzisiejsza, hipokrytyczna wypowiedź Leszka Balcerowicza w sprawie kredytów hipotecznych denominowanych we frankach szwajcarskich, w której zamiast pochylić się z troską nad obecną kondycją polskiego systemu bankowego (którego stabilności zagraża ok. 40 miliardowa w CHF skala ekspozycji kredytowej banków (...), ograniczył się do stwierdzenia, iż umowy są źródłem prawa i powinny być bezwzględnie egzekwowane. (...). Leszek Balcerowicz, którego dokonania w III RP sa tak imponujące, że powinny być poddane ocenie przez Trybunał Stanu (...) zawsze kreuje się na r z e k o m y autorytet i formułuje niezwykle bezkompromisowe poglądy."
Wczorajszy dzień dowiódł, że czas Leszka Balcerowicza minął nieodwołalnie. N i k t nie formułuje nieodpowiedzialnych i nieprofesjonalnych poglądów L.Balcerowicza, których realizacja byłaby równoznaczna z prawdziwą katastrofą w skali mikro- i makroekonomicznej, ze względu na fakt, że setki tysięcy rodzin straciłyby dach nad głową, a w kompletną ruinę popadłby nie tylko system bankowy, ale także rynek nieruchomości w Polsce – co musiałoby skutkować znaczącym spadkiem tempa wzrostu PKB. Tak szkodliwej krótkowzroczności L.Balcerowicza nie tłumaczą w żadnym razie jego neoliberalne poglądy oderwane od wymagań i realiów współczesnego świata.
Fakt, że L.Balcerowicz jest melodią przeszłości, a jego recepty wręcz śmiertelnie groźne, swymi wypowiedziami potwierdzili m.in. mainstreamowi analitycy: Marek Zuber i Piotr Kuczyński, którzy w TV oszacowali poziom strat w systemie bankowym, w razie realizacji planu KNF na ok. 35 – 50 mld PLN! Stan realnego zagrożenia polskiego systemu bankowego – co wyklucza postulowane przez L.Balcerowicza przejście do porządku dziennego nad obecną sytuacją - potwierdził także Mateusz Szczurek, Minister Finansów, tuż po wyjściu ze spotkania z Prezydentem B.Komorowskim, potwierdzając w pełni moich trafność mojej oceny, iż realizacja planu zgłoszonego przez KNF kosztowałby ponad 30 miliardów PLN i postawiłaby pod znakiem zapytania zdolność do wywiązania się z ustawowych obowiązków przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny oraz zaapelował do banków o elastyczne i „pro klientowskie” podejście ze zrozumieniem do obecnej sytuacji kredytobiorców kredytów hipotecznych… Jednak wypowiedż Ministra Finansów jest byt ogólnikowa i nieznacząca, jak na złożoność problemu i jego systemowy charakter.
Powagę sytuacji ostatecznie potwierdził przebieg szumnie zapowiadanej konferencji prasowej Wicepremiera Janusza Piechocińskiego, w trakcie której nie przedstawił on ż a d n y c h konkretnych propozycji, ograniczając się do sformułowania „rekomendacji” (sic!) i najważniejszego stwierdzenia, iż w obecnej, złożonej sytuacji nie ma łatwych rozwiązań… Słuchając wystąpienia J.Piechocińskiego, trudno było nie odnieść wrażenia, że problem wyraźnie go przerasta. Zresztą, Minister Gospodarki miast próbować sanować system bankowy, powinien się raczej zająć sytuacją w górnictwie…
Najważniejsza i najsmutniejsza zarazem, nie tylko dla „frankowiczów”, ale wszystkich Polaków jest konkluzja, iż brak jest jakiejkolwiek koordynacji i faktycznego zarządzania kryzysem polskiego systemu bankowego. Wszyscy – z wyjątkiem L.Balcerowicza – mają świadomość, że coś trzeba zrobić, ale nie wiedzą co i jak. Póki co, jesteśmy świadkami szeregu nieskoordynowanych i nieprzemyślanych działań „bankierów”, którzy nieomalże w świetle jupiterów odbywają swoistą, bezowocną „burzę mózgów”. A trudno sobie wyobrazić opracowanie spójnego planu działania bez ścisłej i natychmiastowej współpracy NBP, MF, KNF i ZBP, szczególnie, że strategiczny błąd „bankierów” może mieć gigantyczne konsekwencje w skali mikro- i makro-. Wszak realizacja jakiegokolwiek planu ratunkowego będzie miała poważne reperkusje podatkowe, księgowe, płynnościowe oraz giełdowe (ze względu na nieuniknione fluktuacje wycen rynkowych banków notowanych na GPW), zaś jego zaniechanie spowoduje, że w III RP zabraknie mostów dla bezdomnych byłych kredytobiorców hipotecznych indeksowanych w CHF.
Zlekceważenie problemu i zaniechanie koniecznych, systemowych działań przez „bankierów” przy obecnym kursie PLN/ CHF jest wręcz niewyobrażalne. Żadnym usprawiedliwieniem – ze względu na s y s t e m o w y charakter zagrożenia - nie byłoby także mało prawdopodobne obniżenie relacji kursowych do poziomu ok. 3,5 PLN/CHF.
A więc, „bankierzy”, do roboty!
PS. Tym kredytobiorcom banków, którzy naiwnie wierzą, że dzięki nieśmiałym prośbom Ministra Finansów, banki – wśród których jest mBank S.A. (dawniej BRE Bank S.A.) - dobrowolnie zgodzą się na poniesienie wielomiliardowych konsekwencji oczekiwanych od nich ustępstw finansowych, dla otrzeźwienia sugeruję dokładną lekturę artykułu Gazety Bankowej pt.: "Jak sąd zalegalizował niewypłacenie wynagrodzenia” (vide:http://wgospodarce.pl/informacje/1603-gazeta-bankowa-jak-sad-zalegalizowal-niewyplacanie-wynagrodzenia ), zaczynającego się od słów: „W tej historii jest wszystko: rekiny polskiej finansjery, podejrzani prawnicy, zaskakujące wyroki sądów i dziwne zbiegi okoliczności. A w tle pieniądze polskich emerytów. I to ogromne.”,a wnet sami zrozumieją, żew proponowanych im indywidualnych potyczkach sądowych z zasobnymi finansowo bankami,wszystko może się zdarzyć…
Inne tematy w dziale Gospodarka