Każdy kandydat Platformy przegra

I to nie dlatego, jak pisze Pyzol, że Tusk pomniejsza rolę prezydenta.

Chociaż oczywiście to też może zniechcęcić część wyborców.

Nie, chodzi o coś innego.
Wyborcy mają dość robienia ich w konia.Do dzisiaj, chociaż w mediach się to nie przebiło,(a PIS siedział cicho, aby nie przeszkadzać) Buzek jest postrzegany jako ten, którym Krzaklewski kierował z tylnego siedzenia.

Podobnie w przedostatnich wyborach - każdy chyba wiedział, na kogo głosuje, kiedy już jeden z braci został prezydentem.

Niektórzy dotąd piszą: okłamał, ale tak naprawdę Marcinkiewicz został premierem tylko dla dobra niedoszłego POPISu.

Bo lider zwycięskiego ugrupowania staje na czele rządu i to jest normalne.

Normalne jest też, że lider partii jest kandydatem na prezydenta.

A dzisiaj słuchałam Palikota, który jak zwykle powiedział o jedno zdanie za dużo.

Bo część polityków, dziennikarzy zastanawia się, czy zwycięzca nie urwie się ze sznurka Tuskowi (ach jak ja lubię to dzielenie skóry na niedźwiedziu).

A Palikot powiedział otwartym tekstem: Prezydent z PO podpisze nową konstytucję ( ograniczając swoją rolę, ba, może nawet oddając wybór Zgromadzeniu Narodowemu).

A ludzie już się przyzwyczaili, że chociaż ich głos niewiele znaczy w wyborach parlamentarnych, to tam, gdzie głosuje się na konkretną osobę - prezydenta kraju czy miasta  - jeszcze coś znaczy.

Przecież Tusk szybko się wycofał z pomysłu referendum w tej sprawie - sondaże były miażdżące.

A więc PIS powinno się skupić na tej sprawie.I zapytać:

1. Czy chcecie mieć prezydenta kierowanego z tylnego siedzenia?

2.Czy chcecie mieć prezydenta od żyrandoli?

3.Czy w końcu chcecie, aby wybrany przez was prezydent ograniczył wasze prawa wyborcze?

Myślę, że wyborcy na wszystkie te pytania odpowiedzą przecząco.

Oczywiście oprócz kilku procent, które każdego kandydata Platformy uważają za pomazańca dotkniętego geniuszem.