Pczątek pożegnania to obie biblioteki.Chodzę po domu i szukam książek - jedne z miejskiej, drugie z wiejskiej biblioteki.Pakować się jeszcze nie mogę, bo najpierw trzeba się spotkać ze znajomymi - ostatni raz.Przy okazji pomagają wnieść stół do stodoły, zanieść huśtawkę.Wieczorem można już przeglądać szafy, półki. Bo to nie tak jak w hotelu - wszystko niby mam podwójnie - garnki, malaksery, przedłużacze i narzędzia.Mam też mnóstwo ciuchów "tylko wiejskich".Ale jednak dużo trzeba zabrać ze sobą - kosmetyki, lepsze ubrania, niektóre buty, płyty i ładowarki.To wszystko rozrzucone wszędzie.Mam już opracowaną metodę.Wszystkie drobiazgi donoszę na duży stół i dopiero stamtąd pakuję do toreb.Trzeba jeszcze przejść się po ogrodzie - pochować kosy, lampy ogrodowe, krzesła.Zanieść kwiaty pod kapliczkę ze św.Antonim.
Jutro zawiozę butlę z gazem do sąsiadów, jest jeszcze połowa, oddam modem.I jutro, jak zwykle pójdę do swojej Gieni na urodziny.Potem będę dalej się pakować.Wszystko co jest w lodówce, w szafkach - całe żarcie.Bo nie może nic zostać dla myszy.Jeszcze wszystkie garnki, kalosze, wiadra odwrócić - bo inaczej biedna mysz się nie wydostanie.Całą pościel zamknąć w szczelnych szafach - aby sobie nie uwiły gniazda. Na koniec schować konwerter, wodomierz i wyłączyć bezpieczniki. O, jeszcze został wąż ogrodowy! Zamknąć stodołę i letnią kuchnię na kłódki - owinąć natłuszczonym papierem i folią, aby nie zardzewiały. Na koniec zdejmę flagę, niech czeka na lepsze czasy. Jeszcze podpałka do pieca - jak przyjadę w zimie wystarczy przytknąć zapałkę. No i teraz wystarczy się modlić aby wszystkie koty przyszły rano do żarcia. Wtedy zamykam piwnicę ( bo przez nią wychodzą na zewnątrz) i zamykam strych.Jak któraś się tam dostanie, mogę ganiać przez kilka godzin - bez pomocy sąsiadów się nie obędzie. Dopiero kiedy są w klatkach mogę jechać. Już bywało, że musiałam zostać do następnego dnia :))
No i zamykam za sobą bramę, otwartą przez całe wakacje. Ostatnie spojrzenie - w tym roku łatwiej się żegnać - bociany odleciały przede mną.
Dom...wiem, są ludzie, którzy traktują jak szczeniaka. Nie sprawdzi się, wyrzucą ( sprzedadzą), zamienią na inny, lepszy.Dla mnie jest jak jeden z kotów - kocham go, a on się odwdzięcza miłością głęboką. I łasi się też do innych. Każdy, kto raz był chce tu wracać a ja i dom witamy z przyjemnością.
Ufka we własnej osobie :)
Skąd czytacie
A tyle czyta teraz :)
/
" />
Złota myśl RRK
PSL nie musi - PSL CHCE! Nie opuszcza się zwycięzcy - co najwyżej można się z nim targować i więcej uzyskać. A co ma PiS do zaoferowania PSL? Swoją nędzną koalicję z SLD? Odpowiedz sobie sama - czy lepiej dzielić łupy na trzy, czy na dwa?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości