Mental Floss
Mental Floss
ulanbator ulanbator
1271
BLOG

"Obcy": niedościgniona saga w historii kina SF

ulanbator ulanbator Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 96

W 1979 roku, film Obcy- 8 pasażer Nostromo Ridleya Scotta rozpoczął jedną z najbardziej popularnych serii filmów grozy w historii kina. Na przestrzeni kilkudziesięciu lat powstało 6 filmów o tych potworach z kosmosu polujących na ludzi ze żrącym kwasem zamiast krwi. Po Ridleyu Scottcie, w 1986 roku, temat kontynuował również James Cameron, który wyreżyserował Obcy- decydujące starcie. Następnie, Dawid Fincher Obcego 3, w 1992 roku.  W 1997 roku, Obcy ponownie pojawili się na dużym ekranie za sprawą francuskiego reżysera Jeana- Pierra Jeuneta, w Obcy: Przebudzenie. Jak dotąd ostatnie filmy tej serii wyreżyserował ten, który ją rozpoczął. Ridley Scott, w 2012 roku, stworzył Prometeusza, a następnie, Obcy: Przymierze, w 2017 roku. I choć ostatni film tej serii wyraźnie wskazuje na kontynuację, to na chwilę obecną na horyzoncie nie widać kolejnych części.

Gdy mowa o Obcych, to trudno nie wspomnieć o aktorce Sigourney Weaver, która już na zawsze zapewne pozostanie twarzą tych filmów, szczególnie pierwszych części, które pozwolę nazwać sobie klasycznymi.

Kiedy Obcy na początku lat 80-tych wchodził na ekrany polskich kin, to miałem zaledwie kilka lat, więc siłą rzeczy nie byłem w stanie zobaczyć go na dużym ekranie. Ale pamiętam, że o tym filmie wówczas dużo się mówiło. I wcale mnie to nie dziwi, wszak nic podobnego wcześniej w historii kina nie powstało. Film Obcy, z 1979 roku, śmiało można określić mianem zjawiska filmowego, daleko wykraczającego poza ramy gatunku horroru SF. W warstwie wizualnej i fabularnej, jak i muzycznej, oraz budowania napięcia, to majstersztyk filmowy nie tracący na atrakcyjności pomimo upływu ponad 40 lat od premiery. Przestrzenie skamieniałego statku kosmicznego do którego trafiła załoga podążająca za tajemniczym sygnałem, to sztuka wizualna najwyższych lotów, nie epatująca jeszcze wówczas widza sztucznymi ujęciami grafiki komputerowej. Mało filmów w historii kina, a w szczególności kina SF. Wytrzymuje próbę czasu tak jak Obcy-8 pasażer Nostromo. Film ów obejrzałem kilkanaście lat po kinowej premierze, byłem wtedy pod jego ogromnym i pozytywnym wrażeniem i od tamtej pory obejrzałem każdą kolejną część tej kosmicznej sagi.

Obcy: decydujące starcie Jeamsa Camerona, z 1986 roku, obejrzałem już w kinie, i to nie raz, a kilka razy. Po filmie z 1979 roku fani na całym świecie czekali niecierpliwie na jego premierę, i sądząc po sukcesie kasowym, gdy juz się on ukazał, nie byli rozczarowani, choć Obcy Camerona wyraźnie zmienił charakter w stosunku do pierwowzoru i stał się filmem bardziej sensacyjnym, z wartką akcją, niż mrocznym thrillerem z powolnie rozwijającą się fabułą, jak u Scotta. Tak czy siak, film Camerona, to też obecnie klasyk, nie tylko w wymiarze kina SF, ale kina w ogóle. Warto zaznaczyć, że film Camerona był ostatnim z tej serii bez ulepszaczy w postaci wizualnych efektów grafiki komputerowej, albo zaistniały one tam w niewielkim stopniu. Wszystkie następne były już nią wypełnione, i moim zdaniem nie wyszło im to na dobre. Obcy z 1986 również niewiele się starzeje, choć w większym stopniu niż ten z 1979 roku.

8 lat upłynęło od filmu Camerona, aż fani gatunku doczekali się kolejnej odsłony tej serii. Obcego 3 wyreżyserował mało wówczas znany David Fincher. Film Finchera zawiera cechy wspólne z tymi wcześniejszymi, jak atmosferę izolacji wśród bohaterów i napięcie w obliczu zła czającego się na każdym kroku. Jest bardziej mroczny od swojego poprzednika, czym bardziej przypomina ten z 1979 roku. Już w filmie Camerona potwory nabrały prędkości, ale u Finchera to zaczęły one bić rekordy prędkości. Mnie osobiście to odrobinę przeszkadzało, te animowane komputerowo stwory biegające po suficie. Ale to właściwe jedyna rzecz do której można się doczepić. Film Finchera w sumie dobrze wpisał się w historię całej serii ze swoją mroczną atmosferą i umiejętnym budowaniem napięcia. Jest filmem dobrym. Oczywiście, jak we wszystkich dotychczasowych częściach również u Finchera czoła Obcym stawia nieustraszona Ripley, w którą wcieliła się Sigourney Weaver.

Forma Obcego: Przebudzenie, z 1997 roku, to już lata świetlne od pierwowzoru z 1979 roku. Tak jak Fincher w swoim filmie parę lat wcześniej, pomimo niezbyt udanych nowinek technicznych, próbował nawiązywać do klasyki, to Jean- Pierre Jeunet stworzył coś zupełnie innego. Pamiętam wywiad telewizyjny w którym ten francuski reżyser po premierze swojego filmu stwierdził, iż Obcy musi ewoluować. Może i miał on rację, twierdząc, że formuła powoli zaczęła się wyczerpywać, choć moim zdaniem wyewoluował on w nie do końca dobrą stronę. Można zaryzykować stwierdzenie, że stworzył on anty- obcego, podobnie jak w historii kina powstawały wcześniej antywesterny. Najbardziej mi w tym filmie zabrakło mrocznej atmosfery jego znakomitych poprzedników. Pomimo wszystko odbieram ten film jako dobry, ale raczej w oderwaniu od poprzedników tej serii.

Po kilkudziesięciu latach przerwy za Obcego zabrał się ponownie Ridley Scott. Jak już było wspomniane wcześniej, w 2012 powstał Prometeusz, a w 2017 Obcy: Przymierze. Oczekiwania przed premierą były ogromne. I oba filmy po ukazaniu się na ekranie zebrały niezbyt przychylne recenzje, zarówno fanów jak i krytyków. Czy słusznie? Nie są to filmy wielkie, jak ten 1986, czy wręcz rewolucyjne, jak ten 1979 roku, a zaledwie dobre, jak Prometeusz, czy bardzo dobre, jak Obcy: Przymierze. O mały włos Przymierza bym wcale nie obejrzał sugerując się wcześniej negatywnymi opiniami. I gdy go wreszcie obejrzałem, to nie byłem rozczarowany. Podobał mi się. Jako film z gatunku horroru SF jest on bardzo dobry i wyraźnie wyróżnia się na tle większości filmów o podobnej tematyce w ostatnich latach. I zawiera w sobie tą tajemniczą atmosferę grozy, którą pamiętam z pierwszych części. Szkoda, że najprawdopodobniej nie będzie jego kontynuacji.

Na przestrzeni dziesięcioleci powstało wiele filmów próbujących dorównać sadze o Obcych. J żadnemu twórcy to się nie udało. Osobiście, wolę po raz kolejny obejrzeć jakiegoś Obcego, nawet jego najsłabszą część, niż nawet najlepszy film z tych próbujących go naśladować. Może za wyjątkiem Predatora, z 1987 roku, ale to już trochę inna historia.



ulanbator
O mnie ulanbator

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura