asciburgius asciburgius
179
BLOG

Zastępy Świętych

asciburgius asciburgius Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Dawno mnie nie było, a to z tego względu, że byłem w terenie. Krótką przerwę pomiędzy wykopami wykorzystuję więc na stworzenie nowego blogowego wpisu.

O czym będzie mowa? O nadużyciach archeologów? Nie... tym razem łyżka (a właściwie beczka) dziegciu o stronie przeciwnej.

Wydawać by się mogło czytając różne internetowe fora, że poszukiwacze to jedna z najbardziej szlachetnej grupy społecznej. Realizują swą pasję, poświęcają na to wiele czasu, wysiłku oraz własnych środków finansowych. Babrają się w ziemi, brodzą po kolana w błocie i odkrywają przy tym zagadki przeszłości. Przyglądając się bliżej tej Arkadii odkrywa się jednak, że to bardzo fałszywy obraz.

Oczywiście są tacy o których działaniach trudno powiedzieć coś złego i chwała im za to, jednak jak i w moim zawodzie stanowią oni mniejszość i to zdecydowaną. Pilipiuk (autor znanych książek, archeolog i poszukiwacz w jednym) w ostatnim wywiadzie określił to słowami:

"Środowisko detektorystów to obok pasjonatów niestety także masa pospolitych hien cmentarnych. Tu musi zajść długa ewolucja i niestety trzeba się liczyć, że rozmaite bydełko z wykrywaczami będzie regularnie psuło opinię tym którzy grzebią w ziemi gnani pasją poznawczą. Odsiew będzie długi i trudny bo mamy tu obecnie chyba więcej plew niż ziarna."

Trudno się z nim nie zgodzić.

Środowisko poszukiwaczy kreuje się na forach na "Rycerzy Prawdy i Moralności" nie zważając na swe grzechy i grzeszki. Każdorazowe zwrócenie uwagi na ten fakt kończy się awanturą i atakiem sfory psów z symptomami wścieklizny. Poszukiwacze widzą na dodatek u siebie misję zwalczania archeologów. Sprawia im wyraźną frajdę wyżywanie się poprzez np. porównywanie archeolożki i popielnicy pomorskiej czy ośmieszanie uznanego w archeologii młodego specjalisty od nowoczesnych form dokumentacji tylko za to, że ośmielili się nazwać rzeczy po imieniu bądź powołali się na funkcjonujące prawo. Głupie ale obowiązujące!

Wątek ten będzie na tym blogu także poruszany wielokrotnie, jak zapowiadałem w pierwszym wpisie.

Na koniec historia sprzed kilku tygodni. Na pewne pole orne wchodzi grupa facetów z wykrywaczami, rozglądają się, deptają rosnące jeszcze zboże. Zauważa ich rolnik i szybko reaguje. Faceci dopytują go o stanowisko archeologiczne na tym polu i prace archeologiczne tu prowadzone. Rolnik ich przegania, po czym dzwoni do archeologa kopiącego na tym stanowisku z informacją, że te hieny znów przyszły. Tym archeologiem jestem ja... I w tym momencie zadaję sobie pytanie jak tępym, debilnym półgłówkiem trzeba być, żeby tam wchodzić i bezczelnie rozpytywać jeszcze o szczegóły metodyki na tym stanowisku? Debilizmu pogratulować! Tylko niech wiedzą, że następnym razem mogą być przegonieni z widłami przez "mojego" rolnika. Jak poczują widły w dupie to może zmądrzeją.

asciburgius
O mnie asciburgius

Przedstawiciel wymierającego gatunku archeologów, to znaczy takiego, któremu zależy na tym co w archeologii najważniejsze. Można powiedzieć - Don Kichot walczący z wiatrakami.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura