Kiedy robiłem te zdjęcia na Schlachtensee niecałe dwa tygodnie temu, było już prawie ciemno. Słońce niewidoczne za wierzchołkami drzew przypominało o sobie łagodnym lśnieniem światła na powierzchni jeziora.
Zdążyłem wypić piwo i zjeść kiełbasę z rożna z Lorenzem i jego kolegami, których poznałem parę godzin wcześniej. Pod moją nieobecność dołączyło do nich parę dziewcząt. Były rudowłosymi Hiszpankami, które pewnie przypadkiem trafiły na obchody Herrentagu w Berlinie.
Nie widziałem nikogo szczególnie pijanego. Może z wyjątkiem Lorenza, który stał się po słowiańsku wylewny i wyglądał, jakby chciał przytulić cały świat do swojej piersi.
















Inne tematy w dziale Rozmaitości