Janko Walski Janko Walski
213
BLOG

Rosyjska agentura wpływu - jak teraz działa?

Janko Walski Janko Walski Polityka Obserwuj notkę 2
Naszym nieszczęściem jest to, że gdy kurczą się wpływy "postępowej", "internacjonalistycznej" agentury rosyjskiej to rosną wpływy "antypostępowej", "narodowej" agentury rosyjskiej i odwrotnie. Słowem, jak nie urok to wysypka. Przed wojną obie opcje trafiły szczęśliwie do obozu odosobnienia w Berezie Kartuskiej, dzięki czemu Polska wciśnięta między dwa totalitaryzmy przez 5 lat mogła dynamicznie rozwijać się. Uratowało nas wówczas uwrażliwienie na agenturę elit skupionych wokół Marszałka Piłsudskiego wyrosłe z okresu smuty po Powstaniu Styczniowym i kolejnych falach represji.

Dzisiaj sytuacja jest znacznie trudniejsza. Po 1989 roku w rękach agentury pozostały media i głęboko zapuściły korzenie dzięki michnikowemu "zasypywaniu podziałów". Gazeta Wyborcza zamiast wyłomem w murze kłamstwa i manipulacji zbudowanym przez Urbana, Waltera i im podobnych po czystkach stanu wojennego stała się dodatkową fortyfikacją kłamstwa i manipulacji, bardzo ważną w tej konfiguracji bo cieszącą się wielkim zaufaniem posolidarnościowych elit.

Mamy więc beneficjentów PRLu i dokooptowanych spoza tego środowiska figurantów pokroju Komorowskiego, Frasyniuka i wielu innych oraz przenikające je, stale powiększające się grupy uwikłanych w różne przestępstwa - słowem wymarzone siedlisko agentury. Agentura chroni te zdobycze socjalizmu, a zdobycze socjalizmu chronią agenturę, gdyż taka jest cena i gwarancja bezkarności.

Mamy też ludzi po przeciwnej stronie, dawniej sponiewieranych, nierzadko na własne życzenie (nie brakuje tam pewnie donosicieli, pochlebców, którzy nic nie skorzystali, bo byli od nich lepsi), ludzi sfrustrowanych, nawróconych, często dawnych milicjantów, wojskowych, ale też porządnych ludzi, którzy nie mogąc sobie poradzić ze złożonością tego, co widzą wokół, stają się łatwym łupem manipulantów.


Po obu stronach pojawia się jeszcze młodzież - mentalni potomkowie wymienionych środowisk bądź przypadkowe ofiary manipulacji.


Istnienie dwóch przeciwstawnych siedlisk daje agenturze ten wspomniany na początku komfort pracy w dwutakcie.


Wobec tego, jak pracuje rosyjska agentura wpływu ?


S E L K T Y W N I E i P O Ś R E D N I O


Działa selektywnie czyli
  • różnie przy różnych celach z różnymi stałymi czasowymi. Najszybsze mogą pozostawać nawet w sprzeczności (Bolek w jednej chwili z przygłupa stał się mędrcem Europy, gdy siarczyście napluł na braci Kaczyńskich i Macierewicza), średnie zależą od "mądrości etapu" a długofalowe pozostają niezmienne i dotyczą świata kultury i wartości, służą bezpośrednio głównemu celowi: podbojowi i podporządkowaniu aż do unicestwienia innych narodów.
 
  • skupia się na określonych zdarzeniach i określonych działaniach. Obecnie wyznacza je podbój Ukrainy. Jakie to są działania? Dyskredytacja Majdanu i wszystkiego, co się z Majdanu zrodziło oraz szereg innych działań, które każdy może sobie dopisać.
 
  • skupia się na określonych osobach. Cała aktywność opiera się na manipulacji, więc siłą rzeczy na celownik trafiają ci, którzy najbardziej manipulacjom szkodzą. Zagrożeni są zatem politycy PiSu, bo to jedyne środowisko, którego agenturze nie udało się zinfiltrować do tego stopnia, by nim sterować. Zagrożeni są dziennikarze skupieni wokół Gazety Polskiej z tego samego powodu. Nie jest przypadkiem, że stałym celem wściekłych ataków jest Antoni Macierewicz, Jarosław Kaczyński, Mariusz Kamiński i inni wybitni polscy politycy. Nie jest przypadkiem, że niezmiennym celem od lat jest Tomasz Sakiewicz, Dorota Kania, Piotr Lisiewicz i pozostali wspaniali publicyści, a ostatnio dołączył do nich najmłodszy narybek Niepokornych, Samuel Pereira, Dawid Wildstein i Michał Rachoń. Dwaj pierwsi nagłaśniają zbrodnie rosyjskie i wspierają wolną Ukrainę a trzeci demaskuje UBekistan włącznie z największym picem dwudzestopięciolecia. Istnieje prosta korelacja, im ktoś jest groźniejszy dla UBekistanu, tym wścieklej jest atakowany, jeśli nie da się przemilczeć, wymazać z rzeczywistości.
 
  • przyjmuje różne formy w zależności od targetu, często pozostające wzajemnie ze sobą w sprzeczności. Chodzi o to, że agentura wpływu usiłuje manipulować wszystkich: wierzących i niewierzących, liberałów i socjalistów, państwowców i europejczyków. Wierzącym państwowcom wciska, że PiS to liberały zaprzedane Żydom i Amerykanom oraz Brukseli, a liberalnym europejczykom, że PiS to socjalizm i Ojciec Rydzyk. Podobną grę prowadzi przeciwko środowiskom Gazety Polskiej. Pojawiające się ataki na Solidarnych 2010 dowodzą, że rośnie wpływ tej wspaniałej inicjatywy społecznej na opinię publiczną. Można jak w PRLu przyjąć, że jeśli ktoś jest zaciekle i kłamliwie atakowany przez Gazetę Wyborczą, albo "narodowców" spod czerwonej gwiazdy, to musi to być nasz bohater, odważny żołnierz prawdy a dla agentury wpływu zagrożenie.


Agentura działa poprzez figurantów - nie wchodzi w reflektory, tylko wynajduje odpowiedni materiał, który po pewnej obróbce da się wypuścić. Rozwiązaniem modelowym jest samo-rozrastająca się grupa figurantów, czyli sytuacja, w której agent wpływu może ograniczyć swoje działania do kontrolowania warunków granicznych aktywności grupy. Przykładem mogą być mnożace się ostatnio grupy, które najtrafniej opisał pan Darski: "to są wszystko potwory, które uciekły z Tworek, żeby bronić Rosji przed agresją amerykańsko-żydowską - ten temat będzie eksploatowany do upojenia". Jeśli zatem w oparciu o powyższe zasady działania agentury dojdziemy do wniosku, że mamy do czynienia z przejawem jej aktywności to możemy być niemal pewni, że nie złapaliśmy za rękę agenta wpływu tylko nieświadomą swojej roli ofiarę i to w dodatku nie z pierwszej gałęzi.

Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne, które w PRLu musiały mieć ochronę armii czerwonej, aparatu partyjnego, milicji, SB i WSW, potężnej sieci tajnych współpracowników. Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, cele polityczne agresywnego imperializmu Kremla bez wsparcia rozbudowanego do przecinków w zdaniach aparatu cenzorskiego. Elity III RP nienawidzą elit przeciwstawiających się im tak samo jak pryszczaci w czasach stalinowskich nienawidzili żołnierzy wyklętych. Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne co PRL znacznie lepiej. W PRLu nie stawiano pomników hordom bolszewickim z 1920 roku, ze szkół nie rugowano Mickiewicza, pod koniec nie wsadzano do więzienia na 8 miesięcy kogoś kto powiedział, że rządzący są głupi, nie prowadzono frontalnej wojny z polską tradycją i Kościołem, nie zwalczano w sposób jawny tego wszystkiego co buduje poczucie tożsamości narodowej i co daje poczucie dumy Polakom, nie niszczono na taką skalę oświaty i kultury. Nie zlikwidowano polskiego wojska. Podobnie jak dzisiaj starano się przykrywać wasalne relacje, uzależnienie i wyzysk, dobrosąsiedzkimi relacjami, sympatią do Rosji, słowiańską wspólnotą. Łatwiej było ukryć uprzywilejowanie, korupcję i inne właściwe dla systemu neokolonialnego patologie, ale też możliwości w tym względzie z powodu organicznej  niewydolności systemu były bardzo ograniczone.  W żadnym momencie, nawet w czasie stalinowskiej nocy, nie odważono się zabić, w biały dzień, zbiorowo, na oczach całego świata, przywódców tych, którzy na to wszystko się nie godzą. "Nic się nie stało" w chwilę po tragedii smoleńskiej usłyszały elity III RP od swojego najwyższego kapłana. Dlaczego tak się porobiło? "Budowa państwa opartego na aparacie wywodzącym się z PZPR i SB była możliwa tylko pod warunkiem stworzenia gigantycznego systemu kłamstwa. Kłamstwa, w którym agenci komunistycznej bezpieki są bohaterami opozycji, partyjni nadzorcy i niszczyciele polskiej nauki – wybitnymi twórcami, a zwykli tchórze i złodzieje – moralnymi autorytetami" (Antoni Macierewicz - "Najdłuższa walka nowoczesnej Europy")

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka