III RP podobnie jak PRL opiera się na kłamstwie. PRL skończyła się, gdy do wszystkich dotarło, że telewizja kłamie. W 1980-tym roku napisy "telewizja kłamie" pojawiały się wszędzie, na płotach, na budynkach, chodnikach, jezdniach.
Po 1989 roku ludzie uwierzyli, że skończyło się kłamstwo, ale nie skończyło się. Przeciwnie, zostało umocnione i udoskonalone. Pojawiła się cała gama nowych technik wprowadzania w błąd - kłamstw wyrafinowanych polegających na manipulacji emocjami, wywołującej fałszywe emocje u odbiorcy, emocje często pozostające w sprzeczności z faktami, na których były budowane, dzięki odpowiedniemu ich doborowi, zestawieniu i oprawie.
KD jest jednym z czołowych funkcjonariuszy medialnych odpowiedzialnych za to. Dlaczego więc tak zasłużonego funkcjonariusza dysponenci TVN nagle po tylu latach wysługiwania się odstrzeliwują. Wysokie standardy etyczne ich do tego skłoniły?
Dla rządzącego układu kłamstwo to być albo nie być. Zbilżają się wybory. Wszystko wisi na funkcjonariuszach medialnych. A tu grozi, że powtórzy się rok 1980, że dotarze do wszystkich, że telewizja kłamie. Dyspozycyjność funkcjonariuszy medialnych odgrywa zatem większą rolę niż kiedykolwiek.
Czym naraził się Kamil D? Nie próbował brykać aby? Być może próbował, a być może źle odczytał zalecany poziom prawdy uwiarygodniającej - rzecz istotna z punktu widzenia przydatności funkcjonariusza i przycisnął za bardzo Kopacz lub Komorowskiego. A może nie zgodził się na jakiś kolejny "dramat w trzech aktach" albo wykorzystanie materiałów operacyjnych z inwigilacji prawicy, albo kolejną prowokację ubecką w rodzaju afery marszałkowej. Jego protektorami są wszak wybitni specjaliści w tej dziedzinie, których Urban polecał Kiszczakowi po wprowadzeniu stanu wojennego właśnie do takich celów.
Nie wiem, sumienie go ruszyło, lub, co bardziej prawdopodobne, wystraszył się, że kolejne zadanie pogrąży go tak, że się nie wygrzebie już, tym bardziej, że III RP najwyraźniej się sypie.
Bez względu na przyczyny odstrzelenia tego zaufanego, wiernego funkcjonariusza, jest on groźny dla tych, dla których pracował. Zna kuchnię manipulacji! Czyli wie za dużo. Jak szyfrant chor. Stefan Zielonka czy płk WSI Leszek Tobiasz. I w tym momencie kończą się żarty. Będzie zagrożony jeśli zorientują się, że wdeptany w ziemię rusza się. Będzie zagrożony także wówczas, a może nawet bardziej, jeśli wytrącenie go jest wynikiem nie tyle problemów z dyspozycyjnością ile jakiejś ukrytej walki frakcyjnej układu rządzącego.
Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne, które w PRLu musiały mieć ochronę armii czerwonej, aparatu partyjnego, milicji, SB i WSW, potężnej sieci tajnych współpracowników. Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, cele polityczne agresywnego imperializmu Kremla bez wsparcia rozbudowanego do przecinków w zdaniach aparatu cenzorskiego. Elity III RP nienawidzą elit przeciwstawiających się im tak samo jak pryszczaci w czasach stalinowskich nienawidzili żołnierzy wyklętych.
Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne co PRL znacznie lepiej. W PRLu nie stawiano pomników hordom bolszewickim z 1920 roku, ze szkół nie rugowano Mickiewicza, pod koniec nie wsadzano do więzienia na 8 miesięcy kogoś kto powiedział, że rządzący są głupi, nie prowadzono frontalnej wojny z polską tradycją i Kościołem, nie zwalczano w sposób jawny tego wszystkiego co buduje poczucie tożsamości narodowej i co daje poczucie dumy Polakom, nie niszczono na taką skalę oświaty i kultury. Nie zlikwidowano polskiego wojska.
Podobnie jak dzisiaj starano się przykrywać wasalne relacje, uzależnienie i wyzysk, dobrosąsiedzkimi relacjami, sympatią do Rosji, słowiańską wspólnotą. Łatwiej było ukryć uprzywilejowanie, korupcję i inne właściwe dla systemu neokolonialnego patologie, ale też możliwości w tym względzie z powodu organicznej niewydolności systemu były bardzo ograniczone.
W żadnym momencie, nawet w czasie stalinowskiej nocy, nie odważono się zabić, w biały dzień, zbiorowo, na oczach całego świata, przywódców tych, którzy na to wszystko się nie godzą. "Nic się nie stało" w chwilę po tragedii smoleńskiej usłyszały elity III RP od swojego najwyższego kapłana.
Dlaczego tak się porobiło?
"Budowa państwa opartego na aparacie wywodzącym się z PZPR i SB była możliwa tylko pod warunkiem stworzenia gigantycznego systemu kłamstwa. Kłamstwa, w którym agenci komunistycznej bezpieki są bohaterami opozycji, partyjni nadzorcy i niszczyciele polskiej nauki – wybitnymi twórcami, a zwykli tchórze i złodzieje – moralnymi autorytetami" (Antoni Macierewicz - "Najdłuższa walka nowoczesnej Europy")
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka