waw75 waw75
1877
BLOG

Czy powstaje „kordon sanitarny” wokół PO?

waw75 waw75 Polityka Obserwuj notkę 17

Nie widzę sensu w analizowaniu poszczególnych wypowiedzi z debaty Beaty Szydło z Ewą Kopacz – obecna władza osiem lat temu zaproponowała formę dialogu politycznego opartego na socjotechnice a nie na treści – niech więc dywagują spece od wizerunku.

Ale naprawdę trudno nie zauważyć, że cała atmosfera spotkania i briefingów po jej zakończeniu, a przede wszystkim cała stylistyka osobowości i retoryki obu politycznych frontmenek była esencją tego co dojrzewa w polskiej polityce od lat.

Polityka bajerowania niestety już nie działa. Coraz więcej ludzi widzi bowiem że warunki w jakich funkcjonują nie zależą od tego jak się ktoś zaprezentował ale od tego co zrobił. A realny obraz dorobku państwa nie zależy – obrazowo rzecz ujmując – od tego ile forsy wpompowano na przykład w budowę dróg ale od tego ile ich w rzeczywistości powstało. Innymi słowy jeśli jedno państwo buduje drogi trzy razy drożej niż pozostałe to PKB mu pięknie rośnie – tyle tylko że dróg ma trzy razy mniej niż inni. I Polacy powoli zaczynają to rozumieć – cyferka statystyki przestaje być ikoną nowoczesności i europejskiej innowacji a staje się powoli symbolem fałszu i obłudy władzy. To już nie działa i nawet jeśli owe 24 % o jakie według Ewy Kopacz wzrósł poziom polskiego PKB to prawdziwe dane bez żadnych „kruczków” (a znając „retorykę” pani premier nie jest to oczywiste), dla coraz większej liczby Polaków użerających się na co dzień z machiną biurokracji i wyciągających ze skrzynki coraz wyższe rachunki za prąd, gaz, wodę i wszelkie inne opłaty, te 24 % więcej to jednocześnie podejrzenie 24% mniej w swoich portfelach.

Owszem – według niektórych danych zarobki około 20 procent społeczeństwa mają dziś wyższą – czasem znacznie – siłę nabywczą – niż przed ośmioma czy czterema laty. Najczęściej zresztą dotyczy to pracowników tylko kilku rozwijających się branż – często w zagranicznych firmach, , oraz wąskiej grupy ludzi korzystających z dużej hojności dysponentów pieniędzy podatników w sektorze publicznym. W przygniatającej większości jednak zarobki – nawet jeśli rosną to znacznie wolniej niż inflacja i koszty życia. Dobrym przykładem była tu zresztą sytuacja rodziców dzieci niepełnosprawnych, którzy dostali co prawda sto czy dwieście złotych więcej, tyle tylko że w międzyczasie koszty życia wzrosły o 30% a leki zdrożały czasem kilkukrotnie. Nie mówiąc już nawet o zmniejszaniu się limitów na refundowane zabiegi rehabilitacyjne.

Wygląda jednak na to że Platformie Obywatelskiej – po ośmiu latach rządzenia, a przede wszystkim po zachłyśnięciu się opinii publicznej gigantyczną lawiną unijnych dotacji w latach 2008 - 2012 – kończy się kredyt zaufania.

W dużej mierze także dlatego, że ludzie bardzo długo czekali na obiecywane reformy i usprawnienie państwa. I to zaufanie gaśnie lawinowo – ustępując miejsca frustracji. Określenie: frustraci – nie odbiera już dziś prawa do głosu w debacie publicznej. Choć jeszcze dwa lata temu stygmatyzowało jako osoba o zbyt niskiej zdolności adaptacyjnej aby mogła mieć prawo wypowiadania się o nowoczesnym modelu życia.

Dla przykładu, z mojego „podwórka”, naprawdę nie ma większego znaczenia co powie Ewa Kopacz, jaką ma garsonkę, albo kogo obrzuciła chwytliwym epitetem – większe znaczenie ma choćby to że każdy projekt nawet małego domku jednorodzinnego ma dziś objętość trzech prac magisterskich a na dodatek muszę nadrukować minimum cztery tomy tej makulatury bo inaczej władza nie pozwoli obywatelowi wybudować domu dla swojej rodziny. Przy czym grubość wymaganej przepisami dokumentacji projektowej z roku na rok coraz bardziej się powiększa, a nowe przepisy często jeszcze pogłębiają tą patologię.

Platforma obiecywała reformy, obiecywała zmiany – a gwarancją miał być wysoki poziom zdrowego rozsądku, liberalnego podejścia i ponad wszystko odbiurokratyzowania życia. Wielu moich kolegów po fachu, czekało na te zmiany przez dwie kadencje – a każdego kto miał wątpliwości czy to nie czyste kłamstwo – oskarżało o politykierstwo i działanie blokujące dla zapowiadanych ułatwień. Przecież ten straszny, doktrynerski Jarosław Kaczyński nie rozumie potrzeb nowoczesnego społeczeństwa! Tylko otwarte umysły działaczy Platformy na wszystkich szczeblach władzy miały dać gwarancję rentownego i logicznego państwa opartego na empatii i zdrowym rozsądku. Dziś po wdrożeniu nowego prawa budowlanego które ułatwiło … budowę przydomowej altanki i oczka wodnego, zaś wszystkie pozostałe kwestie albo skomplikowało albo jeszcze dodatkowo utrudniło, po prostu – jak to się kurtuazyjnie mówi - „przestali się interesować polityką”. Mało tego! - nigdy się nią przecież nie interesowali. A mówiąc wprost są wściekli na Platformę bo widzą że zostali wykorzystani i najprawdopodobniej nie pójdą na wybory. Przeciw Platformie nie zagłosują bo za długo była ona wizytówką ich statusu społecznego, walorów intelektualnych i dorobku materialnego (często zresztą zdobytego zanim spece od wizerunku zajęli się zarządzaniem państwem) . I tak jest naprawdę w bardzo wielu grupach zawodowych, nie mówiąc już nawet o warstwach społecznych.

Z drugiej strony  jednak dzisiejszy PiS to nie ta sama partia co 10 lat temu. To oczywiste – i zauważalne nieraz bardzo boleśnie w regionach. Po wchłonięciu części środowisk LPR retoryka Prawa i Sprawiedliwości straciła dużo z tożsamości partii centrowej. Do tego zaskakująca otwartość na przykład na lokalne koniunkturalne oferty ludzi PSL-u, czy żenujące często przepychanki i cwaniactwo w strukturach poziomych (czego odpryskiem było choćby ukrócenie asertywnej swawoli Marcina Mastalerka w regionie łódzkim) – powoduje że PiS nie jest partią budzącą jedynie czysty entuzjazm. O ile bowiem frontmeni partyjni – czy nawet zaplecze intelektualne z akademickich think tanków dają gwarancję dobrej zmiany, to ideowość w strukturach w regionach budzi mieszane uczucia.

Najciekawsze jednak , że duża część cynicznych zabiegów propagandowych jakie w ostatnich latach stosowała Platforma Obywatelska w walce z opozycją, dziś skokowo wręcz zmienia swój kierunek o 180 stopni. Pierwszym zauważalnym przykładem było zaskakujące chyba dla wszystkich przestawienie się „wajchy” w szyderstwie i złośliwości internetowej. Nikt się chyba nie spodziewał że wieloletni internetowy „kombinat” emocji i skakania po braciach Kaczyńskich, Antonim Macierewiczu czy pomniku smoleńskim, nagle skieruje się przeciwko Bronisławowi Komorowskiemu.

Dziś najprawdopodobniej przyjdzie Platformie przyjąć na siebie zwrot dwóch pozostałych nurtów propagandowych: nawoływania do idei budowania „kordonu sanitarnego” wokół PiS-u – niezależnie z czyim udziałem i jakim kosztem, oraz idei słynnego, cynicznego „walenia prętem w kraty” tak aby sprowokować liderów opozycji (pozbawionych wcześniej możliwości przekazu ich merytorycznych wystąpień) do używania emocjonalnych wypowiedzi.

Platforma Obywatelska bez wątpienia będzie dziś musiała przyjąć na siebie zasady "kordonu sanitarnego” jaki próbowała nałożyć na opozycję. I wewnętrzne – nawet te widoczne  – problemy PiS-u nie zdołają zahamować tego zjawiska, tak jak wcześniej nie budził sprzeciwu skład liderów „kordonu” wokół PiS-u. Szczególnie jeśli nowa ekipa zdecyduje się na publikację raportów otwarcia i upublicznienie wyników działania CBA i ABW w ciągu ostatnich kilku lat. Pytaniem pozostaje kto będzie musiał sprostać roli mieszkańca kraty w którą opinia publiczna – choćby w internecie – będzie teraz waliła prętami. No i oczywiście czy zniesie to lepiej niż Jarosław Kaczyński. Być może wczorajsza debata daje jakiś obraz sytuacji. I, co tu dużo gadać – zarówno ludzie Platformy na wszystkich poziomach władzy, jak i sama Ewa Kopacz przez ostatnie osiem lat, ciężko na ten scenariusz zapracowali. 

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Polityka