Witek Witek
1283
BLOG

„Rozumem Rosji nie pojmiesz..."

Witek Witek Polityka Obserwuj notkę 5

Oblicza Rosji to temat na kilka książek, nie na jedną notkę. Rossija (znacznie ładniej wg mnie to brzmi niż krótko i sucho, niemelodyjnie, dwusylabowo po polsku :) ma ich nieporównywalnie więcej niż wszelkie janusy i inne wielotwarzowe bóstwa przedchrześcijańskie. To tak jak z Rosjankami, różnorodnymi rasowo, językowo, kulturalnie, mentalnie, na temat których ktoś słusznie powiedział, że jedyną ich wspólną cechą jest to że mówią po rosyjsku.

    Sam kraj – zresztą jaki kraj? Przecież to quasi kontynent, zawierający terytorialnie prawie połowę Europy i wielką część Azji, pełny niezliczonych kontrastów. Od prawie zachodniego stylem i zachowaniem mieszkańców Kaliningradu, przez swoiste państwo w państwie jakim jest stolica, łącząca w sobie nowoczesność, niewiarygodną drożyznę i sowieckie zaszłości + nowobogackie szaleństwo dochodzące do patologii, a kończąc na opuszczonych i zapomnianych przez Boga i ludzi terenach nie tylko surowej Północy, ale i europejskiego (geograficznie) Powołża. Kontrast dobitnie widać na ulicach, gdzie naprawdę liczne najnowsze modele terenowych Lexus-ów wartości od 100 tys. euro sąsiadują z częstymi jeszcze 30-letnimi sowieckimi Żyguliami [= Lada] i Wołgami, które warte są tyle ile paliwo w ich bakach.
   Z paliwem – kolejny niesamowity paradoks. Największy producent i sprzedawca ropy naftowej na świecie na swoim wewnętrzny rynku oferuje paliwa po cenie zbliżonej do cen największego ich importera (USA kupuje tyle ropy co Chiny i Japonia, pozbawione złóż razem wzięte. Cena detaliczna = ciut poniżej 1U$S /litr). Jakość tych paliw – prawie sowiecka. Co wychodzi na jaw najczęściej zimą, gdy olej napędowy bez dodania specjalnych dodatków lub szkodliwej dieslowi benzyny, po prostu zamarza! (jak u Niemców pod Moskwą w 1941 r.), ale w XXI (sic!) przy niewielkich nawet mrozach (-12C). Dochodziło do sytuacji, że w niektórych regionach tego największego światowego producenta ropy na stacjach paliw porządniejszych sieci brakło ropy napędowej. Trwało to nawet parę tygodni, ostatnio w styczniu’2011 roku. Po bezskutecznej próbie kupienia diesla na czwartej pod rząd stacji musiałem udać się do sprawdzonych w czasach realnego socjalizmu metod – beczka u kolegi. Wiem, że jest to arcytrudne do uwierzenia, ale dwie zimy pod rząd borykałem się z tym na własnej skórze. Aż drżę przed kolejną!
   Innym kontrastem, tym razem obyczajowym jest przejście z przeciętnej klatki schodowej – obskurnej, zaniedbanej, śmierdzącej nierzadko (tak jak u nas za PRL, tylko gorzej), do zawsze (sic!) czyściutkich, przytulnych, ciepłych mieszkań. Jest to uczucie podobne do przechodzenia bohatera filmu z konwencji biało-czarnej do kolorowej. Tylko tu w realu!
    Gościnność Rosjan to temat rzeka. Zdecydowanie pierwsze miejsce na świecie! Łączy się z tym wielkie zamiłowanie do wszelakiego wspólnego świętowania czegokolwiek, np. urodzin syna sąsiadki, który jest w innym kraju i dowiaduje się przez telefon, że właśnie pije się po raz 5-ty jego zdrowie. Tu jest kontrast z surowymi warunkami życia i pracy większości Rosjan. Ani klimat ich nie rozpieszcza, ani warunki polityczno-społeczne. Rosja zawsze była źle, nieumiejętnie rządzona i do tego mieszkańcy przyzwyczaili się jak do zimowego mrozu, jesiennej słoty, letniej kontynentalnej posuchy.
 O tym śpiewa szyderczo pozujący na naturszczyka młody aktor i bard Igor Rastierajew w piosence "Ruska droga" - „przyroda na wojnie jest dla nas jak rodzona matka”
        
 
  Do władzy stosunek Rosjan jest również ambiwalentny. Starają się Rosjanie zachowywać jedność państwowo-narodową (oba pojęcia są bardzo bliskie) i zachowywać szacunek do symboli (u nich taki wojewódzki po skandalu z flagą nie mógł by się nigdy więcej pokazać na wizji, innej zresztą stacji, bo tą transmitującą „odchodowy” program zamknięto by bez baczenia na skamlenia prawników, ani też bezpiecznie na ulicy i bez ochrony nawet za granicą. Czekała by go niechybnie operacja plastyczna, o ile władza nie wpadła by na pomysł na udupienie ku przestrodze innych "jajcarzy") oraz poważanie liderów państwa, natomiast w dupie mają szereg zwyczajnych zarządzeń i przepisów. Stosunek do przepisów drogowych i luz w ich łamaniu budzi nie jednokkrotnie moje niedowierzanie własny oczom, ale i niekłamany zachwyt. Mnie by wyobraźni (i bezczelności) nie starczyło.
Osobiście byłem świadkiem paru niewiarygodnych zachowań, nawet w wykonaniu funkcjonariuszy policji drogowej, „niezbyt lubianej” przez kierowców.
Ale, że metrem jeżdżę rzadko, coś takiego upolowałem tylko w sieci:
    
Może niejednego ten filmik zbulwersuje, ale ja jako wnuk dziadka, który do fryzjera w P. potrafił wjechać na ulubionych koniu i poprosić golibrodę, aby ogolił siwka…, doceniam kawaleryjską fantazję Dimona. Przecież nie robi tego codziennie i nie w godzinach szczytu… Podziwiam wyczyn, ale karałbym surowo za jego tępe powtarzanie.
   Często nurtuje mnie zagadnienie ile w Rosji jest Rosji, a ile dalej w niej tkwiącego Związku Sowieckiego?Jeśli istnieje rodzaj pasożyta, który przenika i dominuje nad większością, ale nie wszystkimi cechami dawcy, to chyba taki stosunek był by zbliżony do mojego widzenia tego zagadnienia. Obecna postsowiecka, putinowska Rosja to taki 50%-wy miks upadłej Sowdepii (pogardliwa rosyjska nazwa ZSRR), 30% nowej, nowouryszowskiej, choć i nowoczesnej, zapatrzonej w Zachód Rosji i tylko maksymalnie 10-20% charakterem przypominającej dawną Rosję - prawosławną, choć i wieloetniczną, wielokulturową, imperialną, ale rozsądnie imperialną (za wyjątkiem stosunku do problemu polskiego, co pośrednio skutkowało rozpadem Imperium i sukcesem krwawej rewolucji antyrosyjskiej).
Przypominającą dawną Rosję bardziej w jej raczej negatywnych przejawach – niegospodarności, rozpustności, rozmachu i przede wszystkim nieograniczonym złodziejstwie kasy państwowej. Niedawno znakomity rosyjski reżyser W.Bortko („Mistrz i Małgorzata”, „Idiota”)  nakręcił miniserial „Piotr Wielki. Testament”. W nim prawa ręka wielkiego i potężnego cara książę Mienszykow przerażony i rozłoszczony zarazem gniewem władcy wykrzykuje mu:
- „W Rosji wszyscy kradną. Kradli i będą kraść. Tak było, jest i będzie”
Jakże aktualne brzmią te słowa z ok. 1720 roku w 300 lat później.
Ciekawe czy obecnemu władcy Rosji podobnie odpowiadają oligarchowie, gdy ten próbuje ograniczyć ich prawdziwe rosyjskie niepohamowanie?
Bo że kradną i oszukują kasę wspólną tak samo bezkarnie i nieograniczenie jak za Piotra I, nikt nie ma wątpliwości.
    A na ile Rosja przypomina Związek Sowiecki? Znacznie bardziej niż tylko wciąż wszechobecne pomniki Lenina i innych komunistycznych zbrodniarzy, nazwy ulic, miast (jest i Dzierżynsk !), gazet i organizacji przypomina ona Sojuz warunkami i zasadami życia.
Pod koniec istnienia „imperium zła” wielki rosyjski antykomunistyczny piosenkarz i poeta Igor Talkow (zresztą zamordowany przez "nieznanych sprawców" w 1991 r. napisał wstrząsające świadectwo funkcjonowania ZSRR :

    Pokażcie mi taki kraj,

Gdzie sławią tyrana,
Gdzie zwycięstwo nad sobą
Świętuje naród
Pokażcie mi taki kraj,
Gdzie każdego oszukają
Gdzie do tyłu znaczy w przód
I na odwrót.
Nie kręćcie globusem,
Nie znajdziecie,
Na planecie Ziemia krajów takich nie można znaleźć
Oprócz tego jednego, fatalnego
W którym teraz nie żyjecie,
Nie żyjecie, bo tego życiem nazwać nie można.
Pokażcie mi taki kraj,
Gdzie pohańbione są świątynie
Gdzie duchowny pod sułtanną chowa
KGB-owskie pogony
Pokażcie mi taki kraj,
Gdzie triumfują chamy,
Gdzie rządzący grabią kasę
Państwową, gwałcąc prawo
 Pokażcie mi taki kraj,
Gdzie dzieci zarażają.
Gdzie żołnierzy zmuszają strzelać
Do kobiet i dzieci
Pokażcie mi taki kraj,
Gdzie poniżają świętych
Gdzie bohaterowie – weterani wojny
Żyją gorzej od nędzarzy…
 Nie kręćcie globusem,
Nie znajdziecie….
 (Igor Talkow „Globus" - youtube)

 Wstrząsające jest to, że po 20 lat od napisania tych słów, w większości są one aktualne.

       W ocenie możliwości obecnej Rosji dla mnie osobiście bardzo istotnym stał się następujący sprawdzian. Przed bardzo uroczystymi obchodami 850-lecia Koenigsbergu rozpoczęto w Kaliningradzie chaotyczny remont niektórych, ważnych dla tych obchodów ulic. (Nie mogę się w tym miejscu powstrzymać – dla głównego symbolu miasta, jednocześnie największego jego wstydu, choć w rzeczy samej - kompromitacji sowieckiej koncepcji zlikwidowania niemieckiego charakteru miasta na rzecz jego nowego komunistycznego oblicza, tzw. Domu Sowietow, od kilkudziesięciu lat (data rozpoczęcia - 1968 r. ) niedokończonej budowy wysokościowca w samym centrum, na miejscu zburzonego w tym celu zamku krzyżackiego, wymyślono iście potiomkinowskie rozwiązanie – na jego północną stronę (tylko tą jedną ważną dla planowanych uroczystości) nałożono gigantyczną błękitną fasadę z daleka udającą okna, firanki, tynk. Tak to tradycja Potiomkinowskich wiosek spotkała się ze świecką tradycją sowieckiej utopijnej, bzdurnej i niewydojnej gospodarki politycznej!)
 
 
Po potiomkinowskim faceliftingu
 
A do wojny było tak:
 
 
Wracając do mojego doświadczenia – otóż na 2 i pół miesiąca przed tamtą rocznicą rozpoczęto m.in. przebudowę jednej z głównych ulic miasta – Aleksandra Niewskiego (świętego zresztą, tego samego patrona nosi miano główna ulica Sanki Petersburga). Zresztą przebudowa to nie jest dokładne określenie – na odcinku 3 km całkowicie odnowiono dwupasmową jezdnie, a z biegnących równolegle obok torów tramwajowych (z)robiono kolejne dwa pasy. Dlaczego nie można było tego rozpocząć wcześniej, a nie na tuż przed rocznicą – nie wiem. Fakt, że budowano tą ulicę dniami i nocami, w samym centrum totalnie zakorkowanego przez to miasta. Byłem bardzo ciekawy, szczerze mówiąc wątpiłem, czy uda się skończyć tą trasę w zaplanowanym nieodległym terminie.
    Niewiarygodne! Została oddana do użytku na tydzień przed czasem!
 
         
 
- „OK. Myślę sobie – jak w czasie wojny, przenosili całe fabryki na wschód i uruchomiali produkcję w niewiarygodnie krótkim czasie – ale jak długo ten asfalt wytrzyma – czy letnie upały od razu nie obnażą tej gorączkowości i NIEWIARYGODNEGO tempa budowy? A jak nie, to zimowy mrozy i odwilże zmasakrują tą tymczasowość!”
    Przeszło lato – nawierzchnia idealna, ulica szeroka. Przeszła zima. Bez zmian. Najlepsza ulica do przejechania w mieście. Zero dziur, a i korków nigdy nie ma na jej długości (idealna do przeskoku przez „Koenig” na lotnisko i w stronę morza)
- „Super! Udało im się. Ciekawe czy drugą zimę, bardziej złośliwą przetrzyma ta czteropasmowa 3-kilometrowa ulica zbudowana od zera, nawet nie od minus stary asfalt minus torowisko tramwajowe w 9 tygodni!”
    Przeszła kolejna zima i kilka następnych. Mroźnych, słotnych, wilgotnie nieprzyjemnych zmiennych, jak to zimy na wybrzeżu Bałtyku. Nawierzchnia asfaltowa jak idealną była, taką została. Szczerze mówiąc nie znam tak wytrzymałej ulicy w polskim mieście, o tempie zbudowania (wyremontowania ) nie mówiąc.
    Ten projekt jest dla mnie przykładem do czego zdolna jest Rosja i Rosjanie, gdy chcą, muszą i nie żałują środków.
    Zakończę ten skromny opis moich wrażeń z Rosji mottem XIX-wiecznego rosyjskiego poety o nacjonalistycznych poglądach (w moim odczuciu taki Dostojewski poezji rosyjskiej też Fiodor - Tiutczew):
„Rozumem Rosji nie pojmiesz,
Miarą jej nie zmierzysz
W niej szczególna cecha –
W Rosję można tylko wierzyć”
 
Można wierzyć, można i nie wierzyć. Wspomniany powyżej mój dziadziuś często powtarzał „Moskwa nie wierzy łzom” (i to na długo przed pojawieniem się tego znanego filmu). Natomiast ja wierzę wspaniałej pieśniarce rosyjskiej Żannie Biczewskiej, która przez czas sowieckiego zniewolenia rosyjskiej dusze przeniosła w czasie przedrewolucyjne romanse rosyjskie i w zakończeniu pewnej pieśni zapewnia:

   Jak ktoś arcymądrze stwierdził: „Rosja nigdy nie jest tak silna, jak się to wydaje jej wielbicielom, i nigdy nie jest tak słaba jak wydaje się jej wrogom”.
Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj5 Obserwuj notkę
Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw (...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, ja w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka