Powyżej fragment mojej dyskusji z przedweekendowej środy 30.04 - gdy szambo nielogicznych i kłamliwych, wzajemnie zaprzeczających się tłumaczeń, które zebrało się w temacie kawalerki państwa Nawrockich, jeszcze nie wytrysnęło...
Czyli czułem sprawę nosem.
Mieszkam w Trójmieście od 5 dekad, więc miejscowe klimaty trochę znam, swoje się przeżyło, np. "Gdańskie pożegnanie PZPR - to już 30 lat temu!" 1015245,gdanskie-pozegnanie-pzpr-30-lat-temu
Karola Nawrockiego poznałem osobiście 10 lat temu. Z pierwszego mylnego wrażenia: uprzejmy, skromny, młody ambitny. Najlepiej jak umiałem opisałem go w niedawnej notce, ale jeszcze sprzed afery kawalerkowej: "PORZUCONA BIAŁO-CZERWONA FLAGA NAWROCKIEGO to NAJLEPSZY SYMBOL "OBYWATELSKIEGO" KANDYDATA" 1440435,porzucona-bialo-czerwona-nawrockiego-lepsze-symbol-tego-obywatelskiego-kandydata
Bardzo proroczym okazał się mój anty-utopijny post jeszcze sprzed nominacji (zamiast prawyborów) od Kaczelnika z 31.10 - "Prezes "doktor Dyzma IV RP" kandydatem PiS na prezydenta Polski?"
- Jaka to będzie piękna katastrofa! - wykrzykną wszyscy wrogowie formacji Jarosława Kaczyńskiego, gdy wybór "genialnego stratega" padnie na czarnego konia prezydenckiego challenge'u Prawa i Sprawiedliwości - boksera i kibola z Siedlec (..)
Jego słowotwórstwo wywołuje drgawki u każdego mniej odpornego na debilizmy polonisty, choćby trudna do zapomnienia opinia doktora-Prezesa na rosyjską inwazję na Ukrainę 24 lutego 2022 - "z jednej strony są emocje wstrząśnięcia.."
A jeszcze ile podejrzanych śmierdzących spraw (np. zażyła znajomość, wyrażająca się przyjmowaniem w prezesowskich gabinetach kryminalnych przestępców, uznawanych w Areszcie Śledczym za "szczególnie niebezpiecznych") oraz dowodów zawodowej niekompetencji ciągnie się za Prezesem doktorem Dyzmą naszego czasu - dowiemy się aż nadto, gdy rozpocznie się kampania wyborcza. Choćby jego - szefa Polskiej Pamięci Historycznej przeróżne, czasem naprawdę trudno zrozumiałe wypowiedzi.
Dowodem na brak logiki w wygłaszanych "od siebie", wcześniej nie przygotowanych i nie wbitych na pamięć treściach jest jego przedostatni wywiad w RMF.FM 10 września br. (...)" 31.10.2024
witas1972/1399365,prezes-doktor-dyzma-iv-rp-kandydatem-pis-na-prezydenta-polski
Znam podobne do kawalerki Nawrockich (wcześniej Jerzego Ż.) mieszkanko w centrum Gdańska, przy ul. Podmłyńskiej 1/5, które do ok. 2011 r. było własnością schorowanej emerytki, mającej problemy z poruszaniem się i zostało w podobnie podejrzanych okolicznościach przejęte przez sympatyka partii Prawo i Sprawiedliwość.
Pod koniec lat 80-tych do ok. 1992 r. w ramach wolontariatu PCK robiłem zakupy i drobne porządki starszej pani, pochodzącej z przedwojennego Wołynia, mającej problemy z wychodzeniem ze swojego mieszkania na pierwszym piętrze kamienicy znajdującej się tuż przy Wielkim Młynie (bardzo atrakcyjne położenie, spacerem 5 min. od Dworca PKP i PKS Gdańsk Główny, 3 min. do Fontanny Neptuna, 2 min. do Muzeum II Wojny).
Opowiadana przez nią wojenna historia jej rodziny znad przygranicznej rzeki Horyń była dla mnie tragicznym symbolem losu pokolenia kresowych "Kolumbów" (urodzonych w latach dwudziestych XX wieku):
Jej mąż, oficer KOP (pokazywała jego piękne oficerskie zdjęcie) został zamordowany w Zbrodni Katyńskiej (chyba w m. Kalinin, teraz Twer) wiosną 1940 r.
Jeden z 3 braci został zabrany w 1940 r. do Czerwonej Armii i zaginął bez wieści po rozpoczęciu wyprzedzającego ataku Niemiec na ZSRR 22.6.1941 (jego zdjęcie z 1941 r. w sowieckim łachmanie wojskowym, młodziutkiego ogolonego na łyso, wychudzonego nastolatka przypominało bardziej fotografie więźniów niemieckich i sowieckich łagrów niż żołnierza).
Drugi brat, chyba wywieziony na roboty do Niemiec, a może z armią Andersa, po wojnie znalazł się na Zachodzie i nie wrócił do Polski, wyemigrowawszy do Argentyny. Pamiętam, pokazywała mi jego listy, starego, niezadowolonego kolejnym kryzysem ekonomicznym w Argentynie, czemu towarzyszyły tradycyjnie tam akty przemocy i wojskowy zamach stanu (czyli w Buenos Aires wszystko po staremu).
Trzeci jej brat mieszkał niedaleko - przy ul. Kartuskiej w gdańskiej dzielnicy Siedlce - dokładnie tam, gdzie znajduje się "fatalne mieszkanko" Karola Nawrockiego. "Świat jest mały" - okazuje się nawet w tej historii.
Ona musiała przetrwać pierwszą sowiecką okupację (1939-41) u swoich rodziców, skoro nie wywieźli ją, jako żonę polskiego burżuazyjnego oficera na zimny Wschód. Niemiecką i Rzeź Wołyńską też jakoś udało się jej przeżyć, coś przerażającego było w jej oczach, gdy mówiła o ukraińskich mordach, ale o to nie dopytywałem się szczegółowo - temat Rzezi Wołyńskiej był mi aż do 2013 roku słabo znany. Wiedziałem o okrutnych mordach, pamiętałem starszą babulinkę pochodzącą spod Lwowa, jakąś krewną Olega Lewickiego ze Szczecin i Świnoujścia, której "granat banderowski urwał rękę po łokieć" (a może była odrąbana - z dzieciństwa pamiętam jej kikut), znałem film "Ogniomistrz Kaleń" oraz los generała Świerczewskiego "Waltera, ale akurat to działanie UPA podobało mi się.
W każdym razie w Gdańsku ta pojawiła się około 1945-6 i chyba dlatego zdołała zasiedlić się w tak dobrej lokalizacji. Dzieci nie miała, bo jak opowiadała - będąc przy nadziei, jechała bryczką ze swym mężem, oficerem KOP i wypadła z niej tak nieszczęśliwie, że uszkodziła wewnętrzne organy, powodując śmierć nienarodzonego i brak możliwości innych dzieci.
W swoich opowiadaniach o teraźniejszości zdradziła mi ok. roku 1987-88, gdy ostro "dymiłem pod Brygidą" (m.in. "ramię w ramię" z Markiem Kamińskim, zdobywcą biegunów, jak się okazało po latach), że w mieszkaniu obok, gdzie okna wychodzą na uliczkę wylotową z kościoła Św. Brygidy, wówczas "twierdzy Solidarności", schodzą się często, również w niedzielne południa "tajniacy" (czyli funkcjonariusze komunistycznej Służby Bezpieczeństwa PRL). Zainteresowało mnie to, bo tą uliczką prawie zawsze wychodziły solidarnościowe, antykomunistyczne pochody spod kościoła Św. Brygidy w kierunku Pomnika Pomordowanych Stoczniowców, w których brałem czynny (czasem aż za bardzo) udział. Czyli stamtąd fotografowali demonstrantów w celach operacyjnych.
Po ukończeniu niedalekiej od ul. Podmłyńskiej szkoły średniej rozpocząłem studia i kontynuowałem podróże po Europie, więc kolejne pokolenia wolontariuszy PCK przejęło pieczę nad tą panią. Kontakt się urwał...
Po wielu latach, wracałem autobusem zorganizowanym przez posła PiS Andrzeja Jaworskiego (pozdrawiam!) z wiecu PotUS Trumpa na Placu Powstania Warszawskiego. Pisałem o nim oczywiście: "Warszawskie Jerusalem Avenue - polityka historyczna Trumpa w obronie cywilizacji" 792152,warszawskie-jerusalem-avenue-polityka-historyczna-trumpa-w-obronie-cywilizacji
i "Pochwała Polski - najmądrzejszy głos z oddali" 795975,pochwala-polski-najmadrzejszy-glos-z-oddali
W drodze powrotnej usiadłem przypadkowo, bo prawie spóźniłem się (przez Marka Ł. i jego basen ;) na autobus, obok nieznajomej pani, która ochoczo nawiązała rozmowę i w toku niej dowiedziałem się, że szuka majstra do wykonania prac remontowych w nabytym mieszkaniu w starym budownictwie. Z początku unikała podania dokładniejszego adresu, choć sugestia była właśnie na tę kamienicę przy Wielkim Młynie. Gdy opowiedziałem jej o starszej pani z Wołynia i zapytałem się, czy czasem nie przejęła ona mieszkania po lokalu kontaktowym gdańskiej ABW (wcześniej UOP, wcześniej WUSW czyli Służba Bezpieczeństwa), zawahała się, ale w końcu odpowiedziała, że ona mieszka(ła) obok tego mieszkania i właśnie niedawno przejęła / kupiła tę kawalerkę po "mojej" starszej pani, która jakiś czas temu odeszła.
Pamiętam, że bardzo krygowała się (nie)odpowiadając na pytanie w jaki sposób i za ile nabyła to mieszkanko. Nawet rzuciła sucho, że to nie moja sprawa. Może to był podobny do Nawrockiego "wałek" (od przewalenie czyli oszukanie) ?
Nie odpowiedziała też na proste pytanie, od kiedy i czy jest członkiem PiSu, bo to był wyjazd bezpłatny dla członków tej partii. Ale poczułem, że "tam jest pies pogrzebany..."
Podałem jej numer znajomego budowlańca od takich remontów i tak przypadkowa rozmowa nie miała żadnych konsekwencji.
Ale przypomniała mi się teraz, gdy wybiło szambo z przejętej dziwnymi zabiegami komunalnej "kawalerki młodego historyka"....
Fragment dysputy z nieprzejednanym wrogiem Trzaskowskiego, który"nawet na Dyzmę-Batyra" gotów jest głosować "byleby nie ten PiS Bążur" = jeszcze sprzed wybicia szamba z kawalerki Nawrockich (przewalonej od Jerzego Ż

Gdański mistrz boksu "Tiger" Michalczewski o Nawrockim odpowiada na pytanie: "masz licznych znajomych, z przeróżnych środowisk w Trójmieście. Sądzisz, że do czasu wyborów mogą zostać wyciągnięte i nagłośnione jeszcze jakieś historie?
- "Ja wiem bardzo dużo, ale tego ci nie powiem. Wszyscy znają przeszłość Karola. Ja na to wszystko patrzę przez palce, jednym uchem wpuszczam, a drugim wypuszczam, ale z tych wszystkich opowieści wynika, że ma trochę nagrabione. Czyli to nie koniec emocji." https://sport.interia.pl/boks/news-cos-jeszcze-skrywa-karol-nawrocki-tajemniczy-dariusz
"..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08
..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." "
Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności"
JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka"
"350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..."
Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw (...)
"Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел"
= "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, ja w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo