Witek Witek
211
BLOG

Gdańskie pożegnanie PZPR - to już 30 lat temu!

Witek Witek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

30 lat temu odeszła od nas, szczęśliwie bezpowrotnie,
stalinowsko-bierutowskiego pochodzenia mafia dege-
neratów, zdrajców, sprzedawczyków i karierowiczów.
Hasło „Miała Polska wrogów wielu,
Nigdy gorszego od PeZetPeeRu”
prawdziwie oddaje zagrożenie jakie przez 40 lat niosła
naszemu narodowi, niczym rak od środka.
Skutki jej ponad 40 letnich rządów będziemy odczuwać
JESZCZE wiele lat...
imageCzoło manifestacji Federacji Młodzieży Walczącej, w tle Pomnik Poległych Stoczniowców w Gdańsku, 1989 rok.

    Poniższy tekst został napisany jako felieton polemiczny na artykuł z najpoczytniejszej wtedy gazety Wybrzeża „Dziennika Bałtyckiego” z 27.01.2005 pt. ”Małe, ciche krematorium” opisującego kulisy zacierania śladów swojej przestępczej działalności przez funkcjonariuszy KW PZPR w Gdańsku przed rozwiązaniem się tej partii i próbie zapobiegnięcia temu przez zorganizowaną wokół FMW i KPN młodzież trójmiejską, która m.in. okupowała gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Wobec pewnych nieścisłości i przemilczeń zdecydowałem popełnić ten tekst, który ukazał się w Dzienniku pod sympatycznym tytułem „Dima został bez foty...”.

imageFoto zrobione z balkonu nad głównym wejściem siedziby KW PZPR podczas podejścia oddziałów MO pod "Reichstag"
 
    Z radością przeczytałem artykuł Tadeusza Skutnika „Małe, ciche krematorium..” na temat okupacji przez młodzież gdańską gmachu KW PZPR, bo pełna poświęceń postawa młodzieży w końcu lat osiemdziesiątych, nierzadko nastoletniej, która na pewno przyspieszyła upadek komunistów również w naszym kraju, została jakby zapomniana nawet przez dziennikarzy z opozycyjnymi korzeniami.
   Jednak wiele opisanych tu wydarzeń zapamiętałem inaczej, brakowało mi też klimatu oraz politycznego tła tych gorących ,mimo wietrznego, bezśnieżnego stycznia, chwil. Przede wszystkim w przede dniu, w sobotę 27 stycznia padło w Sali Kongresowej Pałacu Kultury (im. Józefa Stalina) pamiętne „Sztandar PZPR wyprowadzić!”, co oznaczało rozwiązanie niegdysiejszej „przewodniej siły narodu”, choć już teraz powszechnie wiadomo, że był to manewr taktyczny, tak aby przy zachowaniu jak największego majątku i wpływów przeczekać transformacyjny chaos i po uspokojeniu rewanżystowskich nastrojów sięgnąć ponownie po władzę, już z demokratycznym mandatem (n.p. już jesienią 89r. A.Kwaśniewski był przewodniczącym zespołu statutowo-organizacyjnego Centralnej Komisji Zjazdowej PZPR omawiającej m.in. nową nazwę partii, a z Moskwy wypraszał pożyczkę na „sozdanie nowoj partii socjaldemokraticzewskogo tipa...” jak stoi napisane w radzieckich dokumentach).
  Rząd „nasz” (brawo! za cydzysłów) albo udawał, że tego nie widzi, albo nie rozumie sytuacji geopolitycznej zwłaszcza po upadku rządów komunistów w Czechosłowacji i Rumunii, albo jako honorowy dotrzymywał porozumień okrągłostołowych, albo kontrolowany przez agentów członków rządu jak n.p. Nowak-Niezabitowska i kilku innych (jeśli wierzyć gen.Kiszczakowi, choć i zdrowemu rozsądkowi) miał wąskie pole manewru i nie reagował na zacieranie śladów nie tylko w resortach siłowych (+MSZ), ale i w aparacie partyjnym.

    Szturm i okupacja gdańskiego „Reichstagu”(zwanego tak szyderczo z powodu podobieństwa pożarowej historii obu budynków - gmach KW PZPR został podpalony przez stoczniowców w Grudniu'1970) były rozpaczliwa reakcją na owe bezczelne niszczenie dowodów przestępstw, ale także, a może i bardziej, próbą uniemożliwienia przejęcia majątku PZPR przez jej przepoczwarzenie nazwane później SDRP, a potem SLD.
   Niestety nie udało się to zbytnio, oczywiście nie z winy patriotycznej i ofiarnej młodzieży, a w 3 i pół roku później partia ZSMPowca Kwaśniewskiego objęła władze polityczną, w dużej mierze dzięki podobnym działaniom ludzi byłej opozycji, jak opisane poniżej przemilczane przez główne SMI fakty z okupacji KW PZPR.

    Otóż Aleksander Hall (mentor i patron, nomen omen, Pawła Adamowicza) był ministrem bez teki do spraw dialogu z partiami politycznymi (a nie jak napisano: do zw.zawodowych i organizacji pozarządowych –od tego był Kuroń) i NIKT bardziej niż on nie miał obowiązku rozwiązywania tej sprawy i żałosne wydaje się tłumaczenie, że nie wiedział co się dzieje w miejscu oddalonym o szerokość ulicy i „..dlaczego okupują?...”. Nie było to zwyczajne „kolejne zakłócenie” ,bo okupowany był wtedy jedynie krakowski KW (wcześniej lubelski). Nie mógł on wejść i się zapytać? Nikt by go przecież nie pobił ani znieważył, jeśli nie zdarzyło się to po wszystkim. Nie musiał przecież od razu negocjować.
    Natomiast negocjatorem ze strony „naszego” rządu był par exellence człowiek „ancien regime” wybrany (a raczej nominowany!) w(po) zbojkotowanych przez całą opozycje i wszystkich przyzwoitych ludzi wyborach do Rad Narodowych 19 VI 1988 (w Gdańsku frekwencja 21,7% mimo obowiązku głosowania!) prezydent miasta Jerzy Pasiński, od początku niewiarygodny rozmówca domagający się bezwarunkowego zakończenia protestu i „własną piersią” broniący „bezczeszczenia pomników przeszłości” czyli komunistycznych gadżetów.
   Otóż stojące na honorowym miejscu w sali konferencyjnej na pierwszym piętrze popiersie Lenina ubrano w trykotową czapeczkę, czerwony szalik i „wetknięto w rot papieros KOCMOC” i fotografowano się z nim ochoczo. W okupowanym gmachu znalazł się młody Rosjanin z Leningradu, Dmitrij, przebywający w naszym grodzie na wycieczce turystycznej. Jako ideowy demokrata, aktywny członek Leningradzkiego Frontu Ludowego (niekomunistyczny ruch popierający głasnost’ i przemiany w ZSRR, a personalnie pierwszego mera A.Sobczaka i radykalnego wówczas B.Jelcyna) usłyszawszy co stało się z „Ispołkomom bratniej kompartii”, przybył na własne oczy zobaczyć, co jak mówił wzruszony nie śniło mu się i co by bardzo chciał zobaczyć u siebie.
   Właśnie radosny pozował przy „biustie nariadnowo Wladimira Ilicza” gdy pomiędzy nich i aparat fotograficzny wtargnął znienacka przygrubawy łysolec z wąsem i w okularach wieku nieokreślonego, słowem typowy aparatczyk z rysunków Jujki.
imageTen po lewej, ale po 20-25 latach, schudł pewnie w luksusowych spa i innych przybytkach kapitalizmu, który budował z zapałem przyniesionym wprost z PZPR
Wrzasnął:
- Co wy tu robicie? To jest obraza dla wielu ludzi , dla których to jest świętość!
- Dla faszystów Hitler też był świętością – odparłem - a to nie mniejszy od niego bandyta.
- Jak śmiesz?! Moja babka zginęła w Oświęcimiu!
- Chyba w Birkenau, bo w Auschwitz nie było kobiet. A jeszcze więcej ludzi zginęło za sprawą tej kanalii – nie poddawałem się, ale aby nie przedłużać pyskówki odstawiono popiersie Wodza-Założyciela Nowego Ładu w kąt.
    A biedny Dima został bez fotki ze sprofanowanym idolem niektórych Polaków (późniejszych kapitalistów, bo J.Pasiński został niedługo potem prezesem Targów Gdańskich, nagradzanym za zasługi w rozwoju gospodarczym kapitalizmu III RP i jego kariera biznesowo-państwowa trwała aż do wysokiej emerytury w roku 2012)
imageAutor z gdańskim Leninem 27 stycznia 1990 r., poniżej rok 1988: barykada i kamienie na szaniec na Głównym Mieście i na tle Kaplicy Królewskiej

    Momentu opuszczania gmachu przez posłów nie widziałem, bo obserwowałem koncentrację sił milicyjnych z najwyższego pietra. Był to, moim zdaniem, duży błąd, ponieważ pozwoliło na szturm gmachu. Nie stawiano czynnego oporu , prócz wyrzucenia jednego lub dwóch krzeseł z balkonu na pierwszym piętrze na głowy wdzierających się przez główne wejście zomowców przez porywczego młodziana, którego wnet uspokojono. Epicentrum wydarzeń skupiło się na centralnych schodach, gdzie wszyscy okupujący usiedli, szczepiwszy się nawzajem za ręce. Zaintonowano „Mazurka Dąbrowskiego”. Gdy skończyły się wszystkie możliwe zwrotki humnu, zaczęto śpiewać chyba „Ojczyzno ma!” i wtedy jakby zewsząd otaczający nas zomowcy jaki i antyterroryści (którzy zbiegli z góry (sic!), więc musieli się dostać do wnętrza przez dachy sąsiadujących budynków, co poszerza podane sposoby wdarcia się interwentów) poczęli brutalnie, lecz bez użycia pałek wyrywać protestujących z objęć innych i wyrzucać za frontowe drzwi.
   Nie następowały zatrzymania dopóki nie został obrażony (zgadnijcie przez kogo) stojący nieopodal dowódca akcji. Nie pamiętam czy było to oplucie (raczej nie, bo miało by to gorsze konsekwencje), czy pogardliwy okrzyk w stylu: „Nie wstyd wam?!” czy „Jeszcze tu wrócimy!”. Padł rozkaz : „Brać go (czy ich)!” i kosmonauci (zomowcy w bojowym rynsztunku w kaskach z przyłbicami, tarczami, ochraniaczami i z długimi pałami) zaczęli już znacznie brutalniej zatrzymywać wyrzuconych z gmachu. Bez powodu uderzono pięścią w twarz kilka razy nieagresywnego chłopaka. Do „lodówy”(milicyjnego Stara bez okien) wciśnięto także dziennikarzy „Tygodnika Gdańskiego” Jacka Semkę i Jarosława Rybickiego pomimo okazywania przez nich legitymacji dziennikarskich i tłumaczenia, że wykonują oni tutaj swoją pracę. Spoźnionej decyzji o zatrzymywaniu oraz szybkim, wyćwiczonym częstymi sprintami pod św.Brygida nogom należy zawdzięczać fakt, iż z kilkudziesięcioosobowej grupy zatrzymano tylko te 18 osób.
   Po przewiezieniu do komisariatu przy ulicy Białej poddani zostaliśmy upokarzającemu przesłuchaniu, choć atmosfera m.in. dzięki szybkiemu pojawieniu się posłów Czesława Nowaka i Edmunda Krasowskiego była dobra. Choć nie posłowie, a milicyjne auta odwoziły zatrzymanych, i nie po domach, ale na dworce PKP i SKM, jak n.p. piszącego te słowa.
   
   Nie zupełnie tak pięknie jak to opisano wyglądały dni następne. W poniedziałek przed „Reichstagiem” zebrał się tłumek, składający się nie tylko z młodych ludzi, który spróbował odbić gmaszysko z rąk strzegących go milicjantów. Szturmowano niestety tylko główne wejście (nie nauczono się niczego od przeciwnika!), ludzie wtargnęli już prawie na korytarz, ale zostali odparci nie- standardową jak na ZOMO (czy już OPMO) bronią w postaci gaśnic przeciwpożarowych, które użyto kierując strumienie piany na prący tłum. Milicja dopomogła sobie też meblami biurowymi, z których zrobiła osłony i barykadę nie do przejścia przez słabno niestety zorganizowanych młodych ludzi.

   Osobiście nie słyszałem o groźbach podpalenia „Białego Domu” i chyba nie mogło takowych być z tej prostej przyczyny, że głównym naszym postulatem było przekazanie cennego budynku Narodowi, n.p. służbie zdrowia na szpital. Pogorzelisko nie było nikomu potrzebne!
    Nie pamiętam tam też straży miejskiej (nie istniała wtedy! Powstała w 1991 r.), czy jakiś historyków. Na mocy porozumienia z władzami, czy milicją ustawiono przed wejściem pikietę, którą firmowała FMW i KPN, której to reaktywowana młodzieżówka od początku uczestniczyła w tych wydarzeniach, stanowiąc poważny procent protestujących, zwłaszcza wieczorem w niedzielę kiedy należało podjąć trudną decyzje o pozostaniu na noc, gdy zagrożenie szturmem było już realne.
A propos, młodzież była serdecznie wspomagana przez ludzi starszych, nierzadko w sędziwym już wieku nie tylko podtrzymywaniem na duchu, ale i ofiarami pieniężnymi na posiłki i napoje dla okupujących (kupowałem z tych pieniędzy napoje w dworcowym bufecie, było ich wiele). Pamiętam n.p. panią Janinę Wehrstein, która troskliwie się nami opiekowała.

    Pikieta przestała pod „Reichstagiem” cały wietrzny tydzień, dosyć zgodnie już z sąsiadującymi milicjantami, staczając słowne pyskówki z przeciskającymi się obok niej funkcjonierami KW byłej już kompartii i ich spółek nomenklaturowych tu się mieszczących. Widok zomowców przeciskających się przez szpaler młodzieży mnie ominął, choć nie słyszałem o tym również od moich współtowarzyszy.
    Rezultatem naszej akcji okupacyjnej i wytrwałej protestacyjnej były spełnione obietnice przekazania budynku po dawnym KW Państwu Polskiemu, najpierw służbie zdrowia, a potem Prokuraturze Apelacyjnej (mam nadzieję, że nieodpłatnie!). Dużo później przeczytałem, iż postkomunistyczna SDRP uzyskała duże kwoty za sprzedaży budynków przylegających do KW PZPR (hotel i obecny bank), garaży znajdujących się naprzeciwko oraz kilku innych obiektów pomimo ofiarnych wysiłków likwidatora mienia byłej PZPR pana Marka Biernackiego. Ale najgorszy był klimat grubej kreski, pobłażania albo wręcz faworyzowania b.towarzyszy, co doprowadziło ich na stanowiska rządowe i prezydenckie, a Polskę do stanu państwa bardzo mocno skorumpowanego.

   Naszą akcję ostro skrytykował ówczesny Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Lech Wałęsa, który zarzucił nam łamanie prawa i utrudnianie pracy rządowi pana Premiera Tadeusza Mazowieckiego oraz pogroził, że "trzeba nas tłuc ojcowskim pasem".
Taką samą metodę postępowania z niepokorną, ofiarną, patriotyczną młodzieżą zarekomendował on 2 tygodnie później na spotkaniu z funkcjonariuszami MO i SB na gdańskiej Biskupiej Górce (polowa siedziba WUSW), którzy pytali się go, jak mogą, w nowych czasach, działać. "Bo ja tylko przesłuchiwać umiem" - jak żalił się w filmowych Psach Pasikowskiego ubek Dziadek.
   Szkoda, że ten ojcowski pasek Lecha Wałęsy nie wychował jego wszystkich synów, którzy jak jeden mąż mieli liczne problemy z prawem, a teraz już nawet jego wnuk został skazany na 2 i pół roku więzienia... To taka rodzinna tradycja synów byłego prezydenta.
Pamiętam, jak jeden z nich, chyba drugi, czy trzeci, na jednej z imprez na początku lat 90-tych odgrażał się pod wpływem alkoholu:
- Ja też bendem prezydentem!

P.S. Na zwiniętym w ostatniej chwili przed opisanym szturmem czystym blankiecie dyplomowym Rady Wojewódzkiej PRON w Gdańsku (a zresztą co one robiły w siedzibie zaprzyjażnionej, ale odrębnej, suwerennej organizacji?) zebrałem na korytarzu w komisariacie przy ul.Piwnej podpisy zatrzymanych uczestników. Oto one:
Andrzej Czaplicki, Jacek Fedorowicz, HAVANA(skin, lechista), Bogdan Falkiewicz, tow.Jacek Zieliński, Wojciech Bączyk, Belfer (znany WiPowiec), Ryszard Anders, Chritros Guliamkis, Wierny Towarzysz od rusznic JACEK, Adan Jarzębowski, Czeski, Piotr Semka, Jarek Rybicki +3 podpisy nierozpoznane +posłowie Czesław Nowak, Edmund Krasowski.
Roberta Kwiatka tu nie ma, bo nie dał się złapać (już wtedy wykazywał reporterskie szybkie nogi).

ZAPRASZAM DO RADIOGDANSK.PL (103.7) NA AUDYCJE POŚWIĘCONE TYM WYDARZENIOM ZE STYCZNIA 1990 ROKU - W PONIEDZIAŁEK PO 21:00 i ŚRODĘ PO 17:00
https://radiogdansk.pl/wiadomosci/item/105160-mieli-wtedy-po-kilkanascie-najwyzej-21-22-lata-30-rocznica-okupacji-kw-pzpr-w-gdansku

Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw(...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura