Za dwa dni odbędą się wybory, które będą miały ogromne znaczenie nie tylko dla 70-milionowego narodu ale również dla świata. Wprawdzie, co już pisałem jakiś czas temu, prezydent Iranu ma bardzo ograniczone kompetencje, ale nie jest to też bez znaczenia zarówno dla sytuacji wewnętrznej jak i zewnętrznej Iranu. Jeśli chodzi o kwestie wewnętrzne to wszystko wskazuje na to, że głównemu kandydatowi obozu „reformatorów” Mir Hosseinowi Musawiemu udało się przekonać do siebie rzesze Irańczyków pragnących zmian w Iranie, żądających wolności, demokracji i kontestujących władze kleru. Musawiemu udało się w szczególności przekonać młodych Irańczyków, stanowiących przeważającą większość mieszkańców Iranu dzięki boomowi demograficznemu przełomu lat 70-tych i 80-tych. Po tym jak w 1999 roku ówczesny prezydent Iranu Mohammed Chatami, również popierany przez młodzież, nie zrobił nic w obronie masakrowanych studentów na Uniwersytecie w Teheranie, znaczna część młodych ludzi utraciła wiarę w „reformatorów”. Jednakże mimo, iż Musawi należy do tego właśnie obozu, czyli „opozycji wenątrzreżimowej” udało mu się jednak porwać za sobą młodzież, która uwierzyła w możliwość zmian. Od wielu tygodni na portalu społecznościowym facebook.com trwa intensywna kampania wyborcza Musawiego, której symbolem jest zielona wstążeczka i zazielenianie zdjęć profilowych. Kampania odbywa się też na portalu youtube. Władze irańskie próbowały zablokować możliwość wejścia na te portale dla Irańczyków. W przypadku facebooka było to skuteczne przez kilka dni. Trwa też kampania zastraszania. Po dziwnym zamachu w meczecie w Zahedanie gdzie zginęło 20 ludzi władze oskarżyły USA o inspirację a sprawcy (domniemani) zostali powieszeni w „trybie wyborczym” – w ciągu 48 h od zamachu. Organy zbliżone do Ahmedineżada „odkryły” też spisek na życie Musawiego – oczywiście autorami mieli być … reformatorzy inspirowani przez USA i Izrael. Ale warto przypomnieć że podobną kampanię strachu opartą na wyłapywaniu rzekomych „szpiegów Izraela” prowadził Hezbollah przed niedzielnymi wyborami do parlamentu Libanu. I przegrał. I choć wybory w Libanie nie mają dla Irańczyków żadnego znaczenia (choć przeciwnie – Irańskie dla Libanu mają ogromne) to nastraja to optymizmem zwłaszcza że Irańczycy do strachliwych nie należą
Jeżeli chodzi o kwestie zewnętrzne to głównym zagrożeniem dla pokoju światowego jest osoba Ahmedineżad, który udowodnił że jest całkowicie nieobliczalny. Wybór Musawiego nie rozwiąże wszystkich problemów, w krótkiej perspektywie nie zmieni też wiele w tym zakresie ale pozwoli mieć nadzieję na normalizację stosunków. A to już przy tym co mamy teraz duży krok.
Wszystko wskazuje na to, że frekwencja wyborcza w Iranie będzie bardzo wysoko – mówi się o 80 %, a Musawi wygra już w pierwszej turze zdobywając ok. 50 – 60 % głosów. Ahmedineżad wg wiarygodnych sondaży nie może liczyć na więcej niż 25 – 30 %. Pytanie jest jednak inne – czy Ahmedineżad odda władzę, czy nie będzie czarów nad i czy Chamenei nie anuluje wyborów. W 1997 r., po wygraniu wyborów przez Chatamiego władze długo zastanawiały się czy pozwolić mu objąć władzę, w końcu uginając się gdyż przewaga Chatamiego i frekwencja były ogromne. W 2005 r. w pierwszej turze drugie (po Rafsandżanim) miejsce zdobył Mahdi Kharubi, ale tym razem różnica była niewielka więc sprawę załatwiono tak by Ahmedineżad przeszedł do drugiej tury. Jak będzie tym razem, to trudno powiedzieć ale zważywszy na nadzieje jakie wzbudził Musawi i poparcie jakim się cieszy wśród młodych ludzi, próba sfałszowania wyborów może się źle skończyć dla reżimu.
Liczy się dla mnie przede wszystkim człowiek, jednostka, która ma prawo do wolności dopóty dopóki nie narusza wolności drugiego człowieka.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka