witoldrepetowicz witoldrepetowicz
197
BLOG

Iran: nadzieja, krew i cynizm świata

witoldrepetowicz witoldrepetowicz Polityka Obserwuj notkę 44

Zacznę od pewnej refleksji. W październiku ub. r. pisałem, że na wiosnę będzie albo rewolucja albo wojna. Szczegóły tu: http://europa21.salon24.pl/91797,iran-zaatakuje-izrael Pomyliłem się tylko w tym, że sądziłem, że irański reżim, by uniknąć rewolucji sprowokuje wojnę. Kilka bomb izraelskich, które spadłoby na Iran nie wyrządziłoby władzy większych szkód ani nie zdołałoby poważnie zahamować programu nuklearnego a dzięki temu władze mogłyby rozpocząć kampanię terroru pod hasłem „szukania izraelskich szpiegów”.

Przed wyborami zresztą i tak było takie polowanie ale na małą skalę, próbowano też spreparować „zamach” na Musawiego, którego autorem miał być proreformatorski doradca Chatamiego, odbyło się tez parę egzekucji w „wyborczym” trybie. Ale nic więcej. To trochę zastanawia. Moim zdaniem dopuszczając do tych wyborów władze z Chameneim na czele pragnęły sprawdzić w jakim stopniu naród ich nie popiera. Bo trudno żeby takiej świadomości nie mieli. Oczywiście wszystko zawczasu przygotowali żeby wygrał ten co ma wygrać. Ponadto – mimo że Musawi i Karubi są znienawidzeni przez Chameneiego (mającego kompleks Najwyższego Przywódcy z przypadku) - to w końcu są z nomenklatury islamskiej rewolucji, więc wydawałoby się że nawet tu jest wentyl bezpieczeństwa.

Myślę, że Chamenei liczył że większość Irańczyków nie pójdzie na wybory i że kontestacja reżimu nie jest aż taka wielka i sprowadza się głównie do apatii (bojkotu wyborów). W zależności od scenariusza pewnie Chamenei planował jakieś roszady by naród się za bardzo nie burzył. Tymczasem Musawiemu udało się porwać za sobą szerokie masy, młodzież i zwykłych, ubogich Irańczyków, którzy zaufali 4 lata temu Ahmedninezadowi ze będzie zajmowal się poprawą bytu zwykłych Irańczyków. Ponadto Musawi zaczał obiecywać poważne reformy, groźne dla całego obecnego układu władzy. Oczywiście, być może to ze strony Musawiego też była rozgrywka, wespół z Rafsandżanim, w celu zapewnienia urzędu Najwyższego Przywódcy temu drugiemu po śmierci Chameneiego ale faktem jest że Musawi porwał za soba naród.

To oczywiste ze Ahmedinezad przegrał te wybory i to z kretesem. Skalę jego przegranej porównałbym do przegranej komunistów w Polsce w 1989r. I to właśnie przeraziło Chameneiego. Z jednej strony negacja przytłaczającej większości narodu, a do tego świadomość wątpliwego charakteru własnego autorytetu religijnego. Nie będę tu opisywał szczegółowo na czym polega hierarchia duchowna szyicka bo jest to dość skomplikowane jednakże „autorytet religijny” Chameneiego opiera się na jego politycznej funkcji stworzonej raptem 30 lat temu przez Chomeiniego. Ten drugi zresztą tez w chwili rewolucji 1979 r. nie znajdował się na szczycie hierarchii szyickiego duchowieństwa (znacznie większym autorytetem czysto religijnym był ajatollah Tabatabai) a pozycję uzyskał dzięki politycznej a nie religijnej działalności. Chamenei ma swą polityczną pozycję nie z woli ludu i nie dzięki autorytetowi religijnemu, wręcz przeciwnie autorytet religijny zawdzięcza politycznej pozycji. I pewnie nie poprawia mu samopoczucia świadomość że żyje ciągle Montezeri (przy którym religijny autorytet Chameniego jest niczym), choć zamknięty od lat w areszcie domowym.

To tytułem dygresji, bo nie sądzę by te podziały akurat bardzo obchodziły większość Irańczyków, pragnących po prostu wolności. Ale te czynniki powodują pewne ograniczenia i możliwości a także psychologiczne uwarunkowania działań takich ludzi jak Chamenei czy Rafsandżani. Wiadomo bowiem że w demokratycznym Iranie hierarchia szyickiego duchowieństwa nie zniknie. Z prostego powodu – demokratyczny Iran nie będzie antyszyicki choć na pewno bardziej laicki. Tyle, że trzeba pamiętać że tak ścisły związek polityki i religii w Iranie to dopiero wymysł Chomeiniego, a już sam pomysł by go nazywać imamem z punktu widzenia religii szyickiej przed 1979 r. to wielkie bluźnierstwo. Tym bardziej Chamenei to nie żaden szyicki papież. Nawet jeśli rewolucja w Iranie zakończy się klęską po której będzie krwawa rozprawa z jej uczestnikami – co najmniej kilkaset egzekucji – to wśród irańskiego duchowieństwa będzie coraz więcej dysydentów dążących do przywrócenia przedrewolucyjnej pozycji religii (choć nie kwestionując dziedzictwa Chomeiniego lecz twierdząc że nastąpiły wypaczenia). 

O samej rewolucji pisał za dużo nie będę bo każdy widzi co się dzieje, a jak nie widzi to niech prześledzi informacje pochodzące od irańskich internautów. Natomiast kolejną dygresję chcę poświęcić reakcjom na rewolucję. Zacznę od tych, którzy dopiero teraz zobaczyli że Irańczycy to nie reżim irański. Ze kamienowanie to nie jest rozrywka przeciętnego Irańczyka lecz garstki niepiśmiennych zwyrodnialców, irańskich wersji ubeckich katów, których pamiętamy z kart własnej historii. Ale lepiej późno niż wcale. Natomiast komentatorzy (np. jeżeli prawdą jest to co napisał Barbur to np. Haszczyński) którzy pisali o Iranie że Ahmedinezad ma charyzme i wogole poparcie w społeczeństwie któremu jakoby się podoba jego twarda linia wobec Zachodu i takie bzdury, a także jakoby nie było powszechnego niezadowolenia powinni zająć się inną pracą niż dziennikarstwem. No cóż jak ktoś siedzi w hotelu z przysłanym agentem reżimu i robi rundkę a la wizytacje lewicowych dziennikarzy w ZSRR w latach trzydziestych to potem pisze bzdury. A wystarczyłoby pojeździć autobusami albo zbiorowymi taksówkami. Irańczycy wbrew pozorom od dawna szczerze i chętnie dzielili się swoimi negatywnymi opiniami o rezimie, co miałem okazję wielokrotnie doświadczyć osobiście. Przy okazji ciekawi mnie gdzie się dziś podziewa znany „znawca Iranu” Wojciech Giełżyński, którego propagandówki 30 lat temu zostały tak docenione przez reżim że reżim zaprosił go na 10lecie swoich rządów. I a jakże pojechał, nawet spłodził jakieś wypociny z tamtej podróży, i zupełnie nie przeszkadzało mu że ręce jego gospodarzy ociekają krwią (i to bynajmniej nie tylko „ludzi szacha”).

Właśnie, Eli Barbur napisał że władza nie utopi tej rewolucji we krwi bo będzie to oznaczac że przekreśli swą legitymację rewolucyjną (czy coś w tym rodzaju). Toż to bzdura. W pierwszym rzucie po rewolucji 1979 r. wytłuczono oczywiście zwolenników szacha a że bynajmniej nie było ich tak mało więc ofiary szły w tysiące. Potem przyszła kolej na konkurencję. W 1981 roku reżim wystrzelał wielka demonstrację mudżahedinów i komunistów w Teheranie, ci co nie uciekli trafili do więzienia i jeśli dożyli do 1988 r. to padli ofiarami wielkiej masakry po operacji Mersad. Ocenia się że zamordowano wtedy kilkanaście tysięcy Irańczyków. Nie ulega wątpliwości, iż ten reżim jest gotowy utrzymać się przy władzy za wszelką cenę nawet pięciocyfrowej liczby ofiar. Co nie oznacza że nie może upaść. To po tamtej masakrze Montezeri pokłócił się z Chomeinim i choć był powszechnie uważany za jego następce to siedzi teraz w areszcie domowym a rządzi aparatczyk Chamenei.

Gdy wczoraj wróciłem do Polski (byłem za granica) z zażenowaniem stwierdziłem że Polska to jednak jakiś zaścianek Europy. Włączam tvn24 a tam temat Iranu pojawia się tylko w dygresji dziennikarki rozmawiającej z Sikorskim. Zresztą wypowiedź Sikorskiego była żenująca (pierwszy raz wypada mi to stwierdzić) bo jeśli mówi on że „Iran uchodził dotychczas za najbardziej demokratyczny kraj w regionie” to znaczy że ma słabe rozeznanie na temat tego 70milionowego, kluczowego w regionie, potężnego państwa. Nie wiem czy tam w MSZ w ogóle ktoś się Iranem zajmuje i czy to zajmowanie się wykracza poza „oficjalne kontakty”. Bo jeśli tak jest to ręce opadają. Wstyd żeby szef MSZ po ponad tygodniu rewolucji nie wiedział, że demokracja irańska polegała dotychczas mniej więcej na wyborach pomiędzy takim Jaruzelskim, Kanią i Gierkiem. Czy w Polsce nazwałby p. Sikorski to demokracją? Ot powiedzmy że w 1981 r. Jaruzelski postanawia robić wybory – będzie lista Rakowskiego (liberałowie), lista Kiszczaka i jeszcze lista jakiegos Grunwaldu co by chciał wywieszac cala opozycje – to by była demokracja. A może nasz noblista pokojowy zająknął się coś o Iranie? Nie? Za to hojnie rozdaje nagrody znanym z obrony praw człowieka Saudom. Na Onecie to w ogóle Iran prawie nie zaistniał. A tymczasem swiatowe media takie jak cnn, BBC, sky news zyja tematem Iranu od tygodnia Jedynie chyba portal gazeta.pl stanął na wysokości zadania.

Poza tym ostrożność z jak nasz msz wypowiada się o Iranie świadczy o tym gdzie jest miejsce Polski – w drugim szeregu w Europie. Jeżeli Niemcy, którzy mają znacznie większe interesy w Iranie niż my potrafia ostro zareagować a nasz kraj niby tak kochający wolność trzyma język za zębami tzn. ze nie dorośliśmy do zadnego przewodnictwa w Europie. A jak słysze głosy zwykłych kanalii odbierających prawo Irańczyków do wolności i demokracji i bredzących cos o mossadzie czy USA (o skandalicznej postawie Ameryki za chwilę) to zaczynam mieć wątpliwości czy nasz kraj zasłużył na wolność. Bo nie ulega mojej wątpliwości że naród który odmawia prawa do wolności drugiemu narodowi sam na nią nie zasługuje.

Co do USA to cynizm administracji Obamy jest dla mnie przerażający. Obama tyle mówił o zmianach, nadziei itp. Niedawno zrobił rundkę po Bliskim Wschodzie, regionie sąsiadującym z Iranem. Tymczasem gdy w Iranie wybuchła rewolucja to Obama prawie w ogóle nie zareagował, rzekomo żeby reżim nie oskarżył USA o inspirowanie demonstracje. Jakkolwiek by to nie było idiotyczne ale reżim i tak to zrobił a na świecie w tym w Poslce znalazło się całkiem sporo kretynów którzy w to uwierzyli pałając ślepą nienawiścią do USA. Ale to nieważne. Ważniejsze jest po pierwsze to ze gdy słuchałem wczoraj senatora Lugara to zrozumialem motywacje administracji Obamy. Obama postanowił rozwiązać problem irańskich zbrojen nuklearnych bezpośrednimi rozmowami z rezimem irańskim a tymczasem narod iranski spalatal Obamie takia niemila niespodzianke utrudniajaca to zbliżenie i ponowne nawiązanie kontaktow dyplomatycznych. A przeciez Obama moglby za to Nobla dostac. Najlepiej z Chameneim i Ahmadinezadem na spółę. Odczekał parę dni a tu okazuje się ze tak łatwo Irańczycy się nie poddaja. Coz za przykra niespodzianka. Ale i tak Lugar z rozbrajajaca szczerością cynicznej Real politik stwierdzil ze prawa człowieka sa oczywiście wazne ale program nuklearny ważniejszy wiec bez względu na to co się stanie nawiaza dialog z Ahmadinezadem. To sygnal ze USA administracji Obamy wpisuje się w polwieczna tradycje kretyńskiej polityki amerykańskiej w stosunku do Iranu. Najpierw Eisenhower który z jednej strony tak pieknie bronil prawa Egiptu do kanału sueskiego ze aż oddał ZSRR Węgry w zamian jednocześnie skorzystał z okazji wskoczyc na miejsce Brytyjczyków w Iranie wyrzuconych przez Mossadeqa. Potem przez 2 dekady CIA zachowywała się w Iranie jak słoń w składzie porcelany aż w koncu przyszedł polityczny „geniusz” Carter i postanowił że dłużej szacha nie będzie popierał. Znalazł sobie jakąś garstkę bez poparcia którą chciał wsadzić w miejsce szacha a tu rewolucja wybuchla i ulice opanowali mudżahedini i komuniści to zaczal pozar gasic benzyna i sprowadzil Chomeiniego. Teraz Obama swietnie się wpisuje w te tradycje. Widać też że USA ma zerowe rozeznanie nastrojów w Iranie, bo to że rewolucja wisiała w powietrzu było pewne od dawna. Ale widać obecna administracja się nie liczy z ludzmi tylko z geopolityką. Tylko że Ahmadineżad jest psychopatą i żadne rozmowy nic nie dadzą. Bombardowania zresztą też nie. A trzecia możliwość jak widac była traktowana jako political fiction, a jak political fiction stalo się rzeczywistością to okazalo się niepożądaną rzeczywistością/  

Co dalej? Trudno powiedzieć. Nawet jeśli rewolucja przygaśnie to nie oznacza że wygaśnie. Moim zdaniem to jeszcze nie koniec i za wczesnie na stawianie krzyżyka. Jestem jednak pewien że będzie jeszcze wiele ofiar a jeśli rewolucja upadnie to zacznie się rzez w wiezieniach. Oczywiście będą wieszac anonimowych „mordercow i gwałcicieli” ku uciesze prawicowych zwolennikow ostrej polityki karnej. Ale to i tak nie będzie koniec bo Iran prędzej czy pozniej będzie demokratyczny, ja w to nie wierze, ja tego jestem pewien.

 

 

Liczy się dla mnie przede wszystkim człowiek, jednostka, która ma prawo do wolności dopóty dopóki nie narusza wolności drugiego człowieka.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka