Witold Sokała Witold Sokała
42
BLOG

Polska, Rosja, Tusk

Witold Sokała Witold Sokała Polityka Obserwuj notkę 3

Rosjanie chcą normalizować stosunki z Polską? Chyba tak. Cieszyć się, czy rwać szaty? Zachować spokój.

Pisałem już na ten temat, ale chyba warto powtórzyć to i owo większymi literami.

Polityka rosyjska wobec Polski jest od dłuższego czasu wypadkową polityki rosyjskiej wobec Unii Europejskiej i całego Zachodu. Interes rosyjski polega na dzieleniu UE na kraje "lepsze" i "gorsze" i na prowadzeniu polityk głównie bilateralnych, bo tu Kreml ma jakie-takie poczucie siły. Gdy przychodzi do rozmowy z Unią jako całością, staje się dość malutki. Każda okazja, każdy pretekst, by wbić klin pomiędzy członków Unii jest więc z rosyjskiego punktu widzenia bardzo OK. Takim pretekstem było (jest?) embargo na polską żywność, świetnie wpisane w kampanię mrożenia wzajemnych stosunków. Mrożenia - z inicjatywy głównie Moskwy, zaznaczam od razu.

Czy to była "kara" za antyrosyjskie (?) gesty Kaczyńskich, albo za aktywność Kwaśniewskiego na Ukrainie podczas "pomarańczowej rewolucji"? W minimalnym stopniu. Może nawet w żadnym. Kremlowscy stratedzy po prostu wybrali sobie nas do roli dyżurnego wroga, którym można od czasu do czasu okrasić propagandę robioną na użytek wewnętrzny, przypomnieć, że tuż za granicą czają się wraże siły, gotowe rozszarpać żywe ciało świętej Matuszki-Rossiji przy pierwszej oznace słabości ze strony jej synów. Polacy pasują do tej roli jak ulał - wszak kiedyś już Kreml okupowali i chcieli wyplenić w Rosji prawosławie, a potem szli na wschód wraz z Napoleonem i zatrzymali idącą na zachód Armię Czerwoną, odszczepieńcy antysłowiańscy jedni i psy łańcuchowe wiadomych sił.

Dziś wiele wskazuje na to, że rosyjska strategia z ostatnich kilkunastu miesięcy jednak będzie modyfikowana. Wpływa na to kilka niezależnych czynników. Trochę: sukces szczytu lizbońskiego i perspektywa zwarcia europejskich szeregów w polityce zagranicznej. Trochę: udany dla Rosji szczyt kaspijski i wcześniejsze uporządkowanie spraw wewnątrz Szanghajskiej Organizacji Współpracy. Trochę: konieczność koncentracji wszystkich sił na grze ze Stanami Zjednoczonymi o powstrzymanie programu antyrakietowego, który to program - de facto - oznacza dla Moskwy nowy wyścig technologiczno-militarny, którego znów nie da się wygrać, a więc upokorzenie na polu siły czysto wojskowej, śmiertelne dla rosyjskiego pojęcia mocarstwowości. Wreszcie, last but not least, dobiegła szczęśliwego końca faza rozdawania kart przed operacją "Sukcesja 2008", no i eskalacja pewnych starych konfliktów niekoniecznie jest już potrzebna.

Putin prawdopodobnie czekał na dogodny pretekst, by stosunki z Polską (i Europą) ocieplić. Dostał go wraz z dojściem do władzy nowej ekipy, więc postanowił skorzystać. Tusk ofertę gry przyjął.

Nie mam pretensji. Polska potrzebuje Europy, Europa Rosji. Z wzajemnością. Głupotą byłoby brnąć w absurdalny konflikt, skoro można poprawić atmosferę. W nowym, lepszym klimacie - być może, łatwiej da się załatwić kilka konkretnych, a istotnych polskich interesów na Wschodzie.

Nie tylko ekonomicznych.

Tu był kiedyś blog, ale już nie ma i nie będzie. Przykro mi, nie mam czasu ani zdrowia ;-)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka