Cierpliwość to moja pięta achillesowa. Jestem z tych, którzy szybko, a najlepiej od razu chcą widzieć wyniki. Próbuję się hamować, bo jestem ojcem również i to samo zauważam u swoich Synów.
Niecierpliwość nie jest najgorsza. Nie chodzi też o narzekanie, że jeszcze nie jest gotowe, nie działa, nie kupiłem, nie przyszło. Niecierpliwość spowodowała cierpienie, jeśli chodzi o mój rozwój duchowy czy postępy w terapii. Chciałem już, a przemiana nie jest na pstryknięcie palcami. To powolny (wręcz mozolny) proces - do tego jeszcze ciężki i pełen przeciwności. Często bolesny i (nawet podświadomie) broniłem się przed zrobieniem kolejnego kroku. Kilka razy chciałem rzucić terapię - bo nie ma postępów, więc po co. Kilka razy myślałem o zaprzestaniu chodzenia na mityngi, bo wszyscy mówią o Bogu, a ja tego nie rozumiem.
Czasem chodzi o to, by czuć. By pozwolić sobie na odczuwanie.
Po to potrzebuję cierpliwości: jak mi coś spadnie, to podnoszę i próbuję zawiesić jeszcze raz. Narzekanie, że wciąż nie wisi, do niczego nie doprowadzi.
Codziennie napiszę kilka słów medytacji, otuchy lub rozważań dla siebie i tych, którzy chcą i będą chcieć czytać. W 2024 będę korzystać z książki „ Escape to Joy: 365 Meditations on Love, Fear & the Art of Living”, wydaną przez Geeko Publishing.
Piszę swoje refleksje, przemyślenia, co czuję - bez poprawiania, korekty, zastanawiania. Dzielę się doświadczeniem, siłą i nadzieją.
Jak na mityngach AA.
Jeśli znasz kogoś, kto ma trudność z czytaniem, a uważasz, że to, co piszę może pomóc - notki są dostępne w formie materiału w serwisie YouTube (link do konkretnego dnia pod notką).
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości