Lubię gry planszowe. Jestem w nich dobry, szczególnie, jeśli wymagają planowania i długotrwałego dążenia do celu. Kiedyś dużo bardziej lubiłem gry wymagające blefu, negocjacji, naginania zasad. Czasem oszukiwałem, by wygrać.
Nie byłem uczciwy wobec innych, gdy piłem. Nie byłem, przede wszystkim, uczciwy wobec siebie.
Teraz staram się być uczciwy, lecz niekiedy po prostu się nie da. Na przykład w pracy mam przekonać klienta do mojej oferty - taki mam cel. By go zrealizować, ściemniam, i owszem, bo klient tego oczekuje. On wie, że ściemniam, więc moją ofertę dzieli przez pół. Jeśli mu tego dodatkowego pół nie dam, wybierze ofertę kogoś innego, taką samą, albo nawet gorszą.
Taka gra. Takie zasady.
W tym wszystkim jednak, chcę być uczciwy wobec siebie - jeśli miałbym kogoś oszukać, żeby zarobić - nie zrobiłbym tego. Nie wiem, czy to szlachetne. Wiem, że w grach planszowych nie oszukuję od czasu, gdy przestałem pić.
Komentarze