Gdy ja planuję, mój Bóg, Jakkolwiek Go Pojmuję, pewnie tarza się ze śmiechu - powiedział na którymś mityngu ktoś. Oczywiście pamiętam, jak się nazywał, jak również staram się być na jego wystąpieniach, bo z przyjemnością go słucham i od tamtego czasu śmieję się ze swoich planów.
Staram się jednak odróżniać śmiech od szyderstwa i dlatego, nie śmieję się z planów innych. Gdy się potknę, staram się cieszyć, że nic poważnego się nie stało. Jestem pierwszy, który żartuje z siebie, choć czasem - gdy zażartuje kto inny, nie jest mi do śmiechu. Wtedy właśnie przypominam sobie, żeby nie wyśmiewać innych. I oferować pomoc, gdy potknie się starsza pani. Nie śmiać się z innych. Co najwyżej z nimi z nimi.
Już chwilę jestem we Wspólnocie i muszę przyznać, że Anonimowi Alkoholicy to bardzo weseli ludzie. I dziś, patrząc po twarzach na mityngu rocznicowym przyjaciółki, nie widziałem jednej zachmurzonej.
Mimo że problemy dnia codziennego nas, alkoholików, nie omijają. W końcu śmiech to zdrowie.