Na pewnym etapie terapeutka zadała mi pytanie, na ile lat się czuję. Po krótkim zastanowieniu, odpowiedziałem, że nieco ponad dwadzieścia, bo wciąż mam w sobie chęć uczenia, wiele rzeczy mnie zachwyca, wiele odkrywam.
Nie wziąłem pod uwagę, że niezaprzeczalny fakt jest jednak taki, że lat mam dwa razy więcej i fakt bycia trzeźwym nie zresetował dni, doświadczeń, czasu. Tym samym nie mogę być dwudziestolatkiem z idealistyczną, choć bardzo naiwną wizją świata.
Zrozumiałem, że to nie jest wada, choć do tej pory odbierałem młodość jako jedynie pozytywną wartość. Młodość ma również swoje ograniczenia, dlatego szanuję swoją nieco już chłodniejszą głowę, znajomość wielu sytuacji, bo dzięki nim umiem reagować na nowe nieco lepiej i wygodniej. Owszem, jestem być może powolniejszy, mniej elastyczny, lecz mam za to głębsze wejrzenie w siebie i innych.
Dojrzewam, wciąż dojrzewam. Na szczęście wciąż nie brakuje mi ciekawości świata.