Kiedyś jedna z terapeutek w ośrodku odwykowym opowiedziała nam taką historię:
Wsiadasz do windy jako ostatni, tuż przed zamknięciem drzwi. Jest ścisk i ty stajesz przodem do drzwi. I nagle czujesz, że coś wbija ci się w plecy. Jest niewygodnie, a droga długa. Wszyscy jadą na parter. W końcu winda staje, a ty wysiadasz i już masz wyrzucić z siebie pierwsze przekleństwo z tych, które opracowywałeś po drodze. Obracasz się i widzisz, że to, co cię gniotło to laska ślepca.
Ta historia nauczyła mnie, że warto spojrzeć z innego punktu widzenia. Zrozumieć potrzeby innych i może zastanowić się nad ich motywacjami. Czasem spróbować wytłumaczyć i zrozumieć powody.
Zrozumiałem też inną, ważniejszą (w mojej skromnej opinii) rzecz. To, że wkurzam się na kogoś czy mam do niego żal, cokolwiek innego - jest we mnie. I od mojego punktu widzenia zależy, co widzę. Ode mnie zależy, co myślę,. I ode mnie zależy - co mam w emocjach. Uczuciach. Wszystko jest w mojej głowie.