Wojciech Jagiełło Wojciech Jagiełło
1098
BLOG

"Wyrok" na Donalda Tuska - polemika

Wojciech Jagiełło Wojciech Jagiełło Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Przeczytałem kilka tekstów na temat „wyroku“ rzekomo wydanego przez mainstreamowe media na Donalda Tuska. Wyroku i jego stopniowej realizacji. Ostatni tekst na ten temat opublikował Ironiczny Anglosas i właśnie on oraz komentarze pod jego tekstem sprowokowały mnie do krótkiej polemiki.

 
Po pierwsze – zadziwia mnie ogromna pewność komentujących, co do nieodwracalności tego procesu: „ Właśnie dlatego napisałam dziś list dziękczynny do jenerałowej Anodiny - to ona ogłosiła de facto koniec Tuska :))“ – to komentarz Eski; „ Media już wyniuchały koniunkturę, że na popieraniu władcy Dolomitów daleko nie zajadą. Gdzieś w komórkach WSI i im podobnych służb ubekistańskich, musiał przyjść rozkaz, że zaczyna się "nowy etap" i trzeba zmienić front.“ – Antykrytyka, etc.
 
Z tych i wielu innych kometarzy przebija pewność, że koniec Tuska jest bliski i pewny, że ktoś gdzieś wydał na niego wyrok. Mam wrażenie, że to myślenie jest mylne i oparte raczej o nasze chęci, niż rzeczywiste przesłanki.
 
Po pierwsze – moment przed wyborami jest naturalnym okresem prowadzenia wielu nieoficjalnych negocjacji dotyczących kształtu nowych list wyborczych. Ich kształt tak naprawdę będzie decydował o wpływach w przyszłym Sejmie. Wynik wyborczy jest istotny, ale myślę, że prawdziwe dzielenie władzy w tym obszarze odbywa się teraz i nie są w ten proces zaangażowani tylko ludzie z kierownictwa PO. Całość operacji to proces angażujący duży biznes (z OFE w tle), media także ośrodki badania opinii publicznej.
 
Fakt, który podał Łażący Łazarz – rozmów „koalicyjnych“ pomiędzy PJN a UPR na które stawił się poseł Poncyliusz (jakkolwiek śmiesznie by to brzmiało) dokładnie pokazuje z jakim wyprzedzeniem odbywa się taka operacja. Tyle, że pozostałe partie są na tyle obyte z systemem, że zapisy ich rozmów zapewne nie mają szans ujrzeć światła dziennego.
 
W tym kontekście należałoby traktować obecną „tendencję“ do krytykowania Tuska i rządu w mediach za rodzaj specyficznych negocjacji w walce o realne wpływy po wyborach. Zapewne, media i siły, ktore za ich pomocą realizują tą strategię, uzyskają, co chcą, bo faktycznie Tusk nie będzie miał siły im się przeciwstawić – nie będzie miał w tej wymianie amunicji, w dodatku jest w wyjątkowo niesprzyjającej sytuacji politycznej. Dojdzie zatem do ugody i Tusk „wróci“ do łask. Jego obecne zniknięcie medialne może być do tego przygotowaniem.
 
Druga sprawa, która wiąże się z pierwszą to kształt powyborczej koalicji. Dużo ostatnio słychać na temat możliwej koalicji PiS – SLD. Publikowane były wypowiedzi, że Kwaśniewski „mówi zdecydowane nie koalicji z PiS“, etc... Skąd ten temat? Wydawać się może, że to klasyczna przykrywka medialna. Koalicja PiS – SLD jest niewyobrażalna zarówno dla wyborców SLD jak i PiSu. Jej publiczne rozważanie musi z jednej i drugiej strony budzić totalne zdziwienie. Jednak uparte powtarzanie pogłosek o jej „możliwości“ przygotowuje grunt pod zupełnie inną powyborczą koalicję – SLD z PO. Wszyscy młodzi wykształceni z wielkich miast odetchną z ulgą, że to nie koalicja znienawidzonego PiS z SLD powstała, a jedynie zdroworozsądkowa SLD – PO, co bez przygotowania mogłoby dla wielu z nich być bardzo trudne do przełknięcia, mimo wszystko.
 
Gra prawdopodobnie jednocześnie toczy się o to, żeby PO w tej przyszlej koalicji nie było zbyt silne. Mimo wszsytko media mainstreamowe cały czas większą sympatią pałają do środowsk SLD niż PO (zawsze chyba tak było) i grają obecnie bardziej pod tą partię. Osłabienie (ale nie zabicie) Tuska bardzo się w tym układzie przyda. Stąd – pomimo krytyki poczynań rządu i premiera, wciąż stała medialna nagonka na PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Na spadku PO korzystać ma przede wszystkim SLD.
 
Myślę, że po pewnym okresie wzmożonej krytyki wszystko dojdzie do normy i znów Tusk będzie pod medialnym parasolem. Dodatkowo ostrzeżony, jak może wyglądać jego utrata.
 
Media na tym wszystkim ugrywają (przynajmniej próbują) jeszcze jedną sprawę – pozornie, przed wyborami, starają się odzyskać częściowo wiarygodność jako przekaźniki „obiektywne“, a więc – w jakimś sensie również krytycznie nastawione względem władzy, a nie tylko i wyłącznie opozycji. Tym samym próbują naprawic swój nadszarpnięty wizerunek – być może jest to reakcja również na to (co słychać od niedawna), że bycie antyPO zaczyna być wśród młodych ludzi „cool“. Jak wiadomo, młodzież nie lubi być zunifikowana / zblokowana i zawsze szuka alternatywy. Żeby być skuteczne (słuchane) media muszą odzyskać choć trochę wiarygodności.
 
Ostatnia rzecz, która mi przychodzi do głowy, to również ostatnio przepchnięta przez Sejm i błyskawicznie podpisana przez Prezydenta ustawa o zakazie kupowania płatnych ogłoszeń wyborczych przez partie polityczne. Jakby nie było – główni gracze medialni utracili w roku wyborczym źródło bardzo pewnych wpływów finansowych.
 
 
 
 
 
 
 
 
 

"Państwo funkcjonuje normalnie, przecież z Moskwy sprowadzono ciała ofiar" - Marszałek Stefan Niesiołowski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości