Jakie moralne uzasadnienie ma instytucja przedawnienia? Czy zło przestaje być złem tylko dlatego, że dokonało się wiele lat temu ?
To chyba źle zadane pytanie. Przedawnienie – o ile ma uzasadnienie moralne, a wierzę, że ma – nie opiera się na jakiejś karkołomnej tezie, że zło raz uczynione, z czasem łagodnieje, ale na tym, że nasze intuicje moralne dotyczące odpowiedzialności za uczynione zło, uwzględniają czynnik czasu. Innymi słowy – zło nie zmienia się (nie « relatywizuje się », jak mówią niektórzy) ale już odpowiedzialność moralna – tak. A wraz z nią, w dobrym prawie, także odpowiedzialność prawna.
Jakie mogą być tego przyczyny ? Oto kilka, jakie przychodzą mi do głowy – narzędzia zawodnego, ale jedynego, jakie mam pod ręką (głowa pod ręką ? A co mi tam, niech będzie) :
1. Z czasem zmniejsza się wiarygodność dowodowa, możliwość przeprowadzenia solidnego dowodu przestępstwa. – To chyba argument najsłabszy, bo przecież całkowicie praktyczny, uzależniony od kontekstu. Czasem fakt popełnienia przestępstwa jest niepodważalny mimo upływu czasu – np. gdy opiera się na przyznaniu się winnego zbrodni.
2. Im dłuższy upływ czasu, tym większe prawdopodobieństwo, że przestępca zmienił się – że jest innym człowiekiem, może nie w jakimś znaczeniu esencjonalnym, ale moralnym : że wykazał skruchę, albo przeszedł jakąś konwersję. Krotko mówiąc, karząc X+30 za zbrodnię dokonaną przez X (gdzie X + 30 oznacza X po upływie 30 lat) karzemy inną osobę. – Czy to dobry argument ? Nienajgorszy. Jego sila wspiera się na mocnej intuicji moralnej, że karać można tylko winnego. Słabość tego argumentu opiera się na metaforycznym charakterze stwierdzenia, że X+30 jest « innym człowiekiem » niż X. Jest innym – w sensie niepodobnym pod wieloma względami do X, ale jednak jest tym samym : wszak nasze intuicje moralne przewidują trwanie jednostkowej tożsamości w czasie.
3. Im dłuższy upływ czasu, tym większe prawdopodobieństwo, że ofiara przebaczyła zbrodniarzowi, że nie domaga się już ukarania. – To niezły argument, choć nie stuprocentowy : po pierwsze, ofiara może przebaczyla a może nie ; po drugie, uczucia ofiary są tylko jednym z wielu czynników, przesądzająych o uzasadnieniu karania.
4. Im dłuższy upływ czasu, tym mniejsze prawdopodobieństwo popełnienia ponownego przestępstwa przez tego samego człowieka (z reguły, starca), a tzw. « prewencja indywidualna » jest jedną z funkcji kary. – No dobrze, jedną, ale nie jedyną.
W tym wszystkim co napisałem, nie ma słowa o sprawie Romana Polańskiego. Ale w tej fali rygoryzmu prawno-moralnego, jaka organęła opinię publiczną – a w każdym razie Salon24 – zabrakło mi trochę refleksji nad tym jednym czynnikiem – dla mnie najważniejszym. I z tego punktu widzenia jest całkowicie nieistotne, czy wymiar sprawiedliwości powinien dopaść Polańskiego za to, co uczynił Samancie (a uczynił rzecz straszną) czy za to, że wyprowadził w pole system sądowy USA. Jedno i drugie stało się 30 lat temu.
Czy to naprawdę nie ma żadnego znaczenia ?
Prezydent Lech Kaczyński uważa – moim zdaniem słusznie – że jednak ma. Powiedział wczoraj : « Sprawa jest skomplikowana, bo przestępstwo, jakie [Polański] popełnił, nie należy do najpiękniejszych. Z drugiej strony to zdarzenie sprzed wielu lat ».
No właśnie. To « z drugiej strony » też zasługuje na chwilę refleksji – przynamniej na taką chwilę, ktora poprzedza rzucenie kamieniem.
Inne tematy w dziale Polityka