"Niechaj, kogo wiek zamroczy, chyląc ku ziemi poradlone czoło, takie widzi świata koło, jakie tępymi zakreśla oczy” – pisał, bardzo rozsądnie zresztą, Wieszcz. A jakie świata koło widzi redaktor Rafał A. Ziemkiewicz?
Niewielkie. A w środku tego koła stoi złowieszczy Michnik. Stoi i stoi, a siarkę od niego czuć. A redaktor Ziemkiewicz nie może wyzwolić się spod demonicznego wzroku Michnika. Nienawidzi – ale i ciągnie ku niemu. Więc gdy tylko Michnik coś napisze – redaktor Ziemkiewicz odkrzykuje z oburzeniem, a stara się być pierwszy. A jak Michnik nic nie pisze – to red. Ziemkiewicz przypomina, jaki to Michnik nieważny, i jak to jemu, Ziemkiewiczowi, juź zupełnie nie chce się zajmować Michnikiem. Zupełnie tak samo, jak redaktorowi Wildsteinowi nie chce się zajmować Gazetą Wyborczą, więc w każdym tekście musi jej dawać odpór.
No więc napisał Michnik esej – o rewolucjach, o Bronisławie Baczko, o pokusach radykalizmu. A Ziemkiewicz tylko na to czekał – i dawaj na Michnika. Że tak naprawdę Michnik o Kamińskim, i o Kaczyńskim, i przeciw tym, ktorzy nie zalapali się na apanaże. Bo Ziemkiewicz na nic się nie załapał, wiec tych uczciwszych przed Michnikiem broni.
Nieważne, że bez sensu. Bo gdy np. redaktor Ziemkiewicz pisze:
“Wadą wielokrotnie powtarzanej tezy Adama Michnika o tej nieuniknionej jakoby pułapce radykalizmu jest jej słaba przystawalność do historii. Bo taka na przykład rewolucja francuska skończyła się bonapartyzmem, nazistowska nocą długich noży, a bolszewicka stalinowską debolszewizacją i breżniewowskim "zastojem" – co dowodzi, że z radykałami, którym nigdy nie dość gilotyn, rewolucje sobie skutecznie radzą.”
- to chyba musi czuć, jaki okropny nonsens napisał. Apoteoza rewolucji jako samo-oczyszczającej się zmiany, jest bezsensowna: przed bonapartyzmem był straszliwy Terror jakobiński; przed “debolszewizacją” był nieludzki terror stalinowski – rewolucja zżarla nie tylko swoje dzieci ale i wszystkich naokoło. Ziemkiewicz historię naciąga jak gumkę na procy, i przy okazji wychwala samo-oczyszczanie rewolucji, ku zgrozie konserwatystów, ku radości rewolucjonistów od Sierakowskiego, i Che Guevary i Baadera i Mainhoffa, i Trockiego - po to tylko, by przyłożyć Michnikowi.
Który, rzecz jasna, już w ogóle się nie liczy. Poza chwilami, gdy redaktor Ziemkiewicz chyli ku ziemi, tej post-PGR-owskiej, KRUS-owskiej, swe poradlone czoło, i swymi oczkami widzi świata koło. A w samym centrum tego koła – Michnik.
http://www.rp.pl/artykul/9158,382792_Rafal_A__Ziemkiewicz___Zycie_emocjonalne_antyjakobina_.html
Inne tematy w dziale Polityka