Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
206
BLOG

Skrzyżowania

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 118

W ogólnopolskiej eksplozji  oburzenia, zbrzydzenia i rozbawienia strasburskim wyrokiem w sprawie krzyży w szkołach – najczęściej, z powodu powszechnej dość ignorancji, przypisywanym Unii Europejskiej – jeden głos przebił się nad inne donośnością oburzenia i błyskotliwością szyderstwa, skierowanego przeciwko obrońcom szkoły neutralnej światopoglądowo. Głos ów należał do nie byle kogo, bo samego ministra, i to na dodatek prezydenckiego. Ministrowi przepowiadam wielką przyszłość, jeśli nie w polityce to w kabarecie – piszę w dzisiejszej Rzeczpospolitej. Oto lekko zmodyfikowany tekst tego artykułu:

Reagując na zapowiedź, że Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów zamierza wysłać do Prezydenta Lecha Kaczyńskiego list w sprawie krzyży, Pan Minister Paweł Wypych zauważył: “Ale czemu stowarzyszeniu nie podobają się tylko krzyże w szkołach? Może złożą wniosek o zmianę nazwy placu Trzech Krzyży, usunięcie krzyża z Giewontu lub o likwidację skrzyżowań?” (“Rzeczpospolita”, 17 listopada, s. A8).

Plac Trzech Krzyży – niezłe. Krzyż na Giewoncie – jeszcze lepsze, choć mało oryginalne, paru dziennikarskich wesołków już na to wpadło przed ministrem Wypychem. Ale te “skrzyżowania”? Boki zrywać.

Wobec druzgocącej siły ministerialnego konceptu, na drugi plan, a może nawet i na trzeci, powinna zejść refleksja, że ministrowi nie za to płacimy spore w końcu pieniądze , by prewencyjnie obśmiewał grupy obywateli, chcących skierować jakiś list czy petycję do jego Szefa. To dość elementarne uprawnienie obywatelskie, a równie elementarnym obowiązkiem politycznym prezydenckiego urzędnika jest przynajmniej udawanie, że wszystkich obywateli traktuje poważnie – zarówno tych, którzy na obecnego Prezydenta głosowali jak i tych, którzy swój respekt dla najwyższego urzędu Rzeczypospolitej wywodzą z innych źródeł, że sparafrazuję Preambułę. No ale minister Wypych Monteskiuszem nie jest, na temat cnót obywatelskich i powinności urzędniczych sie nie mądrzy, tylko robi sobie – mówiąc kolokwialnie – jaja, ku uciesze publiczki. Bo jak nie może być mądrze, niech przynajmniej będzie wesoło. Ja jednak nie dorównam ministrowi w facecjach, więc muszę poważniej; na tym gruncie lepiej się czuję.

Wspólnym mianownikiem głosów oburzenia na wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka jest w Polsce przypisywanie temu orzeczeniu zamiaru wyeliminowania krzyży i innych symboli religijnych ze sfery publicznej. Gdyby rzeczywiście orzeczenie Trybunału zagrażało obecności krzyża w sferze publicznej, krytyka byłaby uzasadniona. Nic – na gruncie liberalno-demokratycznej koncepcji państwa – nie uzasadnia chęci zepchnięcia religii do sfery prywatnej. Liberał – a za takiego się uważam – powinien szanować chęć wyznawców wszelkich religii do publicznego manifestowania swej wiary,  jeśli takie zachowania dyktuje mu jego religia.

Ale nie tego dotyczyło orzeczenie Europejskiego Trybunału – i nie taka jest stawka sporu o krzyże w szkole publicznej. Jak napisał w swym orzeczeniu Trybunał (nota bene: ilu wypowiadających się na temat tego wyroku zna jego treść?): “Obligatoryjne eksponowanie symbolu określonego wyznania w trakcie wykonywania funkcji publicznej związanej ze szczególnymi sytuacjami poddanymi kontroli państwowej, w szczególności w klasach szkolnych, ogranicza prawo rodziców do wychowania swych dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, jak również prawo dzieci do wiary lub niewiary” (akapit nr 57 uzasadnienia).

(Oto pełny tekst orzeczenia, na razie tylko po francusku:

http://cmiskp.echr.coe.int/tkp197/view.asp?item=1&portal=hbkm&action=html&highlight=Lautsi%20%7C%2030814/06&sessionid=38006804&skin=hudoc-en)

 

Wyrok mieści się zatem na przecięciu dwóch zasad. Po pierwsze – zasady neutralności światopoglądowej państwa, wymagającej by – jak ujął to amerykański Sąd Najwyższy –  państwo nie wysyłało symbolicznego komunikatu, że wspiera swym autorytetem jakąkolwiek religię. Państwo to nie jest po prostu jakaś “sfera publiczna”: to narzędzie władzy, a zatem i przymusu, funkcjonujące w interesie i z mandatu nas wszystkich – wszystkich obywateli i podatników. Co innego – katedra na placu miejskim, a co innego krucyfiks w urzędzie państwowym. Gdy więc Bronisław Wildstein lamentuje, że jak tak dalej pójdzie, to wkrótce symbole religijne będą musiały “także zniknąć z naszych placów i ulic”, np. z katedr (“Rzeczpospolita” 15 listopada 2009), to – jak to się często dzieje w przypadku tego łatwo oburzającego się publicysty - trafia kulą w płot.

Druga zasada – to specjalny charakter szkoły: miejsca, w którym kształtuje się sumienia i poglądy młodzieży, nie całkiem jeszcze gotowej do krytycznej refleksji na temat treści jej przekazywanych i niekoniecznie przesiadującej dobrowolnie ileś godzin dziennie w klasach szkolnych.

Na skrzyżowaniu tych dwóch zasad lokuje się specyfika szkół państwowych: miejsca kształcenia dzieci i młodzieży, afirmowanego przez państwo. Tam specjalnie potrzebna jest ostrożność, by treści przekazywane młodzieży – także przez symboliczne przedmioty i  zachowania – nie wyrażały oficjalnego komunikatu o państwowej ortodoksji w kwestiach światopoglądowych i religijnych. Dlatego zapał, z jakim broni się dziś w Polsce prawa do obecności krzyży “w sferze publicznej” przypomina walkę ze strachem na wróble.

Co zresztą nie oznacza, że kwestia obecności krzyży w szkołach jest jakiś szczególnie nabrzmiałym problemem. Odpowiadając na histeryczne nieco wystąpienia polityków i publicystów “w obronie krzyża”, liberałowie narażają się na pokusę przyjęcia analogicznego stopnia intensywności argumentacji – w tym przypadku, nie całkiem uzasadnionego. O wiele ważniejsza jest np. kwestia faktycznego zagwarantowania lekcji etyki jako alternatywy dla religii w szkołach publicznych. Znajmy proporcję.

No i nie domagajmy się likwidacji skrzyżowań.

 

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (118)

Inne tematy w dziale Polityka