Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
250
BLOG

John Wayne: Być jak Władysław Stasiak

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 53

Z dużym opóźnieniem przeczytałem wywiad Igora Janke z szefem Kancelarii Prezydenta Władysławem Stasiakiem – wywiad opatrzony jajcarskim nieco tytułem “Być jak John Wayne” (Rzepa 3 lutego). Nie wiem, świadomie, czy nieświadomie, Igor (albo redaktor prowadzący) wyrządził chyba niedźwiedzią przysługę ministrowi Stasiakowi wybijając do tytułu ową, młodzieńczą raczej, fascynację bohaterem „Rio Bravo”, który – w słowach ministra – „pokazuje jak należy prowadzić skuteczną politykę i osiągać cele”: „Przypomnę: szeryf – w cywilu John Wayne – wygrywa tam zupełnie beznadziejną sprawę w walce ze złoczyńcą” – streszcza postawę swego idola minister.

http://www.rp.pl/artykul/9157,428853_Stasiak__Byc_jak_John_Wayne.html

Sęk w tym, że porównując Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, do którego ta analogia ma się właśnie odnosić – z bohaterem westernu, minister Stasiak sięga chyba po niewłaściwy film. W trakcie wywiadu, odnosząc się do pytania Igora na temat długiego zwlekania z podpisaniem przez Prezydenta Traktatu Lizbońskiego, minister Stasiak odpowiada: „Ten okres zastanawiania się podkreślił, że bardzo mocno przywiązujemy wagę do tego, iż Unia Europejska to organizacja podmiotowych państwa, że Irlandia ma prawo do zabrania głosu, równie dobre jak Niemcy czy Francja”.

Żeby była jasność: bardzo cieszę się, zgodnie z zasadą „Lepiej późno niż wcale”, że Prezydent ów Traktat podpisał. Ale jeśli rzeczywiście, jak wskazuje zdanie ministra, potrzebował On tyle miesięcy na „zastanawianie się”, to porównanie z szeryfem, który myśli i działa jednocześnie i błyskawicznie, niezupełnie pasuje do kilkunastomiesięcznego okresu zastanawiania się. Jeśli z kolei, nie chodziło wcale o „zastanawianie się”, tylko o zaczekanie z decyzją na wynik referendum w Irlandii, to pojawiłoby się niemiłe przypuszczenie, że oto suwerenny akt Polski uzależniony jest od suwerennego aktu innego państwa, choćby tak bliskiego nam jak Irlandia, co w sumie  potwierdziłoby przypuszczenie o ograniczeniu suwerenności w ramach Unii, ale nie w taki sposób, jak Euro-sceptycy to często przedstawiają. Nota bene, między tłumaczeniem o „zastanawianiu się” a tłumaczeniem o daniu szansy Irlandii tkwi niejaka sprzeczność, no ale już nie będę marudził.

Było minęło, Traktat (wcześniej przez rząd Jarosława Kaczyńskiego wynegocjowany) jest już przez Pana Prezydenta podpisany – i wszystko w porządku. Zostaje tylko problem Johna Wayne’a. Otóż wydaje mi się, że dużo lepszym porównaniem, pasującym do kilkunastomiesięcznego „zastanawiania się”, byłby np. Glenn Ford, zastanawiający się przez cały film, jak wrzucić złoczyńcę do wagonu, gdy już ten cholerny pociąg do Yumy przyjedzie o 15:10, albo Gary Cooper, przez cały film zastanawiający się, jak znaleźć chętnych do pomocy, gdy członkowie wiadomego układu nadjadą „w samo południe”.

 

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (53)

Inne tematy w dziale Polityka