„Rozwody są niezgodne z prawem naturalnym - co Bóg złączył, człowiek żaden niech nie rozłącza. Ale przecież także ludzie niewierzący (choć, po prawdzie, oni się za bardzo nie liczą) powinni być przeciwko rozwodom. Po pierwsze - dlatego, że małżonkowie dobrowolnie i świadomie składają publicznie przyrzeczenie bycia ze sobą aż do śmierci. Jak ktoś obiecał - musi słowa dotrzymać, to podstawowa zasada, bez której nie może być w ogóle żadnej moralności, ani religijnej, ani świeckiej. A po drugie, w rodzinie z dziećmi (a przecież prokreacja jest naczelnym celem rodziny), rozwód jest złamaniem nienaruszalnego prawa dzieci do posiadania obojga rodziców w jednej rodzinie. Dlaczego niewinne dzieci mają cierpieć, nawet jeśli małżonkowie już nie mogą patrzyć na swoje gęby? A zatem, pod każdym względem, rozwód jest instytucją patologiczną i jako taka powinna być jak najprędzej zniesiona.”
Nie, proszę Państwa, nie zwariowałem; bzdurę, jaką jest powyższy akapit, wymyśliłem na poczekaniu i dla hecy, ale zapewniam Państwa, że już za kilka lat, może wcześniej, przeczytają Państwo takie argumenty, wysuwane z całą powagą, na łamach opiniotwórczych pism. W tym przyspieszonym biegu do tyłu, w kierunku Średniowiecza, do którego nakłaniają dziś Polskę wyrośnięci chłopcy o twarzach ukontentowanych aniołków, wychowani na Frondzie i w Akademii Orła, to co wczoraj było bzdurą, dziś jest normalne, a to co dziś jest brednią, jutro będzie na porządku dziennym. Dlatego, jako doświadczony rozwodnik, dobrze radzę tym, którzy przechodzą poważny kryzys małżeński, by pospieszyli się z jakąś decyzją, w te lub wewte, bo niedługo może być za późno.
Aborcję - zakazali poza nielicznymi przypadkami, w których i tak doktorzy bywają zastraszani więc nie podejmują się zabiegów, a które to przypadki zresztą chcą krok po kroku wyeliminować; homoseksualizm - jest oczywiście zły więc o związkach partnerskich nie ma mowy; badania prenatalne - podejrzane; klonowanie - każde złe, reprodukcyjne czy nie; zaplodnienie in vitro - też niedobrze.
Starając się uczynić z Polski skansen Wieków Ciemnych, mają dzieki nieszanującej prawa naturalnego UE ułatwione zadanie, bo ci, którzy nie mogą już tego dłużej wytrzymać, mogą zawsze wyemigrować do Wielkiej Brytanii, Irlandii czy innych państw cywilizacji śmierci. Gdy już obleką w przepisy prawne wszystkie swe dogmaty, obsesje (zwłaszcza seksualne) i przesądy, gdy, słowem, całkowicie przerobią w anioły tych, którzy zostali, zabiorą się za czyszczenie własnych szeregów: pierwsi do odstrzału będą koledzy, co zahaczyli się w „Fakcie” (za gołe biusty); będą też wzajemnie na siebie donosić, kto prowadził się za młodu jak „florencki kochanek” a kto używał prezerwatywy. Ale co to dla nas wtedy będzie za pociecha?
Inne tematy w dziale Polityka
