Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
129
BLOG

Partia Jedności Narodowej

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 36

Kilka wydarzeń i trendόw w ostatnich dniach, tygodniach i miesiącach wskazuje na to, że mamy do czynienia w Polsce z możliwością konsolidacji PO jako partii hegemonistycznej, pozbawionej poważnej konkurencji, a prawdziwy pluralizm polityczny polegał będzie na walce wewnątrz-partyjnej. Nie taję, że – mimo dużej sympatii, jaką mam do PO – ta perspektywa mnie zupełnie nie cieszy.

 

Sprawa nr 1: finansowanie partii politycznych. Hasło eliminacji – albo dramatycznego obcięcia – funduszy budżetowych dla partii, może cieszyć się dużą społeczną popularnością, i to nie tylko z powodόw, określanych często wzgardliwie jako populistyczne („wszyscy zaciskamy pasa, a politycy sobie z naszych podatkόw płacą za billboardy”), ale także całkowicie pryncypialnych („partie to organizacje prywatne, niech członkowie sami płacą za ich działalność”). Ale jakby długo nad tym nie dyskutować, fakt pozostaje faktem, że każda redukcja subwencji budżetowych działa na korzyść partii wielkich i będących u władzy, a na niekorzyść partii małych i opozycyjnych, do ktόrych ani nowi członkowie ani sponsorzy się nie garną.

 

Sprawa nr 2: listy wyborcze w Eurowyborach. PO postępuje niezmiernie przemyślnie, zapraszając na swoje listy ludzi od lewa (Danuta Huebner) do prawa (Marian Krzaklewski). Taka strategia nie tylko podbiera konkurencji potencjalnych kandydatόw-lokomotywy list, ale także kreuje PO na partię całego narodu. To zresztą explicite powiedział dziś rano minister Sławomir Nowak w TOK FM: reprezentacja Platformy będzie reprezentacją Polski (parafrazuję z pamięci). To oczywiście niezły przypadek hucpy, ale pomijając pewne propagandowe zadęcie, myślę, że to nieźle odzwierciedla dalekosiężną strategię PO, wykraczającą swym znaczeniem poza dzisiejsze polityczne zawirowania. Platforma chce być emanacją całego społeczeństwa, a nie tylko pewnej jego części, określanej jako elektorat partyjny.

 

I teraz pytanie: czy to dobrze czy to źle? Z mojej perspektywy – raczej źle. „Raczej” – bo generalnie nie mam jakichś wielkich zastrzeżeń do programu i postępowania Platformy i jej liderόw. Ale „źle” – bo zdrowy system polityczny, w każdym razie w ustroju parlamentarnym (albo mieszanym, prezydencko-parlamentarnym) przy wyborach proporcjonalnych, powinien mieć wysoki pluralizm partyjny. Nie na tyle wysoki, by prowadzić do skrajnego rozdrobienia parlamentarnego, ale na tyle, by wyborcy mieli zawsze wybόr między rozmaitymi propozycjami programowymi, mającymi w miarę poważne szanse zwycięstwa.

 

Systemy parlamentarno-gabinetowe znają oczywiście sytuacje partii hegemonistycznych, ale nie są to sytuacje zdrowe. W Meksyk, Partia Rewolucyjno-Instytucjonalna rządziła nieprzerwanie od 1923 do 2000 roku. W Indiach: Kongres Narodowy od niepodległości do 1977 roku. Teraz w RPA taką rolę odgrywa ANC. Nie są to, powtarzam, sytuacje zdrowe, co łatwo zrozumieć przyjrzawszy się tym trzem przykładom.

 

Nie oznacza to oczywiście nieuchronnie końca pluralizmu – ale gwarantem pluralizmu staje się wtedy demokracja wewnątrz-partyjna, bo inne partie faktycznie się nie liczą. Z punktu widzenia wyborcy jest to – moim zdaniem – strata: wpływ na rozgrywki wewnątrz-partyjne ma on bez porόwnania mniejszy niż na to, na kogo ma oddać głos. Konkurencja między „frakcją Gowina” a „frakcją Palikota”  jest – z punktu widzenia demokracji – mniej owocna niż walka między PO a PiS, a w każdym razie nie może być jej substytutem.

 

Dlaczego konkurencja wobec PO jest tak słaba – to temat na odrębną dyskusję. Czy wyeliminowanie przez Jarosława Kaczyńskiego przystawek w postaci Samoobrony i LPR było z punktu widzenia polskiej demokracji korzystne – zaczynam mieć wątpliwości. Nie sądzę, by ktokolwiek podejrzewał mnie o wielką sympatię dla tych partii, ale obecność np. partii nacjonalistyczno-konserwatywnej w systemie parlamentarnym – tak długo jak te poglądy cieszą się pewnym społecznym poparciem – byłaby wskazana, z  punktu widzenia bogactwa „menu”, jakie ma do dyspozycji wyborca. Tak samo - stała auto-likwidacja partyjnej lewicy jest dla zdrowia polskiej demokracji niekorzystna.

 

Być może stoi przed nami wizja utrwalenia się systemu dwu-partyjnego: PO i PiS. Wtedy los polskiej demokracji zależał będzie od programowej wyrazistości obu tych partii, choć prawdopodobne jest, że obie będą dążyły de centrum, co jest normalne w systemach dwu-partyjnych,  co skutkuje erozją palety wyboru politycznego. Ale coś mi mόwi, że grozi nam inna jeszcze perspektywa, a mianowicie utrwalenia się PO Partii Jedności Narodowej, z drobniejszymi partiami po rόżnych jej stronach, pokrzykującymi, harcującymi i mającymi jakieś reprezentacje parlamentarne, ale nie stanowiącymi dla wyborcόw poważnej propozycji. Wtedy los pluralizmu politycznego zależał będzie od trwałości kohabitacji (odmienności programowej) między rządem a prezydentem. Nie jest to jednak zagwarantowane, a z punktu widzenia jakości demokracji – jest to mniej korzystne niż normalna konkurencja między kilkoma silnymi partiami o jasnych profilach programowych.  

 

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (36)

Inne tematy w dziale Polityka