Szczyt Partnerstwa Wschodniego w Warszawie. Fotografia "rodzinna"
Szczyt Partnerstwa Wschodniego w Warszawie. Fotografia "rodzinna"
liberum veto liberum veto
454
BLOG

Jaką drogą chce iść Ukraina?

liberum veto liberum veto Polityka Obserwuj notkę 0

Ciekawa dyskusja w Antysalonie Rafała Ziemkiewicza, na kanwie niedawnego spotkania na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Warszawie (29-30 września)

http://tv.rp.pl/video/Antysalonik-Ziemkiewicza,Wydarzenia/Jaka-droga-chce-isc-Ukraina-Antysalonik-Ziemkiewicza

O spotkaniu Partnerstwa Wschodniego dużo już pisano na S24. Miało być największym i najbardziej spektakularnym wydarzeniem w okresie prezydencji Polski w Unii Europejskiej. Nieprzypadkowo też chyba zostało ono zaplanowane na tydzień przed wyborami parlamentarnymi. Miało z założenia poprawić notowania rządu i rządzącej Platformy Obywatelskiej. Pokazać, jak bardzo jesteśmy cenieni w Europie. I jak bardzo wpływowi, jak bardzo Europa liczy się ze zdaniem Polski. Bo też i Partnerstwo Wschodnie to sztandarowy projekt unijny polskiej dyplomacji, zainicjowany wspólnie ze Szwecją. Projekt niby słuszny, ale w Europie Zachodniej traktowany jednak "po macoszemu". Kraje śródziemnomorskie (Francja, Włochy czy Hiszpania) przywiązują znacznie większą wagę do rozwoju współpracy z państwami Afryki Północnej czy Bliskiego Wschodu niż z Ukrainą, Białorusią, Mołdawią, Gruzją, Armenią i Azerbejdżanem. Przeznaczane są na to znacznie większe środki z unijnego budżetu. Niedawne zmiany w państwach arabskich tylko tę tendencję ugruntowały. Świat bardziej teraz śledzi wydarzenia w Libii, Egipcie, Tunezji niż w Europie Wschodniej. Z nadzieją na pozytywne zmiany w tych krajach, w kierunku umacniania wolności i demokracji.

W państwach Europy Wschodniej zanotowano zaś w ostatnim czasie wyraźny regres. Dotyczy to nie tylko Białorusi (brutalna rozprawa z opozycją po sfałszowanych wyborach prezydenckich z 19 grudnia 2010 r.), ale też i Ukrainy, pretendującej do członkostwa w UE. Rozmowy w sprawie podpisania umowy stowarzyszeniowej są już dość zaawansowane i oczekiwano na ich finalizację w grudniu br. Taki też cel stawiała sobie Polska w okresie swojej prezydencji w UE. Zawsze wspieraliśmy europejskie i euroatlantyckie aspiracje Ukrainy, jako leżące także w narodowym interesie Polski. Zwłaszcza, że Ukraina stanowi przedmiot ważnej gry o charakterze geostrategicznym. Rosja próbuje ją przeciągnąć na swoją stronę, namawia do przyłączenia się do tworzonej właśnie Unii Eurazjatyckiej, z udziałem Białorusi i Kazachstanu. Póki co bezowocnie. Kijów wyraźnie stawia na integrację ze strukturami UE. Potwierdzał to w swoich wypowiedziach także i prezydent Janukowycz, któremu zarzucano prorosyjskość. W odróżnieniu od rzekomo bardziej proeuropejskiego nastawienia obozu tzw. "pomarańczowych" (Juszczenko, Tymoszenko). 

I właśnie sprawa aresztowania oraz procesu sądowego byłej premier Julii Tymoszenko stanowi obecnie największy problem w relacjach Ukrainy z UE. W krajach unijnych nie jest praktykowane pociąganie polityków do odpowiedzialności karnej za nadużycia popełnione w związku z pełnieniem funkcji państwowych. W Polsce grozi im za to co najwyżej Trybunał Stanu. Takie są standardy europejskie. Dlatego też sprawę Tymoszenko potraktowano w Europie jako probierz prawdziwych intencji Ukrainy do integracji europejskiej oraz dostosowywania swoich przepisów i procedur do standardów unijnych. Aresztowanie Tymoszenko, liderki opozycji oraz głównej konkurentki Janukowycza w niedawnych wyborach prezydenckich, traktowane jest jako przejaw prześladowania opozycji ze względów politycznych oraz próba pozbycia się konkurencji przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi.    

Proces Tymoszenko stanowił także zagrożenie dla spotkania na szczycie Partnerstwa Wschodniego. Istniała realna groźba bojkotu tego spotkania przez przywódców państw zachodnich, nie chcących pozować do wspólnego zdjęcia z prezydentem Janukowyczem. Dlatego też Polska podejmowała intensywne zabiegi w celu uwolnienia Julii Tymoszenko. Sprawa ta była poruszana w rozmowach na szczeblu prezydentów. Z misją specjalną w tej sprawie wysłano też do Kijowa byłego prezydenta Kwaśniewskiego. Namawiano Ukrainę do zmiany archaicznych przepisów, umożliwiających traktowanie polityków na równi ze zwykłymi przestępcami, w sprawach związanych z wykonywaniem przez nich funkcji państwowych lub rządowych. Nie mieści się to po prostu w standardach UE, do których che jakoby równać Ukraina. I po prawdzie, zaciera trochę różnicę pomiędzy Ukrainą, a Białorusią. I tu, i tam, konkurenci w wyborach prezydenckich skazywani są przez aktualne władze na wyroki więzienia, pod pretekstem popełnienia pospolitych przestępstw.

Może władze Ukrainy zdołają w porę zrozumieć stawkę polityczną w "grze o Julię Tymoszenko". Wyrok skazujący ją na karę pozbawienia wolności będzie zapewne końcem rozmów na temat zawarcia umowy stowarzyszeniowej z UE. A przynajmniej doprowadzi do ich zamrożenia, i to na długo.   

Rosja już na tę myśl zaciera ręce...     

Dalszy ciąg sprawy Tymoszenko pokaże, w jakim kierunku naprawdę zmierza Ukraina... Czy chce naśladować Łukaszenkę i jego metody zwalczania opozycji politycznej, czy też opowie się po stronie standardów europejskich... 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka