szymonn szymonn
2143
BLOG

Nadciąga jeszcze większa katastrofa

szymonn szymonn Gospodarka Obserwuj notkę 15

Wczoraj euro ponownie osiągnęło poziom 4,5 zł. To magiczna granica, powyżej której nasz dług publiczny przekroczy 55%. Oczywiście dzięki sztuczkom Ministra Rostowskiego być może uda się zmniejszyć tegoroczny deficyt i poziom ten przekroczymy przy kursie 4,55 albo 4,70 jak ostatnio słyszymy, ale - nie możemy liczyć na to, że kurs euro przed końcem roku spadnie.

Smokopilka już parę miesięcy temu napisała notkę na ten temat  - jednak ja chcę zwrócić uwagę na jedną ważną rzecz.

Otóż po przekroczeniu poziomu 55% długu publicznego - wyklucza się możliwość udzielania z budżetu państwa nowych pożyczek i kredytów. Jest to jeden z elementów, który skutkować ma przyjęciem zrównoważonego budżetu (w którym wydatki są nie większe niż przychody).

Co oznacza w praktyce zakaz zaciągania kredytów? Otóż na moje nieuczone oko, oznacza to, że od następnego roku skończą się całkowicie wszelkie środki unijne.

Dlaczego?

Otóż po pierwsze - wszelkie dotacje unijne składają się ze środków unijnych i tzw. współfinansowania z budżetu krajowego. Oznacza to, że w przypadku konieczności przyjęcia zrównoważonego budżetu te środki krajowe mogą zostać obcięte w celach oszczędności - ale skoro Polska nie dorzuci się do dotacji, to i środki unijne nie będą mogły być przyznane i wypłacone.

Co więcej - co najmniej w części programów unijnych - przyznanie dofinansowania polega na POŻYCZCE z budżetu państwa środków na dotacje - które to środki następnie (na koniec kwartału, lub roku) zwraca Unia Europejska.

Oznacza to, że zakaz zaciągania kredytów z budżetu państwa UNIEMOŻLIWI przyznawanie unijnych dotacji - skoro zablokuje kredytowanie środków unijnych przez pańśtwo polskie - co jest obecnie kluczowe dla całego procesu.

Popatrzmy na przepływy środków pomocowych z UE do Polski:

  • regularnie w I kwartale każdego roku Komisja realizuje przelewy pieniędzy przeznaczonych na dopłaty bezpośrednie dla rolników za poprzedni rok – dzieje się to zazwyczaj na przełomie lutego i marca. W związku z pewnością tych transferów większość krajów członkowskich wypłaca dopłaty bezpośrednie swoim rolnikom jeszcze w grudniu poprzedniego roku na zasadach prefinansowania (czyli kredytuje wypłątę środkó, którą później refunduje Komisja Europejska).
  • drugą grupą przepływów finansowych płynących z Brukseli do Polski są zobowiązania wynikające z dofinansowania polskich projektów w ramach polityki spójności. Polska najpierw wypłaca środki (udzielając na ten cel pożyczki z budżetu), a potem składa wnioski o płatność do Brukseli. Zbiorcze wnioski o płatność zbierane są od Instytucji Zarządzających programami operacyjnymi, a następnie przekazywane są co najmniej raz na kwartał do rozliczenia KE;
  • trzecią grupą środków finansowych przekazywanych do Polski są przepływy nie trafiające na konto Ministerstwa Finansów, lecz wprost do beneficjentów. Te transfery obejmują środki związane np. z realizacją programów wspólnotowych, takich jak: Młodzież w działaniu, Erasmus Mundus, VII Program Ramowy, Uczenie się przez całe życie, w tym Leonardo da Vinci, i inne. Te - ponieważ nie wymagają pożyczek z budżetu państwa, ani nie angażują środków z budżetu krajowego - nie są zagrożone.

Patrząc na te wszystkie elementy ogarnia mnie obawa,  że nadchodzący kryzys będzie jeszcze większy i bardziej dotkliwy. Do tej pory wzrost gospodarczy przynajmniej po części był spowodowany dystrybucją dotacji europejskich w społeczeństwie, co podnosiło istotnie PKB.

Środki trafiały nie tylko do samorządów, instytucji pańśtwowych, do przedsiębiorców, ale przede wszystkim do rolników.

Jak widzimy z zestawienia powyżej, dopłaty dla rolników w najlepszym razie się opóźnią, a jeśli wymogiem Komisji Europejskiej jest PREFINANSOWANIE (czyli wcześniejsze sfinansowanie tych wydatkó pożyczką  z budżetu państwa) - to dopłaty znikną całkowicie.

Dodatkową kwestią są już realizowane projekty unijne - na podstawie umów o dofinansowanie. Jeśli państwo polskie nie będzie mogło realizować wypłat dotacji dla stron umów - po pierwsze projekty nie będą mogły być zrealizowane, a po drugie państwo polskie będzie narażone na pozwy sądowe, które na podstawie oczywistych zapisów w ramach umów o dofinansowanie będzie przegrywać jeden po drugim.

Jedynym rozsądnym wyjściem dla rządu jest bronić kursu euro jak niepodległości - co niestety będzie bardzo kosztowne. Przypadek ataku Sorosa na Bank Anglii pokazuje, że w przypadku kiedy Polska jest przyparta do muru - atak spekulacyjny instytucji finansowych może przekraczać możliwości finansowe polskich instytucji finansowych.

Dlatego jest duże ryzyko, że spekulanci będą atakować kurs złotego vs. euro aż do końca roku. Jest też duże ryzyko, że polski bank centralny nie obroni kursu złotego i czeka nas czarny scenariusz nakreślony powyżej.

Nie zmienia to faktu, że niezależnie od tego, czy obronimy, czy nie obronimy złotówki - spekulanci swoje zarobią, a Polska tyle samo straci.

 

PS. Istnieje jeszcze możliwość, że Rostowski zastosował przekręt grecki - czyli ustalił na sztywno kurs pożyczki zgodnie z wypowiedzią z września br (wyborcza.biz):

"Minister poinformował, że wprowadzono zmianę w strategii zarządzania długiem, która zakłada inny kurs wymiany: 4,35 zł za euro na 31 grudnia 2011 r. i na poziomie 4,00 zł na 31 grudnia 2012 r."

 W takim przypadku rzeczywiście nie musiałby się martwić atakiem spekulacyjnym. Przypomnę jednak, że za takie przekręty greccy kombinatorzy rządowi nie tylko sami mają szansę ponieść odpowiedzialność, ale całe pańśtwo będzie jeszcze wiele lat płącić za takie manipulacje.

 

 

szymonn
O mnie szymonn

Protestuję przeciwko cenzurze na Salon24.Pozdrawiam uprzejmie wszystkich, dla których wolność słowa ma jakąś wartość, a zdrowy rozsądek jest cenny :-D.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka