Pan Tombe Rzecznikiem Praw Zwierząt?

Kandydat lewicy odbytniczej na prezydenta, Robert Biedroń, jak tylko zostanie prezydentem powoła urząd Rzecznika Praw Zwierząt.

Takie to światowe i ... przewidywalne, jeżeli chodzi o Biedronia. Po akcji traktowania "po partnersku" czworonogów (projekt miał złożyć w sejmie, gdy zasiadał w ławach z ramienia "Ruch(P)ali Kota"), Biedroń nie ustaje w prezentowaniu głupoty własnej oraz nabytej w środowisku pederastycznym. Jeżeli może być coś tak głupie, że ludziom normalnym, to się w głowach nie mieści, to bądźmy pewni, że Biedroń w to "wejdzie".

Zatem, skoro ma być Rzecznik Praw Zwierząt, to kto by się lepiej na to stanowisko nadawał, jak pan Tombe z Sudanu. Pan Tombe jest ożeniony z kozą, z którą by w związku partnerskim. W 2007 roku postanowił wraz z narzeczoną związek zalegalizować i żyją teraz (chyba) szczęśliwie. Z początku nie wyglądało to tak różowo, bo pan Tombe z narzeczoną tylko uprawiał seks, a żenić się nie zamierzał. Wszystko do momentu gdy właściciel narzeczonej, pan Alifi nie "nakrył ich" w trakcie miłosnego aktu. Związał próbującego uciec pana Tombe i odprowadził przed oblicze rady starszych. Sąd seniorski nakazał panu Tombe ożenić się z kozą i zapłacić panu Allifi za narzeczoną. Pan Tombe wykonał nakaz sądowy i teraz jest szczęśliwy.

Powołując pana Tombe na stanowisko Rzecznika Praw Zwierząt, Biedroń mógłby upiec dwie pieczenie (wegetasriańskie) na jednym ogniu. Za jednym zamiarem, mieć fachowca od praw zwierząt (który zna problem dogłębnie i od podszewki) oraz bojownika o postępową idee walki o uznanie prawa do związków małżeńskich między ludźmi i zwierzętami.