amiranta amiranta
693
BLOG

Skoki w Pjongczang i Oslo: sprawiedliwość przegrywa z komercją

amiranta amiranta Skoki narciarskie Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Zaczęło się w 2012 r.: postanowiono zlikwidować tzw. korytarz powietrzny, gdyż przeciągające się i opóźnione konkursy od kilku sezonów stawały się zmorą dla organizatorów zawodów skoków narciarskich. Międzynarodowa Federacja Narciarska zdecydowała się całkowicie zrezygnować z przepisu dotyczącego "korytarza powietrznego".

Dotychczas "korytarz powietrzny" był określany przez jury, na podstawie pięciu pomiarów wiatru na skoczni decydowano, czy przebywający na belce startowej zawodnik otrzymywał zielone, czy czerwone światło. Przy niesprzyjających warunkach problemem było przeprowadzenie jednej serii konkursu, publiczność zgromadzona na skoczni w tym czasie nudziła się, a stacje telewizyjne były zdesperowane, bo traciły czas antenowy. Dlatego FIS postanowiła rozwiązać ten problem.

- Punktem wyjścia dla stworzenia "korytarza powietrznego" była idea, aby uczynić zawody bardziej sprawiedliwymi. Ale trzeba pamiętać, że skoki to nie jest sport halowy, zawody rozgrywane są na zewnątrz. Nie ma powodu, aby wgłębiać się w ten przypadek - stwierdził Clas Brede Braathen. Likwidując korytarz pozbędziemy się tego czekania. Jest to ważny krok w skokach narciarskich. Teraz kierownik konkurencji i dyrektor Pucharu Świata będą decydować, czy można bezpiecznie skakać, czy nie. Głównym kryterium będzie warunek, że wiatr nie może być silniejszy niż 4 m/s pod narty - tłumaczył szef norweskich skoków.

Dla komercyjnego rozwoju skoków to bardzo ważne. Nie było przyjemnie na skoczni, kiedy ludzi kiwali głowami, bo strzałki były czerwone, a faktycznie nie było żadnego wiatru, bo korytarz został określony zbyt wąsko. W konsekwencji nowego rozwiązania będziemy mieli zaskakujących zwycięzców niektórych konkursów. Jednak w całym cyklu Pucharu Świata czy Turnieju Czterech Skoczni wygrywać będą najlepsi - podsumował Braathen*.

 

No i Norwegowie postawili na swoim: tak oto idea sportu (rywalizacja w porównywalnych warunkach) przegrała z prawami telewizyjnymi (i nie tylko).

 

Żeby nie było, iż chodzi tylko o to, co sędziowie zgotowali w tytułowych zawodach Kubackiemu i Stochowi: to samo spotkało w Willingen miejscowego faworyta Richarda Freitaga (i to w dwóch z ocenianych pięciu serii) …

 

Jest oczywiste antidotum na takie – jak pokazała wieloletnie praktyka, niesprawiedliwe -traktowanie zawodów skoczków narciarskich; rozwiązanie nie wymagające ani specjalnej aparatury pomiarowej, ani nie wpływające jak się wydaje na podstawie tej praktyki na wypaczanie zawodów: to ustalenie maksymalnej różnicy warunków wietrznych, jaka może dzielić pierwszego skoczka od wszystkich następnych! Rozwiązanie to – jeśli zachodziłaby konieczność: dwuetapowe – nie powodowałoby w dodatku przedłużania czasu trwania konkursowych serii.

 

Zasadniczo (etap I - podstawowy) należałoby ustalić dopuszczalne odchylenie prędkości wiatru PO SKOKU PIERWSZEGO ZAWODNIKA w danej serii na +/- 0,5 m/sek.

Jeśli warunki wietrzne zmieniłyby się ponad wymienioną wartość, to po pierwszym wycofaniu któregoś zawodnika z belki startowej (etap II – uzupełniający) zmieniano by mu belkę startową o wartość wynikającą z ze zmienionej siły wiatru, ale uwaga: za tę zmianę belki zawodnik taki nie otrzymywałby punktów (dodatnich czy ujemnych) – bowiem zmiana zarządzana przez kierownika startów wynikałaby z wyrównania szans wiatrowych.

 

W ten sposób odpadłby też ewentualny zarzut o przedłużanie konkursu…

 

Nikt mnie nie przekona, że w obecnym systemie kierownik startów (obecnie Czech Borek Sedlak) jest całkowicie odporny na podszepty**: wszak może nacisnąć przycisk „start” albo od razu, albo trochę – nawet 30 sekund! – poczekać…

Proponowana zmiana przepisów wyeliminowałaby wszelkie „podszepty”.

 

 

 

* http://www.skokinarciarskie.pl/aktualnosci/10107,Korytarz_powietrzny_to_juz_historia 

** Stefan Horngacher: dzień był niedobry dla całego zespołu. W pierwszej serii Stefan Hula trafił na bardzo niekorzystne warunki, a w finale jego los podzielili Dawid Kubacki oraz Kamil Stoch. To nieprawdopodobne. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego zapalono im zielone światło, i to w tak złych warunkach. Walczy się tutaj o 60 tysięcy Euro, Raw Air mianuje się dużym wydarzeniem sportowym, a nie daje się zawodnikowi szansy wygrania konkursu. (za: http://www.skijumping.pl/wiadomosci/24599/Stefan-Horngacher-Kamilowi-nie-dano-szansy-wygrania-konkursu/ )

amiranta
O mnie amiranta

chcę wiedzieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport