absolwent energetyki absolwent energetyki
198
BLOG

Światełko w tunelu?

absolwent energetyki absolwent energetyki Gospodarka Obserwuj notkę 1
Prowadząc swoje konsultacje reformy rynku energii Komisja zupełnie nie widzi kwestii zagrożeń wynikających z bliskich nam geograficznie działań wojennych! Tak jakby wojna toczyła się na odległym kontynencie bez zagrożenia w postaci dalszej i nieprzewidywalnej eskalacji!

Trochę w oddaleniu od głównego nurtu dyskusji o efektywności funkcjonowania Unii Europejskiej i przy znacznie niższym poziomie emocji niż jest to w przypadku Krajowego Planu Odbudowy rozpoczęła się europejska i krajowa debata o możliwych zmianach w funkcjonowaniu europejskiego rynku energii elektrycznej.

Komisja Europejska uruchamiając kilka dni temu publiczne konsultacje założeń do reformy wskazała wyjątkowo krótki, 20-dniowy czas na zgłaszanie kierunkowych uwag i postulatów.

Krótki czas konsultacji założeń z jednoczesnym wskazywaniem na marzec jako moment zaproponowania przez Komisją konkretnych zmian legislacyjnych może sugerować, że najważniejsze decyzje już zapadły. W takim przypadku obecne konsultacje stanowiłyby tylko formalne wypełnienie istniejących wymogów prawa unijnego.

Czy rzeczywiście uruchamiając konsultacje założeń reformy Komisja igra tylko z obywatelami, czy może jednak krótkie terminy to skutek dbałości o jak najszybsze rozwiązanie zidentyfikowanych problemów przekonamy się wkrótce.

Tak, czy inaczej rozsądek nakazuje przyjrzeć się komisyjnym rozważaniom.

Diagnoza i krótkie podsumowanie.

To co rzuca się od razu w oczy przy czytaniu komisyjnego dokumentu widoczne zadowolenie z obecnego modelu funkcjonowania rynku energii.

Rynek miał działać dobrze i prowadzić do uzyskiwania unijnych celów w zakresie polityki energetyczno-klimatycznej.

W szczególności, zdaniem Komisji, obecny model zapewnił dobrą integrację krajowych rynków energii, uzyskiwanie dodatkowych korzyści ekonomicznych przez obywateli, zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego i dekarbonizację.

Skoro jednak Komisja występuje z propozycjami zmian to jednak próbuje wskazać ich uzasadnienie.

Głównym powodem uruchomienia publicznej dyskusji ma być potrzeba wdrożenia korekt rynkowych przyspieszających inwestycje w odnawialne źródła energii.

Drugi powód jest bardziej enigmatyczny i określony został jako potrzeba usunięcia bliżej niezdefiniowanych „niedociągnięć” obecnego modelu rynku energii.

Po ogólnym opisie uwarunkowań Komisja proponuje obywatelom udzielenie odpowiedzi na wiele szczegółowych pytań dotyczących tak samej potrzeby rozwoju konkretnych rozwiązań regulacyjnych, ale także ich bardzo konkretnych detali.

Można poświęcić wiele czasu na analizę i dyskutowanie kwestii wynikających z komisyjnej ankiety, jednak nawet pobieżna lektura pozwala na sformułowanie trzech najważniejszych wniosków.

Po pierwsze Komisja chce utrzymać funkcjonowanie obecnego modelu jednotowarowego rynku nawet jeśli nie uwzględnia on pokrywania pełnych kosztów funkcjonowania systemu elektroenergetycznego.

Po drugie Komisja chce zapobiec przyszłym administracyjnym interwencjom w funkcjonowanie rynku poprzez zaproponowanie przeniesienia na odbiorców pełnego ryzyka rynkowego w rezultacie zawierania przez nich wieloletnich umów na dostawę energii z profesjonalnymi wytwórcami.

Po trzecie, wreszcie Komisja, mimo toczącej się tuż za granicami Unii wojny, która w każdej chwili może eskalować, nie widzi żadnej potrzeby szczególnie poważnego zajęcia się kwestiami bezpieczeństwa energetycznego.

A jak to wygląda w szczegółach?

Utrzymanie obecnych rozwiązań rynkowych

Europejski Rynek Energii ma, jak do tej pory, funkcjonować w formule rynku jednotowarowego, czyli bazowo opartego wyłącznie o handel jednostkami energii elektrycznej.

Model ten bazuje na preferowaniu sprzedaży energii przez jednostki wytwórcze o najniższych zmiennych kosztach wytwarzania.

Taki system nie tylko nie widzi ogromnych kosztów po stronie infrastruktury przesyłowej i dystrybucyjne, czyli sieci energetycznych, ale także nie pozwala też widzieć stałych kosztów funkcjonowania elektrowni.

Nie miejsce tutaj na omawianie szczegółów, ale funkcjonujący mechanizm rynkowy określany często jako „merit order” prowadzi do pozyskiwania energii kolejno od producentów o rosnących kosztach zmiennych wytwarzania. Energia jest pozyskiwana po jednolitej cenie opartej o koszty zmienne najdroższego z wytwórców, którego produkcja jest niezbędna do pokrycia zapotrzebowania.

Wybór wytwórców dopuszczonych do sprzedaży energii nie uwzględnia kwestii powodowanych przez nich kosztów i ograniczeń po stronie funkcjonowania infrastruktury sieciowej. Ten element obowiązującego modelu jest z kolei powszechnie nazywany „modelem miedzianej płyty”.

W efekcie uzyskiwania jednolitej ceny wszyscy wytwórcy o niższych kosztach zmiennych uzyskują marżę, która ma pokryć ich koszty stałe i niezbędne nakłady inwestycyjne. Sposób wyznaczania marży nie daje gwarancji pokrycia całkowitych kosztów produkcji, ani nie zapobiega osiąganiu nadmiernych zysków przez elektrownie.

Najczęściej było tak, że środki z rynku tylko energii były niewystarczające i pieniędzy na utrzymanie istniejących, nie mówiąc już o budowie nowych, elektrowni brakowało.

Entuzjaści rynku jednotowarowego nie widzieli w tym jednak problemu, ponieważ wraz z pojawiającymi się brakami mocy wytwórczych miały pojawiać się na rynku energii ceny w warunkach niedoboru energii, („scarcity prices”), które chociaż nieprzewidywalne co do momentu wystąpienia i poziomu miały „zasypać” lukę kosztową.

Miało być ładnie, ale nie wyszło!

„Scarcity prices” okazały się nie tylko nieprzewidywalne, ale, przede wszystkim, nieakceptowalne społecznie!

Jesień 2022 pokazała, że nawet nie osiągając dopuszczalnego limitu wynoszącego dla Polski 50 000 PLN/MWh (!!!), znacznie podniesione, na skutek wojny na Ukrainie i wzrostu cen surowców energetycznych, ceny energii elektrycznej budzą sprzeciw obywateli, ale , co najważniejsze, niszczą gospodarkę!

Gwałtowny wzrost cen energii w roku 2022 wywołał powszechne protesty odbiorców co skutkowało koniecznością podjęcia natychmiastowych działań zaradczych o charakterze administracyjnym takich jak np. wdrożenie, obecnych też w Polsce limitów cen energii.

Sytuacja ta nie zraża jednak Komisji, która zdaje się przedkładać zalety modelu jednotowarowego nad jego wady.

Model ma pozostać!

Przeniesienie pełnego ryzyka cen energii elektrycznej na odbiorców.

Ponieważ obecny model rynku energii miałby zostać utrzymany istnieje duże prawdopodobieństwo, że pojawiać się będą kolejne szoki cenowe podobne do tych z roku 2022.

Powodem mogą być tak zawirowania polityczne, jak też uwarunkowania czysto ekonomiczno-gospodarcze.

W tym zakresie sednem konsultowanych przez Komisję zmian jest zapobieżenie przyszłym interwencjom administracyjnych poprzez promocję i upowszechnienie indywidualnych wieloletnich umów na dostawy energii.

Używa się tutaj określania „umowa”, ale w rzeczywistości przedmiotem propozycji Komisji jest uzyskanie akceptacji dla systemu gier rynkowych pomiędzy wytwórcami i odbiorcami.

Przedmiotem „gry” będzie „zakład” co do „właściwego” poziomu cen energii na przestrzeni np. 10-15 lat. Poziomu cen , który będzie na tyle wysoki, żeby sfinansować koszty funkcjonowania wytwórcy, ale jednocześnie na tyle niski , żeby nie zagrozić sytuacji ekonomicznej odbiorcy.

Takie indywidualne umowy miałyby zastąpić obecny system taryfowy dla odbiorców indywidualnych jak też dotychczasowe uśrednianie kosztów energii dla innych grup odbiorców w ofercie pośredników jakimi są przedsiębiorstwa obrotu energią.

Z jednej strony profesjonalne firmy energetyczne, a z drugiej pospolite ruszenie odbiorców wszelkiej maści.

Umowy miałyby być zawierane na zasadach wolnej konkurencji, ale biorąc pod uwagę zróżnicowane technologie i koszty wytwarzania energii różnych wytwórców jedni klienci będą mieli szczęście zawrzeć umowy z wytwórcami tanimi, jednak innych odbiorcom tego szczęścia zabraknie!

Pechowcy z drogą energią nie będą mogli już jednak, jak do tej pory, zgłaszać roszczeń w tym zakresie np. do państwa narodowego lub unijnego prawodawcy.

Jako posiadacze podpisanych przez siebie umów będą musieli „umierać w ciszy i z godnością”.

Pominięcie kwestii bezpieczeństwa.

Bulwersują propozycje w zakresie dalszego nieuwzględniania w rozwiązaniach rynkowych pełnych kosztów funkcjonowania systemu elektroenergetycznego.

Bulwersują propozycje w zakresie pełnej prywatyzacji ryzyk wynikających z promowanego przez Komisję Europejską modelu rynku .

Jednak to co naprawdę szokuje to faktyczny brak odniesienia się w konsultacjach do kwestii bezpieczeństwa dostaw energii!

Prowadząc swoje konsultacje reformy rynku energii Komisja zupełnie nie widzi kwestii zagrożeń wynikających z bliskich nam geograficznie działań wojennych! Tak jakby wojna toczyła się na odległym kontynencie bez zagrożenia w postaci dalszej i nieprzewidywalnej eskalacji!

Komisja nie widzi zagrożeń braku paliw, ani fizycznego bezpieczeństwa infrastruktury energetycznej!

Propozycje Komisji nie dają żadnych gwarancji zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego z poziomu Unii i jednocześnie nie likwidują dotychczasowych ograniczeń w stosowaniu odpowiednich środków na poziomie państw członkowskich.

Nie ma prawa krajów członkowskich do realizowania polityki bezpieczeństwa energetycznego np. poprzez możliwość pełnego wsparcia utrzymania i budowy, niezbędnych do zapewnienia bezpieczeństwa, odpowiednich mocy wytwórczych!

Polski rynek mocy pozostaje nadal rozwiązaniem tymczasowym zależnym od akceptacji Komisji.

Zamiast szerszego otwarcia rynku mocy i możliwości dodatkowego stosowania innych , adekwatnych rozwiązań mamy dywagacje o możliwości wykorzystaniu mechanizmów mocowych dla poprawy elastyczności systemu energetycznego!

Co trzeba zrobić?

Formalnie konsultacje Komisji skierowane są zarówno do poszczególnych obywateli Unii jak też do firm energetycznych, czy wreszcie do organizacji i stowarzyszeń.

Znając pragmatykę działań Komisji nie wydaje się jednak zasadne namawianie kogokolwiek do poświęcenia czasu i wysiłku na szczegółowe analizowanie wskazanych problemów. Chociaż chętni zawsze mogą dołączyć, aż do 13 lutego włącznie (tutaj)

Bez określonych jakichkolwiek zasad oceny uzyskiwanych odpowiedzi całe wydarzenie konsultacyjne należy traktować bardziej jako wypełnienie formalnego obowiązku i ewentualnie jako wentyl bezpieczeństwa dla indywidualnych frustracji.

Komisja i tak zrobi to co zamierza, być może z uwzględnieniem podszeptów lobbystów, chyba, że …

No właśnie. Chociaż konsultacje nie są skierowane wprost do administracji krajów członkowskich to jednak właśnie te organy są jedynymi , które, poza wspomnianymi już lobbystami, są w stanie realnie wpłynąć na kształt ostatecznych decyzji Unii.

W tym zakresie metody działania mogą być zróżnicowane, od oficjalnych dyskusji w odpowiednich organach unijnych, aż do zupełnie nieformalnego wpływania na urzędników przygotowujących finalne wersje dokumentów.

Jedną z form pośrednich jest próba wywierania nacisku na struktury unijne poprzez publikowanie przez kraje członkowski swoich nieformalnych stanowisk.

Nie jestem pewien ile takich stanowisk zostało już opublikowanych, ale na pewno dokumentem, który odbił się najszerszym echem jest tzw. non-paper przygotowany przez Hiszpanię (tutaj) .

Z jego szczegółami można się zapoznać tutaj jednak, znowu nie wchodząc w detale , jego zawartość można podsumować jako przemyślane zaproponowanie faktycznej zmiany dotychczasowego modelu rynkowego w kierunku zapewnienia większej decyzyjności krajów członkowskich w zakresie metod i sposobów zapewnienia swojego bezpieczeństwa energetycznego.

Hiszpanie nie negują wprost dotychczasowych zasad unijnych, ale w sprytny sposób proponują skorygowanie i uzupełnienie modelu o elementy, które praktycznie zabezpieczają ich krajową energetykę przed unijnymi rozwiązaniami, które mogłyby być szkodliwe dla bezpieczeństwa.

Co prawda non-paper jest tylko wstępnym przedstawieniem pozycji negocjacyjnej, ale ten hiszpański musiał zawierać skuteczne narzędzia wprowadzania faktycznych zmian rynkowych skoro spotkał się z natychmiastowym i zdecydowanym sprzeciwem jednej z najważniejszych organizacji lobbystycznych z obszaru energetyki działających w Brukseli (tutaj).

Leżąca na przeciwnym końcu obszaru unijnego Hiszpania była w stanie przygotować i zaprezentować swoje słuszna interesy wspierające je propozycje .

Niestety do tej pory nie udało mi się dotrzeć do śladu analogicznych działań po stronie polskiej, a przecież mamy w tym zakresie ważniejsze powody niż Hiszpania.

W przypadku braku zmian modelu rynku energii nie tylko, jak Hiszpanie będziemy musieli się zmagać z zagrożeniami dla naszego bezpieczeństwa ekonomicznego, ale będziemy zmuszeni rozważać kwestie fizycznego zagrożenia dostaw.

Nie trudno sobie wyobrazić, że Polska, najbliższa obszarowi odjętemu wojną pierwsza może odczuć zarówno np. braki paliwa jak też kwestie fizycznego bezpieczeństwa infrastruktury.

W tej sytuacji trudno sobie wyobrazić, żeby wyraźnie nie wybrzmiało wyraźnie polskie stanowisko w kwestii reformy rynkowej

Trzeba jasno powiedzieć, że w sytuacji konfliktu zbrojnego toczącego się bezpośrednio za naszymi granicami Polska musi uzyskać efektywne i niekwestionowane narzędzia np. do zapewnienia utrzymywania i rozwoju niezbędnej infrastruktury energetycznej .

Rynek mocy , który Komisja traktuje jako bolesne odstępstwo od swoich ogólnych zasad musi być niekwestionowanym i długoterminowym narzędziem w rękach polskiego państwa.

Co więcej, wobec dynamicznie zmieniającej się sytuacji możliwe musi być wdrażanie innych rozwiązań. Od przewidzianych już regulacjami unijnymi rezerw strategicznych, aż po propozycje do tej pory jeszcze niezdefiniowane.

Nic nie powinno nam przeszkadzać w utrzymywaniu istniejących jednostek wytwórczych i budowy nowych , jeśli zajdzie taka potrzeba!

W sytuacji zagrożenia wojennego muszą też być dozwolone lokalne rozwiązania rynkowe pozwalające na redukowanie kosztów energii dla odbiorców krajowych.

Granicą powinien być tylko taki poziom wsparcia polskiej energetyki, który promowałby eksport polskiej energii na teren innych państw unijnych!

Skoro kraje unijne nie angażują się zbyt aktywnie w zabezpieczaniu nas przed lokalnymi skutkami wojny na Ukrainie to konsekwentnie nie powinny powstrzymywać nas jeśli chcemy sami rozwiązywać pojawiające się problemy.

Kto co może i powinien?

Biorąc pod uwagę potencjalną skuteczność indywidualnych opinii, nie widać zbytniego uzasadnienia dla uczestniczenia w konsultacja zmian europejskiego rynku energii przez osoby prywatne.

Także udział w tych konsultacja firm i stowarzyszeń należy traktować bardziej jako impuls do uruchomianie ich wewnętrznych działań analitycznych nt tego co potrzebne i możliwe.

Jeśli realizowane bez tej analityki, odpowiedzi instytucji w ramach konsultacji będą miały raczej charakter autopromocji tych podmiotów.

W najlepszym razie można będzie uzyskać rozpoznawalność firmy, w najgorszym nieprzemyślane odpowiedzi mogą stać się dla Komisji listkiem figowym dla uzasadnienia podjętych już decyzji.

Nie wykluczone, że jest też miejsce na odegranie roli pożytecznego idioty!

Pozytywną rolę w zakresie faktycznego promowania rozwiązań korzystnych dla energetyki krajowej mogą odegrać tylko działania administracji rządowej.

Dotychczasowe milczenie polskiej administracji może wskazywać na dwie możliwości : albo oczekujemy na wyniki pogłębionych analiz wewnętrznych, albo nie mamy nic do powiedzenia.

Trzeba wciąż mieć nadzieję na realizację pierwszego ze wskazanych scenariuszy jednak odniesienie do znanej rzeczywistości nie daje w tym zakresie wielu złudzeń.

Symptomem wskazującym na ograniczone możliwości administracji rządowej w zakresie analizy złożonych kwestii związanych z korektami europejskimi rynku energii są dotychczasowe działania w tym zakresie na rynku krajowym.

Przypomnę, że po skutecznym zapanowaniu nad cenami na rynku bilansującym energii i dopasowaniu rynku krajowego do innych rynków europejskich poprzez zniesienie obliga giełdowego rząd poniósł zdecydowaną porażkę w zakresie zaprojektowania mechanizmu ograniczenie przychodów wytwórców energii i firm obrotu.

W październiku wskazywałem na kwestie wadliwego potraktowania niektórych parametrów zawartych w pakiecie regulacyjnym. Pisałem o niejednoznacznym potraktowaniu technicznej sprawności wytwarzania energii dla wyliczenia wartości środków jakie powinny przekazać firmy energetyczne. Ale to był tylko przykład. Oczywistych błędów było więcej!

Od czasu wskazania błędów, choćby w moim tekście, minęły trzy miesiące i dwie nowelizacje odpowiedniej ustawy i … niewiele się zmieniło!

W rezultacie zarządy firm energetycznych zostały faktycznie zmuszone do potwierdzania własnymi podpisami błędnych informacji co do wysokości środków jakie powinny być przekazane w celu sfinansowania obniżki cen dla odbiorców. Za takimi oświadczeniami poszły oczywiście błędnie wyliczone kwoty finansowania co może skutkować stratami idącymi w dziesiątki, a może nawet setki milionów złotych!

W dwuznacznej sytuacji znalazł się także zbierający oświadczenia i pieniądze Zarządca Rozliczeń. Z jednej strony próbował swoimi instrukcjami poprawić podstawy formalne działań firm, ale z drugiej strony zrobił to tylko połowicznie. Skutków wszystkich błędów legislacyjnych nie był w stanie usunąć, a i tak trudno znaleźć podstawę prawną do tego co mu się udało.

Niebawem problem pojawi się po stronie Prezesa URE, który będzie kontrolować realizację obowiązków ustawy „prądowej” przez firmy energetyczne.

Do wyboru będzie miał bezwzględne i powszechne ( 100% firm?) karanie firm energetycznych za działania bez podstawy prawnej, a z drugiej całkowite zamknięcie oczu na wszystkie „usprawiedliwione” i nieusprawiedliwione niezgodności z prawem.

Trudno powiedzieć jak widząc tą „piękną katastrofę” mielibyśmy oczekiwać, że administracja ministerialna będzie w stanie przygotować argumentacje, która mogłaby przekonać Komisję, Parlament i Rade Europejską do uwzględnienia polskich interesów.

Będzie to szczególnie trudne w sytuacji, gdy administracja nie będzie mogła liczyć, tak jak do tej pory, na pełne wsparcia merytoryczne ze strony krajowego sektora elektroenergetycznego.

W tym przypadku proces utraty wsparcia sektora dla polityki państwa zaczął się wraz z uruchomieniem procesu wydzielania z grup energetycznych ich aktywów węglowych.

Posiadając nieformalną gwarancję pozbycia się węglowego balastu, który jednak nadal jest i jeszcze przez jakiś czas będzie podstawową krajowego bezpieczeństwa elektroenergetycznego, największe grupy energetyczne nie mają żadnego biznesowego powodu, żeby wspierać działania administracji w zakresie bezpieczeństwa dostaw, czy ochrony odbiorców energii.

W najlepszym razie może to oznaczać brak chęci wspierania administracji, w najgorszym chęć ustawienia się w kontrze do niej poprzez skoncentrowanie się wyłącznie na własnej działalności lobbingowej.

Trudno w tej sytuacji widzieć rzeczywistą platformę współpracy administracji rządowej z sektorem energetycznym w przygotowywaniu rozwiązań strategicznych, które mogłyby popierać rozwiązania inne niż rozwój nieskrępowanej gry rynkowej i tworzenie warunków dla rozwoju technologii typu morskiej energetyki wiatrowej.

Mimo zbliżających się wyborów, które powinny tworzyć warunki dla proponowania rozwiązań alternatywnych, trudno liczyć na praktyczne wsparcie strategicznych interesów energetycznych Polski także ze strony dzisiejszej opozycji.

Poza oczywistą trudnością w prowadzenia analiz gospodarczych, w tym dotyczących energetyki, z pełnym uwzględnieniem interesu krajowej gospodarki widoczny jest tutaj zupełny brak chęci do pochylania się nad problemami.

Nawet po konwencjach programowych, które miały dotyczyć energetyki trudno zauważyć inicjatywy inne niż ewentualne bezrefleksyjne prowadzenie przepychanek w zakresie „właściwego metrażu” dla energetyki wiatrowej na lądzie. Wygląda jakby „opozycja” realnie nie brała realnie pod uwagę możliwości objęcia władzy i przejęcia odpowiedzialności także za energetykę!

A przecież biorąc pod uwagę harmonogram działań Komisji, można być pewnym, że po wyborach na dyskusje o reformie unijnego rynku energii będzie za późno!

Bardzo krótkie podsumowanie

Z opisu powyżej wynika ponury obraz nadciągającej katastrofy, które nikt nie stara się zapobiec!

Na szczęście ostateczny czas reakcji na propozycje reformy europejskiego rynku energii jeszcze nie minął!

Może obudzi się rząd, może znajdzie w sobie potencjał opozycja.

Pozostaje więc widzieć światełko nadziei w tunelu możliwości.

Nawet jeśli światełko malutkie!

(Uwaga! W miarę zbliżania się sprawdzić, czy nie pociąg!) .

P.S.

Przykłady jak łatwo odegrać rolę listka figowe, nie odrzucając roli pożytecznego idioty i nie wykluczając dalej idących opcji można znaleźć nie tylko w obszarze elektroenergetyki.

W ostatni czasie Dolnośląski Instytut Studiów Energetycznych opublikował obszerny i interesujący raport dotyczący sytuacji gazowej w EU (tutaj).

W szczególności wskazane zostały działania w zakresie uzależniania przez Rosję krajów europejskich za pomocą sieci gazowych i tłoczonego nimi rosyjskiego gazu.

O ile jednak wskazano i omówiono obszernie rolę Turcji, jako partnera ekspansji rosyjskiej na południu Europy to w przypadku rurociągów Nord Stream Rosja została przedstawiona jakby była agresorem bez żadnych powiązań w UE.

Wygląda na to jakby, w ramach ataku agresji Rosja zamiast zrzucenia bomb w przypływie niczym niesprowokowanej agresji samodzielnie zrzuciła na teren Unii sieć rurociągów gazowych narzucając zaatakowanym krajom unijnym pakiety umów gazowych.

Analizować bezpieczeństwo gazowe Europy, wskazać na zagrożenie ze strony gazociągów Nord Stream i nie opisać odpowiednio aktywnej roli unijnych partnerów, choćby w formie przestrogi to jest …(opcje z pierwszego akapitu do wyboru!).


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka